(…w czarnych filizankach)
Nawet na gminnych sesjach, na tzw. glebokiej prowincji, na mieszkanca lub zablakanego dziennikarza czy grono soltysów czeka czysta szklanka i dzbanek goracej herbaty, a latem wody mineralnej. W Sokolowie Podlaskim za czasów obecnej wladzy, mieszkancy, a nawet szefowie podleglych spólek, siedza o suchym pysku, jedynie patrzac, jak siedzacy przy owalnym stole rajcy i towarzyszacy burmistrzowi wianuszek urzedników pije kawe w czarnych filizankach i pogryza slone paluszki.
Brak kultury i goscinnosci wytknal samorzadowcom regularnie bywajacy na sesjach mieszkaniec, byly miejski radny.
– Wladza popija sobie kawe,
a nam w ustach zasycha. Zeby nawet wody dla nas nie postawic! – krzyczal wrecz bardzo zdenerwowany.
Na sesji zrobilo sie nieprzyjemnie. Wystarczylo polecenie burmistrza, Boguslawa Karakuli, a na starym, obdartym stoliku opodal krzesel dla osób przysluchujacych sie obradom, stanely cztery butelki wody mineralnej i jednorazowe kubeczki.
W przerwie starszy pan skorzystal z gosciny. Czy jednak poczul sie w magistracie, jak u siebie?
Czy sokolowski Urzad Miasta zbankrutuje, jesli „postawi” mieszkancom dzbanek herbaty na sesji, która odbywa sie przeciez raz w miesiacu? Wymagalaby tego zwykla kultura.