Oj, trudny jest ten nasz rynek pracy. Etatów brakuje, a jak juz sa, to czesto nie takie, o jakich marzymy. Trudne tez bywaja relacje miedzy pracownikiem a pracodawca. Czasem sytuacja przerasta obydwie strony.
– Mój szef mnie spoliczkowal – oburza sie mlody czlowiek i zapowiada, ze pryncypal odpowie za to przed sadem.
– Nie bije ludzi i nie wiem, czego ten czlowiek ode mnie chce. Po prostu podziekowalem mu za wspólprace i stad oskarzenia – przekonuje tymczasem pryncypal.
Student
– Mam 25 lat, studiuje na Akademii Podlaskiej – rozpoczyna opowiesc mlody czlowiek. Szukal pracy od dawna, a nie jest juz nowicjuszem, bo zawodowe doswiadczenie ma. Kolejna oferta z Urzedu Pracy zapowiadala sie interesujaco: przedstawiciel handlowy.
– Takiej wlasnie pracy szukalem! Bylem wniebowziety. Sluzbowy samochód, wlasny gabinet z komputerem, internetem, telefonem stacjonarnym i placa 1200 zl netto plus prowizja od obrotów. O takiej pracy kazdy moze marzyc. Mialem sprzedawac regenerowane materialy do drukarek.
Zdaniem studenta bylo super. Ale tylko przez miesiac.
– Po miesiacu nie otrzymalem wyplaty, bo podobno nie przyszly jeszcze pieniadze z warszawskiej firmy, która miala pokrywac koszty funkcjonowania mojego stanowiska w Siedlcach. Umowe podpisalem dopiero po trzech miesiacach, i to jedynie na 500 zlotych. Pieniedzy nadal nie dostalem, ale musialem podpisac oswiadczenie, ze je otrzymalem. Gdy stracilem cierpliwosc, powiadomilem zone szefa, ze jesli w najblizszy poniedzialek nie dostane pieniedzy, to zloze pozew w Sadzie Pracy. Zapowiedzialem, ze bede o 18.00.
Student wzial ze soba dyktafon. Pytany, dlaczego poszedl na spotkanie ze sprzetem nagrywajacym odpowiada, ze chcial byc przygotowany na ewentualne oskarzenia pracodawcy. Spotkanie z szefem przebieglo, jak twierdzi student, bardzo burzliwie.
– Szef w obecnosci dwóch pracowników zaczal mnie wyzywac, uzywac wulgaryzmów i nagle uderzyl mnie w twarz z otwartej dloni! Pracownicy stali jak wryci! Nikt nie odezwal sie slowem.
Student puszcza nagranie z malego dyktafonu. Slychac przede wszystkim trzaski i czyjes rozemocjonowane glosy. Daje sie wychwycic slowa:
– To moze jeszcze raz?
– Poprawic ci?
– No, dawaj.
Student twierdzi, ze wezwal policje, ale ta przybyla, gdy szef juz opuscil prace.
– Policjanci poradzili, zebym zrobil obdukcje.
Na obdukcji lekarskiej napisano: „Niewielki obrzek i zaczerwienienie okolicy jarzmowej lewej. Uderzony przez sprawce z otwartej dloni”.
– Powiadomilem takze Panstwowa Inspekcje Pracy. Mysle, ze sprawa skonczy sie w sadzie. Przyszedlem do was, aby ostrzec innych mlodych ludzi szukajacych pracy, co moze ich czekac.
Pracodawca
Szef to mlody czlowiek, niewiele starszy od studenta. zatrudnia okolo 40 pracowników. O studencie mówi krótko:
– To moja porazka.
Zdaniem szefa, student zrobil na nim bardzo dobre wrazenie. Ale koronnym argumentem, aby przyjac wlasnie jego do pracy, byly liczne znajomosci w róznych instytucjach, na które sie powolywal.
– Zapewnial, ze tam bedzie zbyt na nasze materialy. Uwierzylem, dostal te prace. Dokladnie omówilem z nim zakres jego obowiazków, czego oczekuje, co go czeka. Co do zarobków, mialy one byc tym wieksze, im wiecej sprzedalby materialów. No i prosze sobie wyobrazic, ze on nie sprzedal ani jednej rzeczy.
Szef twierdzi, ze otrzymywal juz monity z centrali z Warszawy, gdzie byli niezadowoleni z braku efektów sprzedazy.
– Potem dowiedzialem sie, ze pracownik opowiadal w Warszawie, iz ja go ograniczam. Tu na miejscu oklamywal takze mnie. Nie byl kreatywny.
Zdaniem szefa, taka sytuacja nie mogla trwac dluzej. Zapadla decyzja o zwolnieniu.
– Wezwalem go na rozmowe, która przebiegala spokojnie, wrecz po przyjacielsku. Ja mu tlumaczylem, co zle zrobil, jakim zadaniom nie sprostal, jakie powinien z tego wyciagnac wnioski na przyszlosc. On tlumaczyl, dlaczego mu sie nie udalo i poprosil, aby dac mu jeszcze szanse. Odpowiedzialem: nie, zakonczymy te wspólprace. Rozmowa odbyla sie w sobote. A poniewaz nie prowadze osobiscie ksiegowosci, umówilismy sie, ze przyjdzie w poniedzialek, by rozliczyc sie, odebrac pieniadze.
Szef zazadal takze, aby student przyniósl baze danych klientów. Ten przyniósl, ale zabezpieczona haslem, co mialo gwarantowac, ze odbierze pieniadze.
– Chyba uznal, ze nie ma juz nic do stracenia i moze pograc ludziom na nerwach. Doszlo do pyskówki, ale nie mialem powodów, aby go bic. ten czlowiek byl mistrzem swiata w opowiadaniu, ze „jutro’’ bedzie dobrze, ze „jutro’’ cos zrobi. Za dlugo czekalem. Teraz mam klopot. Chyba w dodatku powinienem zawiadomic policje, bo brakuje mi materialów. Ten pan nie rozliczyl sie z nich, nie wiem, czy zostawil w jakims punkcie sprzedazy, czy co.
Student jest rozgoryczony, szef jest rozgoryczony. Ta wspólpraca istotnie nie wyszla.
Co dalej?
– Bede szukal pracy. Owszem, w czlowieku zostaje pewien uraz, taka obawa, jaki bedzie nowy szef. Ale chce sie rozwijac, zdobywac nowe doswiadczenia. Nie moge tylko zapomniec tego policzka – mówi student.
– Prowadze kolejne rozmowy z pracownikami na miejsce studenta. W czlowieku pozostaje jakas nieufnosc i sam nie wiem, jak traktowac tych mlodych, pelnych energii ludzi, którzy zapewniaja, ze wszystko jest dla nich proste, latwe i juz jutro pokaza, co potrafia – kreci glowa szef.
Jak nas poinformowano w komendzie siedleckiej policji – w dokumentach i notatkach sluzbowych nie ma sladu zadnej interwencji w firmie szefa.
– Wyglada na to, ze nie bylo zadnego zgloszenia o takiej sytuacji – mówi Beata Borkowska, rzecznik siedleckiej policji.
Do Panstwowej Inspekcji Pracy musiala jednak wplynac skarga, bo szef zostal wezwany na rozmowe do tej instytucji.
Studenta reprezentuje dzis pelnomocnik, który w imieniu swego klienta domaga sie przeprosin. Szef mysli o powolaniu swojego pelnomocnika. Obydwaj panowie moga sie jeszcze spotkac w sadzie.