REKLAMA
18.5 C
Siedlce
Reklama

Smutny „Mis”…

[j]gfx/gazeta/mis.jpg[/j]
Nikt nie mógl miec chyba watpliwosci, ze to juz definitywny koniec. 30 listopada ubieglego roku Spóldzielnia zglosila zamiar dokonania grupowego zwolnienia 34 pracowników, czyli calej zalogi. To zas oznaczalo, ze siedlecki „Mis”, jedna z najbardziej zasluzonych i najstarszych firm w regionie, znika z rynku.
Juz w kwietniu minionego roku Zarzad firmy postawil wniosek o likwidacje spóldzielni. Ten sam wniosek ponawiano jeszcze kilkakrotnie na zwolywanych niemal co miesiac walnych zebraniach. Zaloga odrzucala jednak takie „ostateczne rozwiazanie”. Sprzeciwiala sie likwidacji, choc nie byl to raczej dowód wiary w ocalenie „Misia”, ale gest rozpaczy w walce o zachowanie miejsc pracy. No i wladze spóldzielni nie mialy innego wyjscia, jak podjac to wyzwanie. Na razie firma jeszcze dziala, ludzie pracuja, a prezes, niczym ostatni Mohikanin, trwa na zgliszczach spóldzielni…
Na pierwszym pietrze wielki gabinet prezesa, takaz sala narad i sekretariat. Bez sekretarki. Dawno juz zwolniona. Dzisiaj nie ma nawet ksiegowej. Jest na chorobowym. Prezes Miroslaw Duber biega miedzy tymi trzema salonami i odbiera telefony. Scenografia pomieszczen – gleboki PRL. Na scianie mapa Polski, wlasnie z napisem Polska Rzeczpospolita Ludowa. Obok paprotka i kalendarz z 2004 roku. Drzwi od gabinetu zastawione solidnym dziurkaczem. Za przeszklona szyba sztandar spóldzielni, na którym wyszyto date jej utworzenia – 1954 rok. No i wielka gablota z medalami i pucharami. Sa medale za wzornictwo, sa i za zaslugi dla spóldzielczosci. To wspomnienie o latach swietnosci firmy.
A jest co wspominac. W latach 80-tych „Mis” zatrudnial okolo 1200 osób! Byl jedna z najwiekszych firm w regionie. Spóldzielnia miala kilka zakladów w terenie. Wlasnie w tej sali narad zwolywano „operatywki” szefów poszczególnych zakladów. A bylo o czym rozmawiac, bo zabawki z Siedlec eksportowano do Jugoslawii, Niemiec, Skandynawii i oczywiscie ZSRR. Plan byl napiety, produkcja szla pelna para… Lza sie w oku kreci.
Wrócmy jednak do rzeczywistosci. Na biurku prezesa pietrzy sie sterta akt. Widac, ze trwaja przygotowania do przeprowadzki. To wlasnie dzieki niej „Mis” ma dostac jeszcze jedna, tym razem juz na pewno ostatnia szanse na przetrwanie. Sprzedaje bowiem „ostatnie ciele z obory” – glówny budynek produkcyjno-biurowy. Uzyskane pieniadze maja pozwolic, aby zaklad stanal na nogi.
Chudy „Mis”…
– Podpisana zostala juz umowa przedwstepna na sprzedaz budynku osobie prywatnej – mówi prezes Spóldzielni Pracy „Mis” w Siedlcach, Miroslaw Duber. – Cala produkcja zostanie przeniesiona, z koncem kwietnia, do parterowego budynku znajdujacego sie obok. To znacznie bardziej racjonalne rozwiazanie, które zmniejszy koszty naszego funkcjonowania. Od obecnego obiektu sam podatek wynosil 3 tys. zlotych miesiecznie. Bardzo duze byly tez koszty ogrzewania, a w naszej sytuacji liczy sie kazda zlotówka.
Ile tych zlotówek dostanie „Mis” za dwupietrowy budynek? Prezes nie chce zdradzic ceny zaslaniajac sie tajemnica handlowa. Mówi tylko, ze liczyl na znacznie wiecej, ale nie mógl stawiac wygórowanych warunków finansowych z powodu braku oferentów. Spóldzielnia miala zreszta nóz na gardle, a to nie sprzyja robieniu dobrych interesów.
Kiedy M. Duber obejmowal we wrzesniu ub. roku stanowisko prezesa (w „Misiu” pracuje od 1969 roku), zadluzenie siegalo 100 tys. zlotych. Biorac pod uwage, ze caly miesieczny obrót firmy wynosil ok. 45 tysiecy, byla to kwota bardzo duza. Nie tylko zreszta dlugi byly zagrozeniem dla spóldzielni.
– Miesieczne straty siegaly 25-30 tys. zlotych – mówia w „Misiu”. – Nasi wierzyciele wystepowali z coraz bardziej stanowczymi zadaniami uregulowania naleznosci. Grozono nam wylaczeniem pradu i telefonów. Place zaloga otrzymywala nie tylko z miesiecznym opóznienie, ale jeszcze w 2-3 ratach.
