Niektórzy mówia, ze musial odejsc, bo okazalo sie, ze nie pasuje do starych ukladów. Za duzo chcial zmienic, a to nie wszystkim bylo na reke. Zbyt skrupulatnie zabral sie za realizacje programu oszczednosciowego, co spowodowalo sporo klopotów. Sa tez opinie, ze za bardzo zajmowal sie polityka.
Niewatpliwie odejscie ze stanowiska wiceprezesa Siedleckiej Spóldzielni Mieszkaniowej Andrzeja Filipka bylo duzym zaskoczeniem. W polowie grudnia Rada Nadzorcza podjela decyzje, ze umowa o prace (zawarta do konca 2004 roku) nie bedzie przedluzona. Co wiec sprawilo, ze w ciagu roku wiceprezes, który pokonal w konkursie wielu innych kandydatów, przestal sie nagle podobac tym, którzy go wybierali?
Andrzej Filipek obejmowal swoja funkcje rok temu. Dzialo sie to w momencie sporych zawirowan w Spóldzielni. Jej czlonkowie zaczeli bowiem coraz skrupulatniej dociekac, dlaczego czynsze w Spóldzielni sa czasem dwukrotnie wyzsze niz w nowych budynkach, administrowanych przez podmioty prywatne. Nie wszystko dalo sie wytlumaczyc faktem, ze bloki wznoszone niedawno przez prywatne firmy sa tansze w eksploatacji. Mieszkancy starych, spóldzielczych osiedli pytali, czemu tzw. oplaty stale sa w SSM tak wysokie. I odpowiadali sobie jednoczesnie na to pytanie – bo spóldzielnia jest slabo zarzadzana i istnieja w niej olbrzymie przerosty administracji.
Nawet jeden z czlonków rady nadzorczej stwierdzil, ze pora wreszcie ruszyc stare uklady, które trwaja niewzruszone od wielu lat.
Odpowiedzia na te „wyzwania” mial byc wlasnie nowy wiceprezes – spoza wszelkich ukladów, z ambitnym planem dzialania. A do tego nikt go nie mianowal, nie namascil. Wygral konkurs na swoje stanowisko. Jednym slowem, czysta karta. Jak ja zapisal w ciagu roku?
– Do moich zadan nalezaly przede wszystkim sprawy techniczno-administracyjne i tam wlasnie szukalem oszczednosci – mówi wiceprezes. – Mysle, ze z powodzeniem. Udalo sie chocby renegocjowac umowe na wywóz nieczystosci, co daje oszczednosci rzedu 25-20 tys. zlotych miesiecznie. Podobnych dzialan oszczednosciowych bylo znacznie wiecej.
Do najbolesniejszych nalezalo jednak „odchudzenie” spóldzielczej administracji. W planie oszczednosciowym byla mowa, ze trzeba ja zmniejszyc o 10 procent. I plan ten elni zrealizowano.
Na kolejnych posiedzeniach Rady Nadzorczej A. Filipkowi nie postawiono istotnych zarzutów, nie stawiano go „do raportu”.
– Nie mialem zadnych sygnalów, ze moja praca jest zle oceniana – mówi A. Filipek. – Do tej pory nie otrzymalem tez uzasadnienia decyzji o rozstaniu sie ze mna. Uczestniczylem wprawdzie w ostatnim posiedzeniu Rady Nadzorczej, ale kiedy poruszano kwestie przedluzenia mojej umowy o prace, caly zarzad poproszono o opuszczenie sali.
O czym wówczas mówiono?
Przewodniczacy Rady Nadzorczej SSM, Krystyn Pulikowski jest bardzo powsciagliwy w udzielaniu informacji. Nie chce podawac powodów decyzji, która ponoc nie musi byc ostateczna…
– Glosowanie w sprawie wiceprezesa Filipka bylo tajne – mówi K. Pulikowski. – Sposród 18 czlonków Rady zdecydowana wiekszosc opowiedziala sie za tym, aby nie przedluzac z A. Filipkiem umowy o prace. Nie jest to jednak koniec tej sprawy.
Dlaczego, skoro Rada juz sie wypowiedziala? Okazuje sie, ze nie wszystko jest jasne pod wzgledem formalnym. Otóz czlonkowie Rady glosowali nad ewentualnym przedluzeniem umowy. Tymczasem pytanie powinno dotyczyc odwolania ze stanowiska (bo wiceprezes byl powolywany).
Po konsultacjach z radca prawnym w tej sprawie zdecydowano, ze 28 grudnia odbedzie sie kolejne posiedzenie Rady Nadzorczej, na którym Andrzej Filipek po raz drugi zostanie poddany osadowi…
Ze wzgledu na termin druku gazety, nie moglismy podac wyniku glosowania, co uczynimy w jednym z najblizszych wydan „TS”.
Sila i moc.
W siedleckiej spóldzielni tak naprawde to tylko beton trzyma sie bardzo dobrze a kto sie chce przykleic do tego betonu to widac co sie z nim dzieje.
Ciekawi mnie ta sytuacja!!! Czyzby szykowala sie kolejna afera w Spóldzielni Mieszkanowej w Siedlcach??? Pasowaloby zaiteresowac sie tymi ukladzikami bo “raczka raczke myje”