Rozmowa z biskupem Tadeuszem Pieronkiem
(…)
n Czego brakuje nam najbardziej: wiary, nadziei, milosci,a moze cierpliwosci?
– Wszystkiego po trosze. Istnieje pilna potrzeba pozytywnego patrzenia na drugiego czlowieka oraz wykreowania poczucia potrzeby tworzenia czegos razem – bez wzgledu na sympatie i antypatie. Jest bowiem katalog wartosci wspólnych, które winnismy mozolnie budowac. Zaliczylbym do nich przede wszystkim bezpieczenstwo wewnetrzne i zewnetrzne oraz zasobnosc kraju. Ale tez na nic beda wysilki, jesli nie bedziemy razem, jesli nie przywrócimy dawnego blasku poczuciu solidaryzmu spolecznego. A nie uda sie ta sztuka, dopóki formacje polityczne, rózne srodowiska, zasluchane we wlasne glosy, beda uwazac sie za jedynych majacych dobre rozwiazania, bo jesli nadal kazdy bedzie ciagnal „postaw narodowego plótna” ku sobie, podrzemy to, co juz sie udalo pozszywac…
n Jak uczynic pokój chocby miedzy pracownikiem a pracodawca, zmuszajacym do pracy po dwanascie godzin?…
– Najwiekszym polskim brakiem jest brak sprawiedliwosci. Bo i cózz tego, ze mozna wniesc do sadu sprawe o zadoscuczynienie, gdy wiadomo, ze proces bedzie sie wlókl latami i nie wiadomo, czym sie skonczy. Na ludzi nieuczciwych jest tylko jeden sposób – eliminacja z zycia spolecznego… Tylko jak to zrobic, jesli spoleczenstwo zdaje sie holdowac filozofii gloszacej, ze jesli cos da sie ukrasc, to ukrasc to nalezy. Co gorsza, zakres „obowiazywania” tej filozofii powoduje, ze w Polsce mamy do czynienia ze zjawiskiem aprobaty (czasem wrecz podziwu!) dla kombinatorów i cwaniaków, którzy w wielu wypadkach sa zwyklymi zlodziejami. Dopóki z zycia spolecznego nie wyrugujemy podwójnej czy nawet potrójnej moralnosci, bedziemy taplac sie w „polskim blotku”.
Pyta pan, jak to mozliwe, ze w kraju demokratycznym, dajacym pracownikom ochrone socjalna, udalo sie wskrzesic system pracy niewolniczej… Przyznam, ze dziwie sie, iz lamanie zasadniczych praw pracowniczych spotyka sie z wiecej niz symboliczna reakcja odpowiedzialnych sluzb panstwowych.A moze nie do konca pogrzebalismy niewolnictwo? Zachodnie potegi ekonomiczne w duzej mierze zbudowali przeciez gastarbeiterzy, którzy z braku pracy w swoich krajach, pracowali za pól darmo w Niemczech, Francji, Anglii… A handel kobietami – toz to niewolnictwo juzw czystej postaci! Jakims jego wariantem jest takze przymuszanie ludzi do pracy ponad sily, badz przez kilkanascie godzin pod grozba utraty zródla utrzymania.
n Czego brakuje nam najbardziej: wiary, nadziei, milosci,a moze cierpliwosci?
– Wszystkiego po trosze. Istnieje pilna potrzeba pozytywnego patrzenia na drugiego czlowieka oraz wykreowania poczucia potrzeby tworzenia czegos razem – bez wzgledu na sympatie i antypatie. Jest bowiem katalog wartosci wspólnych, które winnismy mozolnie budowac. Zaliczylbym do nich przede wszystkim bezpieczenstwo wewnetrzne
i zewnetrzne oraz zasobnosc kraju. Ale tez na nic beda wysilki, jesli nie bedziemy razem, jesli nie przywrócimy dawnego blasku poczuciu solidaryzmu spolecznego. A nie uda sie ta sztuka, dopóki formacje polityczne, rózne srodowiska, zasluchane we wlasne glosy, beda uwazac sie za jedynych majacych dobre rozwiazania, bo jesli nadal kazdy bedzie ciagnal „postaw narodowego plótna” ku sobie, podrzemy to, co juz sie udalo pozszywac…
n Jak uczynic pokój chocby miedzy pracownikiem a pracodawca, zmuszajacym do pracy po dwanascie godzin?…
– Najwiekszym polskim brakiem jest brak sprawiedliwosci. Bo i cózz tego, ze mozna wniesc do sadu sprawe o zadoscuczynienie, gdy wiadomo, ze proces bedzie sie wlókl latami i nie wiadomo, czym sie skonczy. Na ludzi nieuczciwych jest tylko jeden sposób – eliminacja z zycia spolecznego… Tylko jak to zrobic, jesli spoleczenstwo zdaje sie holdowac filozofii gloszacej, ze jesli cos da sie ukrasc, to ukrasc to nalezy. Co gorsza, zakres „obowiazywania” tej filozofii powoduje, ze w Polsce mamy do czynienia ze zjawiskiem aprobaty (czasem wrecz podziwu!) dla kombinatorów i cwaniaków, którzy w wielu wypadkach sa zwyklymi zlodziejami. Dopóki z zycia spolecznego nie wyrugujemy podwójnej czy nawet potrójnej moralnosci, bedziemy taplac sie w „polskim blotku”.