A jakie place? Wszyscy z 29 pracowników fizycznych (zabawkarzy) otrzymuja minimalne wynagrodzenie, czyli niespelna 600 zlotych netto. Pieciu pracowników administracji ma o ok. 50 zlotych wiecej. Zarobki prezesa to 1050 zlotych „na reke”…
– Pracuje za 600 zlotych i sie ciesze – mówi jedna z zatrudnionych. – Mam ponad 50 lat i nikt mnie juz nie zatrudni. Nie wiem, co bedzie, jak „Mis” padnie.
Na razie jednak widmo bankructwa zostalo oddalone. Sprzedaz budynku pozwoli na splate dlugów. Dlugo jednak zyc na kredyt sie nie da. Pieniadze ze sprzedazy gmachu szybko moga zostac przejedzone. To zreszta w „Misiu” juz niemal praktyka.
– Firma przynosila straty od 5-6 lat – slyszymy w „Misiu”. – Byly one jednak pokrywane ze stopniowej sprzedazy majatku, glównie budynków z gruntami.
Teraz juz jednak wyprzedano sie do cna. Bez osiagania biezacych przychodów wszelkie dzialania oznaczaja jedynie odroczenie wyroku na „Misiu”. Co wiec przeszkadza firmie, zeby mogla sprawnie funkcjonowac? Okazuje sie, ze glównie Chinczycy…
– To niekontrolowany import wszelkich artykulów z Chin doprowadzil do dzisiejszej sytuacji Spóldzielni „Mis”, czy do upadku naszego sasiada, zakladów „Karo” – mówi prezes M. Duber. – Trudno konkurowac z kims, u kogo koszty pracy sa kilkakrotnie mniejsze. Do tego jeszcze zafundowano nam 22-procentowy VAT na zabawki. Tego nie wytrzyma zadna firma.
Czy na pewno? W koncu w Europie Zachodniej firmy zabawkarskie radza sobie z konkurencja Chinczyków. W jaki sposób? Przenosza swoja produkcje do Chin… Takze niektóre z naszych firm robia juz tak samo.
– Male zabawki produkowane sa w calosci w Chinach, a na te wieksze szyje sie pokrowce, które wypelniane sa trocinami juz w Polsce – dodaje prezes Duber. – To duza oszczednosc na transporcie. Niestety, „Mis” jest za biedny na nawiazanie takich kontaktów, nawet na podróz do Chin.
Znany ludziom nie od dzis…
Ale firma ma inne zalety, które chce wykorzystywac. To przede wszystkim dluga tradycja, dobre wzornictwo i wspanialy dorobek. Jej dzielem jest „Miszka” – maskotka naszych olimpijczyków w Moskwie czy tez „Wilczek” towarzyszacy polskim sportowcom na olimpiadzie zimowej w Sarajewie. Przez lata spóldzielnia miala tez licencje na produkcje zabawek „Disneya”.
Dzisiaj rynek sie jednak zmienia. „Mis” produkowal przede wszystkim maskotki reklamowe, ale zleceniodawcy zaczeli oszczedzac.
– Prawie 90 procent naszej produkcji, 75 tys. sztuk zabawek rocznie, wykonywalismy dla LOT-u – wyjasnia Miroslaw Duber. – Nasze maskotki rozdawano pasazerom, ale w lipcu to sie skonczylo. To podcielo nam skrzydla, ale nie rezygnujemy. Szukamy nowych odbiorców. Jest wsród nich Polski Komitet Olimpijski, austriacka firma „Haribo”, czy Sokolów S.A. Ostatnio wygralismy tez prestizowy konkurs na maskotke polskich wystawców na „Expo 2005” w Japonii.
Ponad 1000 pieknych „zubrzyków” plynie juz statkiem do kraju kwitnacej wisni. Kazdy ma wszyta metke z nazwa i adresem producenta. Kazdy jest ambasadorem „Misia”. Na razie smutnego, ale nie tracacego nadziei.

1 KOMENTARZ
  1. Misiu, gdzie Twoja strona WWW?
    Mialbys szanse na nisze, na pewno: na przyklad krótkie serie maskotek, bez czekania na transport z Chin. Ale taki biznes trzeba robic nowoczesnie, a biedny Mis nie ma nawet strony w Internecie…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Wypadek w Gostchorzy

Przed godz. 7 w miejscowości Gostchorz na DK63 doszło...

Siedlce: Będzie remont Terespolskiej, ale…

Siedleccy radni przyjęli zmiany w Wieloletniej Prognozie Finansowej na...

Utrudnienia w ruchu w centrum Siedlec

W piątek i sobotę siedleckich kierowców czekają niewielkie utrudnienia...

Przejście-widmo na ul. Floriańskiej w Siedlcach?

Na jednym z przejść przez ul. Floriańską w Siedlcach...

Kierowca bmw znacznie przekroczył prędkość. Samochód miał wiele usterek

25 września policjanci ruchu drogowego, podczas pełnienia służby na...

On pijany, ona poszukiwana – wyniki kontroli drogowej w Bojmiu

W Bojmiu do kontroli drogowej zatrzymano skodę. Okazało się,...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje