Lej belfra…!

[j]gfx/gazeta/zelkow.jpg[/j]
– Przerazenie ogarnia, do czego to doszlo – mówi matka jednego z uczniów Zespolu Szkól w Zelkowie. – Toz to prawdziwy Torun, albo jeszcze gorzej. Zeby trzech uczniów napadlo na nauczyciela i dotkliwie go pobilo. I to w publicznym miejscu, na oczach tylu ludzi.
– Wlali nauczycielowi i co. Chodza po szkole i sie smieja. Minelo juz tyle czasu, a im nic nie zrobili. Jakby sie zupelnie nic nie stalo. Nawet im stopnia ze sprawowania nie obnizyli. To sie w glowie nie miesci! Tylko patrzec, jak jakis nastepny nauczyciel bedzie chodzil z podbitym okiem. Jaki to przyklad dla innych uczniów? Mozna bic nauczycieli calkiem bezkarnie.
Mieszkancy podsiedleckiego Zelkowa maja tez swoja wersje, dlaczego uczniowie, którzy pobili nauczyciela, nie poniesli za to zadnej kary.
– Wsród bijacych jest syn radnego, a radny nie da synkowi krzywdy zrobic. Juz podobno zapowiedzial, ze zniszczy nauczycieli, ze poradzi sobie ze szkola, jakby ta chciala karac sprawców pobicia. I jak widac, najwyrazniej sobie jakos radzi…
Uczniom chciano obnizyc oceny, ale byla interwencja i szkola nic nie zrobila. Chodza teraz jak bohaterowie…
Juz po wstepnym sprawdzeniu faktów dotyczacych bulwersujacego wydarzenia, do jakiego doszlo w Zelkowie okazalo sie, ze „plotki” znajduja potwierdzenie. Po pierwsze, nauczyciel miejscowego Gimnazjum rzeczywiscie zostal pobity przez uczniów tejze szkoly. Po drugie, jeden z uczestników zajscia jest faktycznie synem radnego Rady Gminy Siedlce (na terenie której znajduje sie Zespól Szkól w Zelkowie). I wreszcie po trzecie, pomimo iz od incydentu minelo juz kilka tygodni (ferie Swiat Bozego Narodzenia), uczniowie nie poniesli najmniejszej kary. Chodza do szkoly, jakby gdyby nigdy nic… Jak wiec widac, wydarzenie jest rzeczywiscie bulwersujace. Zajela sie nim oficjalnie policja i pewnie sprawa trafi do prokuratora. Co dotychczas zdolano ustalic?
Nauczyciel Zespolu Szkól w Zelkowie wracal póznym wieczorem od znajomych. Kiedy mijal grupke mlodziezy, padl pod jego adresem stek wyzwisk i wulgaryzmów. Pedagog nie udawal, ze niczego nie slyszy. Zawrócil i podszedl do mlodych ludzi, jak sie okazalo jego uczniów.
– Nauczyciel zareagowal, zwrócil gimnazjalistom uwage – mówi rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach, Beata Borkowska. – Od slowa do slowa doszlo do szarpaniny i bójki. Trwalo to na tyle dlugo, ze z okolicznych domów zaczeli sie zbiegac gapie. Zrobila sie wielka sensacja.
Cóz, nie codziennie uczniowie bija na ulicy swojego nauczyciela, i to na oczach gapiów. A jak sie pózniej okazalo, bójka nie byla tylko przepychana i szarpanina. Jej uczestnicy doznali róznych obrazen.
Zawiadomienie, a raczej tylko informacje o zdarzeniu, przekazal KMP w Siedlcach sam nauczyciel. Policja wszczela postepowanie z urzedu, a zgromadzone materialy beda zlozone do Sadu Rodzinnego. Na razie jednak nie wiadomo, kiedy to nastapi. Caly czas zbierane sa kolejne informacje. Poszkodowany nauczyciel przedstawil policji obdukcje – podbite oko, zadrapania na twarzy. Sprawa nie jest jednak do konca jasna.
– Takze matka jednego z uczniów przedstawila obdukcje syna – informuja policjanci. – Pouczylismy ja, ze przysluguje jej prawo zlozenia zawiadomienia o przestepstwie. Wiecej jej jednak nie widzielismy.