Pyta pan, jak to mozliwe, ze w kraju demokratycznym, dajacym pracownikom ochrone socjalna, udalo sie wskrzesic system pracy niewolniczej… Przyznam, ze dziwie sie, iz lamanie zasadniczych praw pracowniczych spotyka sie z wiecej niz symboliczna reakcja odpowiedzialnych sluzb panstwowych.A moze nie do konca pogrzebalismy niewolnictwo? Zachodnie potegi ekonomiczne w duzej mierze zbudowali przeciez gastarbeiterzy, którzy z braku pracy w swoich krajach, pracowali za pól darmo w Niemczech, Francji, Anglii… A handel kobietami – toz to niewolnictwo juzw czystej postaci! Jakims jego wariantem jest takze przymuszanie ludzi do pracy ponad sily, badz przez kilkanascie godzin pod grozba utraty zródla utrzymania.
***
n Inny przyklad: chetnie narzekamy na korupcje, a jednoczesnie nie kryjemy sie z tym, ze dalismy „wziatek” urzednikowi, lekarzowi, policjantowi…
– Jest w tym cos bolesnie schizofrenicznego. To jest nasz dramat. Wspólnym glosem wolamy o wychowywanie ludzi do uczciwosci – i dobrze, ale kto ma to robic?! Rodzice narzekajac, ze brakuje im czasu na wychowywanie dzieci, obowiazek ten ceduja na szkole, która jak moze go unika. Kolo sie zamyka, czcza gadanina trwa, gdy skuteczne rozwiazanie jest jedno: spójny front rodzin, szkoly, Kosciola i innych instytucji publicznych. Ba, ale jak ten front zbudowac, gdy juz umysly najmlodszych dzieci sa zarobaczone bakcylem cwaniactwa i bylejakosci… Odpowiedzialnym za system oswiaty brakuje checi i odwagi, by przerwac ten krag niemocy. A najgorszym z mozliwych rozwiazan jest wprowadzanie do szkól ochroniarzy i monitoringu, czyniacych z placówek oswiatowych swoiste wiezienia – to jest gleboko antywychowawcze. W takiej szkole dzieci byc moze beda poprawnie sie zachowywac, ale czy sa wychowywane – watpie… To kolejny przyczynek do problemu osiagniecia stanu równowagi miedzy pokojem wewnetrznym a zdolnoscia do czynienia pokoju wokól siebie…
n Problem ten dotyczy takze ludzi Kosciola – mocno podkresla to Ksiadz Biskup w rozmowie z Markiem Zajacem.1 Czy uzywane przez komentatorów pojecia „Kosciól o. Rydzyka i pralata Jankowskiego” i stawianie go w opozycji do „Kosciola biskupa Pieronka i ks. Czajkowskiego” to tylko skrót myslowy czy ogledne opisanie rzeczywistosci dramatyczniejszej, niz ja widzimy z naszych parafii?
– To skrót, bo istnieje tylko jeden Kosciól. Swiety Pawel pisze, ze nikt nie moze zalozyc innego fundamentu prócz tego, który jest zalozony, a którym jest Jezus Chrystus (I Kor. 3, 11). Ale tez w kazdej wspólnocie sa tacy, którzy chca byc czesciej dostrzegani, którzy chca, by tylko im przyznano racje. Jesli wspólnie dazymy do dobrego, a sporadycznie ktos ciut za glosno wykrzyczy swoje racje – nic sie nie dzieje. Kiedy jednak czyni to nazbyt gwaltownie i natarczywie – moze wspólnocie zaszkodzic. Wszedzie potrzebna jest cnota umiaru.
