Kilkanascie lat temu do zjawisk wyjatkowych nalezala kradziez przewodów elektrycznych. Nieliczne byly przypadki uszkodzenia transformatorów. W czasach, kiedy drastycznie wzroslo bezrobocie, wielu ludzi, którzy nie maja z czego zyc, zródlo dochodów znalazlo w sprzedazy tego wszystkiego, co mozna ukrasc energetyce.
Nawet drzwi i okna…
– Ginie wszystko: transformatory lub ich elementy, przewody linii niskich, srednich i wysokich napiec, plyty i kanaly kablowe, katowniki ze slupów wysokiego napiecia, nawet drzwi i okna ze stacji elektroenergetycznych. Zlodzieje maja ulatwione zadanie, poniewaz linii napowietrznych, transformatorów i innych urzadzen elektrycznych nikt nie pilnuje – stwierdza dyrektor Zakladu Energetycznego Warszawa Teren S.A. w Minsku Mazowieckim, Zdzislaw Sadowski.
– W ubieglym roku w trzydziestu trzech miejscowosciach powiatu minskiego zlodzieje skradli transformator. Z drugiego wymontowali czesci i z napowietrznych linii energetycznych ukradli przewody dlugosci 37 kilometrów. Najwiecej kradziezy bylo w gminach: Poswietne, Strachówka, Dobre, Siennica i Latowicz.
– Za kilogram aluminowego zlomu, czyli za dziesiec metrów przewodu, zlodzieje inkasuja od trzech do pieciu zlotych. Koszt odbudowy zdewastowanych w 2004 roku linii energetycznych wyniósl 250 tysiecy zlotych. Staramy sie ograniczyc zjawisko kradziezy. Stosujemy specjalne czujniki, które blyskawicznie informuja o awarii i mozliwej kradziezy przewodów. Urzadzenia sa bardzo drogie. Czujniki zamontowane sa zaledwie w kilku miejscowosciach, gdzie liczba kradziezy przewodów jest najwieksza – wyjasnia Z. Sadowski.
Bezkarni zlodzieje…
Do wyjatków nalezy ujecie zlodziei, którzy ukradli przewody elektryczne i wyposazenie energetyki. W powiecie minskim bylo kilka takich zdarzen. W przypadku ustalenia sprawców kradziezy przewodów, co jest rzadkoscia, prokuratorzy najczesciej odmawiaja wszczecia postepowania, poniewaz „materialna szkodliwosc czynu jest minimalna”. Te sama zasade wyznaje sad orzekajac, ze spowodowane szkody, wynikajace w pojedynczym przypadku z kradziezy przewodów elektrycznych, szacowane sa w dziesiatkach zlotych. Dlatego sprawa nie jest warta zachodu.
– Nikt nie bierze pod uwage faktu, ze naprawienie szkód wynikajacych z kradziezy przewodów elektrycznych i zdewastowania urzadzen energetycznych siega setek tysiecy zlotych. Walka z plaga zlodziejstwa przewodów bedzie dotad walka z wiatrakami, dopóki sprawcy kradziezy nie beda surowo karani. Nalezy wprowadzic zasade, zeby szacowac nie tylko wartosc skradzionych przewodów lub urzadzen energetycznych, ale doliczac koszty odbudowy linii niskiego, sredniego lub wysokiego napiecia – podkresla inspektor do spraw inwestycji minskiego Zakladu Energetycznego, Janusz Luba.
Syzyfowa praca…
O kazdym przypadku kradziezy przewodów i urzadzen elektrycznych, minski zaklad zobowiazany jest powiadomic pisemnie komisariat lub posterunek policji, na terenie dzialania którego doszlo do przestepstwa. To dopiero poczatek biurokratycznej mitregi. Oddzielnymi pismami o dokonanej kradziezy Zaklad Energetyczny powiadamia: Komende Powiatowa Policji w Minsku Mazowieckim, Komende Stoleczna Policji w Warszawie i Komende Glówna Policji.
W Polsce jest okolo dwustu zakladów energetycznych. Biorac pod uwage statystyke kradziezy w kraju oznacza to, ze z zakladów energetycznych do Komendy Glównej Policji w Warszawie w ciagu roku wplywa ponad dziesiec tysiecy meldunków informujacych o kradziezy przewodów i urzadzen energetycznych.
Wydaje sie, ze tylko wpinanie doniesien do skoroszytów wymaga zatrudnienia w Komendzie Glównej jednego albo i wiecej pracowników. Do tego dochodzi sporzadzanie statystyki i wpisywanie meldunków do ksiazki wplywu korespondencji. Najgorzej, ze jest to syzyfowa praca, z której prawie nic nie wynika.