– Nie skonczylismy jeszcze przesluchiwania bardzo licznej grupy swiadków, wsród których sa zarówno mieszkancy Zelkowa, jak i uczniowie szkoly. – dodaje B. Borkowska. – Niewykluczone, ze w calym zajsciu bral udzial jeszcze jeden uczen. Wszystko to musimy ustalic.
Policjanci z wydzialu ds. nieletnich przeprowadzili z 3 uczniami rozmowe profilaktyczno- -ostrzegawcza. A co zrobila szkola? Dopiero po ponad 2 tygodniach od bójki odbylo sie
spotkanie szkolnego zespolu wychowawczego. Nieco wczesniej dyrekcja placówki zapoznala sie z opisem calego zdarzenia, które dostarczyl poszkodowany nauczyciel (który przez 2 tygodnie po pobiciu przebywal na zwolnieniu).
– W celu wyjasnienia sprawy rozmawialismy z uczniami i ich rodzicami, a takze z nauczycielem – mówi dyrektor placówki w Zelkowie, Malgorzata Stanczuk. – Chodzilo nam glównie o ustalenie, czy konflikt mial swoje podloze w szkole, a nie dochodzenie tego, jak przebiegala sama bójka. To juz raczej rola policji. W efekcie licznych rozmów i wyjasnien doszlismy do przekonania, ze podlozem tego przykrego zdarzenia nie byly relacje szkolne.
Czemu wiec trzeba bylo sporzadzac az dwie obdukcje…?
– Nie ustalilismy, co bylo przyczyna bójki – mówia w szkole. – Kazda ze stron przedstawia inna wersje. Zreszta relacje pomiedzy uczniami a ich nauczycielem byly bardzo poprawne. Juz po bójce wszyscy sie nawzajem chwalili. To co sie stalo, dla nas wszystkich bylo wielkim zaskoczeniem. Tu musialy zagrac jakies emocje chwili…
Emocje juz jednak minely, ale wobec uczniów nie wyciagnieto najmniejszych konsekwencji. Wielu bulwersuje to bardziej niz samo pobicie.
– Rzeczywiscie, do chwili obecnej w zaden sposób nie ukarano uczniów – potwierdza dyr. M. Stanczuk. – Rozmawialismy o obnizeniu stopni ze sprawowania, ale taka decyzja nie zapadla. Uznalismy, ze nie mozemy dzialac pochopnie i musimy zaczekac na formalne ustalenia policji. Trzeba tez pamietac, ze do pobicia nie doszlo na terenie szkoly.
Na pytanie, czy radny interweniowal w sprawie swojego syna, czy wywieral nacisk na dyrekcje szkoly, straszyl ja konsekwencjami, gdyby uczen zostal ukarany, dyrektor M. Stanczuk powtarza kilka razy:
– Nie bede sie wypowiadala na ten temat…
Wójt gminy Siedlce, Miroslaw Bieniek dobrze zna cala sprawe, ale zachowuje sie wobec niej dosc neutralnie. Podkresla, ze decyzje naleza do dyrektorki szkoly. Nie ukrywa jednak, ze podjal sie wobec niej roli doradcy…
– Pani dyrektor radzila sie mnie, co powinna w tej sytuacji zrobic – mówi M. Bieniek. – Uznalem, ze jesli zdarzenie mialo miejsce poza szkola, w dzien wolny od pracy i poinformowano o nim policje, to nie powinno sie podejmowac wobec uczniów czy nauczyciela zadnych dzialan restrykcyjnych. Zreszta tu chodzi o rozbój czy pobicie i poslugiwanie sie tylko regulaminem szkolnym nie ma sensu. Trzeba czekac na rozstrzygniecie sadu. Ja wiem tylko, ze osoba karana nie moze byc nauczycielem. To reguluja przepisy.
Przepisy nie reguluja jednak towarzyskich ukladów, sluzbowych zaleznosci czy nieformalnych mozliwosci nacisku. Wójt M. Bieniek przyznaje, ze cos o tym slyszal, ale dodaje:
– Znam radnego od wielu lat. To zrównowazony i odpowiedzialny czlowiek. Twierdzi, ze jego syn nie byl napastnikiem, ale rozjemca…