n W nastepnym wersie przywolanego przez Ksiedza Biskupa Pawlowego listu czytamy, iz na opoce Chrystusa mozna wznosic budowle ze zlota, drewna, a nawet siana, bo material nie ma znaczenia – liczy sie tylko czystosc intencji. Pralat Jankowski budowal w zlocie i przepychu. Jak dowodza fakty, oczekiwal, ze z tego powodu bedzie wyjety spod wladzy swego biskupa…
– Nie chcialbym sie odnosic personalnie do nikogo, ale w postawie niektórych ksiezy widoczny jest nie tylko brak cnoty umiaru, ale takze grzech nieposluszenstwa. Przekonanie o sile wlasnych zaslug i poklask pewnych srodowisk przeslaniaja czasem powinnosci wynikajace ze stanu kaplanskiego. Odnosze wrazenie, ze Ksiadz Pralat zapomnial, iz odpowiedzialnosc za jego postepowanie spada tez na jego zwierzchnika, którym jest biskup diecezjalny..
n …musialo cos w tym byc, skoro Lech Walesa rozmawial o jego sprawie z Ojcem Swietym…
– Niepotrzebnie, bo ta rozmowa sugerowala, ze konieczna jest interwencja samego papieza. A po co, skoro – co bylo jasne od poczatku – biskup ma dosc srodków, by poradzic sobie z kazda gorszaca sytuacja.
n Jak Ksiadz Biskup ocenia mijajacy rok?
– Byl i dobry, i zly. Dobry, bo weszlismy do Unii Europejskiej, co jest krokiem waznym cywilizacyjnie i juz owocujacym na róznych polach. Byl to tez rok prawdy o nas, rok, który ujawnil, jacy rzeczywiscie jestesmy i jakimi metodami chcemy budowac nasza ojczyzne – mysle o wielu aferach finansowych. Jestem sceptycznie nastawiony do komisji sledczych.
Z jednej strony uznaje, ze jesli nie bylo innego wyjscia, trzeba bylo je powolac, aby dobraly sie do spraw, z którymi wymiar sprawiedliwosci nie mógl sobie poradzic. Z drugiej zas, odwolywanie sie do srodków nadzwyczajnych, które wszak nie zastapia sprawnego wymiaru sprawiedliwosci, dowodzi wypaczenia normalnosci zycia w Polsce. Jesli komisjom uda sie wyczyscic te „polska stajnie Augiasza” i oddac spoleczenstwo w rece organów ustawodawczych, wykonawczych i sadowniczych, to bardzo dobrze, choc obawiam sie, iz do tego czasu powstana glebokie rany, które bedziemy leczyc latami.
n Czy w tej kwestii Polska jest „dziwolagiem” europejskim?
– Nie sadze. Jestesmy nawet w przodzie, bo juz zaczelismy czyscic nasza „stajnie”, widzimy skale skundlenia – choc zapewne czeka nas wiele zdziwien. Jednak byloby duzo gorzej, gdyby nasz system spoleczno-polityczny dzialal bez kontroli, a ludzie zyliby w przekonaniu, ze nic nie da sie z tym zrobic. Mam nadzieje, ze w koncu przyjdzie czas narodowego otrzezwienia.
n Czego zatem powinnismy sobie zyczyc na nowy rok?
– Wiecej przemyslanych decyzji, roztropnosci i zaufania do czlowieka. I tego, abysmy nasze nadzieje zaczeli budowac nie na lotnych piaskach, ale solidnym fundamencie; abysmy w drugim czlowieku uznali blizniego, jak uznajemy w go w Boskim Dzieciatku.
n Boje sie, ze przybywa ludzi, którzy – gdyby Chrystus drugi raz sie narodzil – nie znalezliby czasu, by pobiezywszy do stajenki, oddac poklon Malenkiemu…
– Pan Jezus przychodzi do wszystkich, ale nikomu sie nie narzuca. Rozum, roztropnosc, dobra wola, a nade wszystko otwarcie sie na drugiego czlowieka jest dostrzezeniem w Chrystusie szansy. Jedni z niej skorzystaja, inni – zlekcewaza… Jak w zyciu…
n Dziekuje za rozmowe.
1Kosciól bez znieczulenia. Z bp. Tadeuszem Pieronkiem rozmawia Marek Zajac, Kraków 2004
[j]gfx/gazeta/zyczenia.gif[/j]
Calosc w biezacym wydaniu papierowym.
Samokrytyka.
Czy to byla samokrytyka dostojnika koscielnego na temat ostatnich wydarzen w polskim kosciele katolickim,dlaczego pana pieronka tak ruszylo przed swietami.Nalezy sie domyslac ze pieronek tez przejrzal na oczy i takie slowa samokrytyki po wlasciwym adresem