– To po prostu wstyd dla klubu, dla Rady Miasta i dla przewodniczacego – tymi slowami jeden z kibiców Laskarzewskiego Klubu Sportowego „Promnik” skwitowal zamieszanie, jakie wybuchlo wokól przewodniczacego Rady Miasta w Laskarzewie, Tomasza Józwickiego. Poszlo jak zwykle o pieniadze. Pieniadze, które byly, a których juz nie ma.
A wszystko zaczelo sie od pytania radnej Elzbiety Ostrowskiej. – Czy to prawda, ze pan przewodniczacy skonsumowal juz polowe pieniedzy, jakie klubowi sportowemu przekazala jedna z firm? – zapytala radna. – Czy prawda jest równiez, ze kazal pan przelac je na swoje konto zamiast na konto klubu?
Dalej mozna juz bylo mówic o burzy, jaka rozpetala sie nad glowa przewodniczacego. W calej sprawie chodzilo bowiem o to, ze T. Józwicki jako czlonek zarzadu LKS „Promnik” otrzymal dotacje od jednej z firm. Przewodniczacy zdobyl pieniadze na zakup traktora do koszenia trawy na miejscowym boisku, ale okazalo sie, ze kasa nie wplynela na konto klubu, lecz na prywatne konto nieznanej do tej pory osoby. Pieniadze przelezaly tam spokojnie kilka miesiecy, a potem wrócily na konto darczyncy. Tymczasem nikt z klubu, ani prezes, ani pozostali czlonkowie zarzadu, do stycznia br. nie wiedzieli o zadnej dotacji.
– Dzialajac w zarzadzie klubu „Promnik” zabiegalem o dofinansowanie naszej dzialalnosci – tlumaczyl T. Józwicki. – We wrzesniu zadzwonil do mnie wlasciciel firmy prowadzacej dzialalnosc na terenie Laskarzewa, który powiedzial, ze chce nam przelac pieniadze na zakup traktora do koszenia trawy na boisku. Podalem pelna nazwe klubu i numer konta z pomylonym numerem. Bylo to konto prywatne, ale nie moje. Pieniadze zostaly przelane. Chcialem, by klub dostal 5 tysiecy zlotych, wplynely 3 tysiace. Rzeczywiscie nie bardzo rozglaszalem to, ze pieniadze sa na koncie. – Nie dotknal pan tych pieniedzy? – spytala E. Ostrowska. – Nie dotknalem – odpowiedzial przewodniczacy. – Patrzac wszystkim mieszkancom w oczy moge powiedziec, ze nic zlego nie zrobilem.
Cala sprawa swiatlo dzienne ujrzala dosc przypadkowo. Mówil o tym byly prezes LKS „Promnik” Zbigniew Grzechnik. – O pieniadzach dowiedzialem sie przypadkowo, i to dosc dlugo po tym, jak znalazly sie one na tym koncie – stwierdzil Z. Grzechnik. – Jak wiadomo, zrezygnowalem z funkcji prezesa i trzeba bylo rozliczyc sie z tego, co zrobilem w klubie. W styczniu burmistrz Laskarzewa, Waldemar Larkiewicz zapytal mnie, co sie stalo z pieniedzmi przeznaczonymi na ciagnik. Wtedy bardzo sie zdziwilem, bo o zadnych pieniadzach nie wiedzialem. Do dzis ich nie ma w klubie. Mam duzy zal do Tomka (przewodniczacego rady – przyp. red.). Prawdopodobnie w klubie bylby juz ten ciagnik, a tak ani maszyny, ani pieniedzy nie widac.
– Jak po takich numerach mamy sie zwrócic do jakiegos sponsora o pomoc finansowa? – pytal jeden z kibiców obecnych na sali.
W wyjasnieniach przyslanych do Urzedu Miasta prezes firmy, która darowala pieniadze, stwierdzil, ze przelal je na konto 17 wrzesnia ub.r. Wczesniej otrzymal faks z nazwa klubu i numerem konta, które jednak do tego klubu nie nalezalo. – Czy to bylo celowe, czy tez pomylka, nigdy sie nie dowiemy – stwierdzila E. Ostrowska. – Mysle jednak, ze Rada Miasta powinna zajac stanowisko w sprawie takiego postepowania przewodniczacego.
Ostatecznie radni stwierdzili, ze cala sprawa zajmie sie Komisja Rewizyjna. Szczególnie zbulwersowani byli kibice i pilkarze laskarzewskiego klubu, którym kolo nosa przeszla okragla sumka. Przewodniczacy zapewnial jednak, ze sponsor obiecal, iz w najblizszym czasie ponownie przeleje pieniadze, tym razem na wlasciwe konto. Czy tak sie rzeczywiscie stanie, przekonamy sie w najblizszym czasie.
