REKLAMA
7.8 C
Siedlce
Reklama

Tarcza, która nas nie obroni

Rozmowa z dr. Filipem Ilkowskim z Inicjatywy „Stop Wojnie”

– Panie Doktorze, w dyskusji o ulokowaniu u nas amerykańskiej „tarczy antyrakietowej” zwolennicy tego pomysłu zarzucają jej przeciwnikom brak troski o bezpieczeństwo Polski – czy jest ono Panu obojętne?
– Przede wszystkim chciałbym zauważyć, że w Polsce nie ma dyskusji o pomyśle budowy amerykańskich baz rakietowych – w głównych mediach brakuje głosu środowisk przeciwnych temu pomysłowi! Tak jak go brakowało w okresie agresji amerykańskiej na Irak – wówczas w mediach obecna była wyłącznie retoryka prowojenna.
Absurdalność zarzutu braku troski o bezpieczeństwo Polski stawianego przeciwnikom „tarczy” polega na tym, że nie będzie ona chronić naszego kraju, bo jest częścią systemu obrony Stanów Zjednoczonych. W praktyce oznaczać to będzie zmniejszenie bezpieczeństwa zwykłych nas, Polaków, zwiększając ryzyko ataków terrorystycznych na nasz kraj, a w przypadku otwartego konfliktu ataków odwetowych ze strony państw zaatakowanych przez  USA – choćby Iranu.
– Jeśli Iran ma rakiety Sahab 5, które na pewno nie dolecą do Florydy, ale są zdolne przelecieć nad Czechami i Niemcami, to przed kim ma bronić USA „tarcza”?
– Dobre pytanie! W oficjalnych dokumentach mówi się o tym, że ma ona być ochroną przed „krajami bandyckimi”, które kiedyś będą miały możliwość zaatakowania Stanów Zjednoczonych. To nadzwyczaj obłudne tłumaczenie, bo o wiele bardziej prawdopodobne jest, że amerykańscy marines zajmą Teheran, niż że irańskie okręty dotrą w pobliże wybrzeży amerykańskich czy irańskie samoloty zbombardują Nowy Jork… Pamiętajmy, że od 1945 r. USA wielokroć wysyłały swe wojska w charakterze agresora, a w przyjętej w roku 2002 strategii bezpieczeństwa USA otwarcie mówi się o dopuszczalności wykonywania uderzeń wyprzedających.
– Ponoć „tarcza” jest skuteczna tylko przeciw rakietom „zwykłym” –  mającym stałą trajektorię lotu, ale jest bezradna wobec rakiet „manewrujących”, które są na uzbrojeniu armii rosyjskiej. Tymczasem prezydent Putin ostrzega Polskę przed skutkami rozmieszczenia u nas amerykańskich instalacji „tarczy”… Skąd ta irytacja?
– Owszem, oficjalnie podkreśla się, iż „tarcza” nie jest wymierzona w Rosję, ale w praktyce (i Rosja tak to odbiera) wpisuje się w geopolityczną rywalizację między Rosją i USA na terenach będących niegdyś radzieckimi strefami wpływów (Azja Środkowa, Pribałtyka, Ukraina). Dlatego lokowanie amerykańskich rakiet w Polsce jest niewątpliwie krokiem antyrosyjskim! Wyobraźmy sobie, że w Obwodzie Kaliningradzkim Kreml ulokowałby rakiety warte dwa miliardy dolarów. Czyż wówczas rząd polski nie atakowałby rządu rosyjskiego zarzucając mu nawrót do wielkorosyjskiego imperializmu? 
– Ale czy nasze relacje z Rosją mogą być jeszcze gorsze?
– Oczywiście, że mogą! Wyścig zbrojeń, który nasili się w wyniku instalacji amerykańskich wyrzutni rakietowych w Polsce, na pewno ich nie poprawi…
– …pruski gen. Clausewitz powiedział, że pokój to czas podarowany przez polityków generałom, by przygotowali plany nowej wojny…
– Ale to wcale nie musi znaczyć, że mamy patrzeć na to spokojnie! Rządzący zbroją się ryzykując zniszczenie planety i co? – mamy milczeć i odliczać czas dzielący nas od samounicestwienia? Trzeba robić, co tylko się da, by wymusić zmianę tej koncepcji. Dlatego Polacy mają prawo i obowiązek bronić się przed „tarczą”, która nie tylko nas nie ochroni, a będzie źródłem nowych zagrożeń.
– Serwilizm wobec USA naszych polityków wziął górę nad pragmatyzmem?
– To nie jest tylko kwestia serwilizmu. Tu idzie o strategię osiągnięcia pozycji „mocarstewka” wśród krajów Europy Środkowowschodniej oraz wzmocnienia pozycji Polski wobec takich krajów, jak Francja i Niemcy. Polska nie ma ani sił ekonomicznych, ani militarnych, by chcieć ten cel osiągnąć. Dlatego rządy (niezależnie od barw politycznych) wychodzą z założenia, że trzymanie się nogawek spodni Wuja Sama wzmacnia Polskę samo przez się. Jest to sprzeczne nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale też interesami społeczeństwa, wzbraniającego się przed marnotrawieniem pieniędzy na wojenne kontyngenty i uczestnictwo w wojnach, które nie są naszymi wojnami…
– Nie brak głosów, że są one kontynuacją tradycji walk „za wolność waszą i naszą”…
– Tylko ludzie zakłamani mogą przekonywać, że wolność narodom niesie się najeżdżając ich kraje i zaprowadzając przemocą nowe porządki. Przygniatająca większość Irakijczyków żąda natychmiastowego wycofania obcych wojsk z ich kraju.
– Może trzeba poczekać do zakończenia kadencji prezydenta Busha – jego następca być może zakończy tę niesławną wojnę.
– To nie jest problem osoby prezydenta, lecz interesów amerykańskiej klasy rządzącej. Stany Zjednoczone są największą machiną zbrojeniową w historii – ich wydatki, sięgające
500 mld dol. rocznie, stanowią prawie połowę wydatków całego świata na zbrojenia.
Dziś siła militarna stała się częścią walki o globalną pozycję ekonomiczną. Po II wojnie światowej gospodarka USA wytworzyła około połowy światowego PKB brutto. Dziś spadł on do niewiele ponad 20 procent, co zmobilizowało kręgi polityków i biznesmenów do podjęcia wysiłków dla podtrzymania amerykańskiej pozycji globalnego lidera ekonomicznego. Już w latach 90. pojawiły się pomysły, by szerzej używać sił militarnych dla podtrzymania tej pozycji. W roku 1997 powstał „Projekt na rzecz nowego amerykańskiego stulecia”, który już wówczas zakładał atak na Irak oraz potrzebę przeorganizowania Bliskiego Wschodu…  
– … bo nic tak nie ożywia koniunktury, jak lokalna wojna?
– Tu idzie o coś o wiele ważniejszego – o drugie na świecie zasoby ropy irackiej, która o wiele bardziej potrzebna jest Europie, Chinom i Japonii niż Stanom. „Położenie ręki” na irackich (a docelowo bliskowschodnich) polach roponośnych zapewniłoby gospodarce amerykańskiej zdecydowaną przewagę nad gospodarkami innych krajów.
– Polacy są przeciwko udziałowi w wojnie irackiej, ale nie są skorzy do manifestowania tej postawy – dlaczego?
– Po części dlatego, że duże organizacje i partie polityczne są mniej lub bardziej wyraźnie prowojenne. Proszę zauważyć, jak szybko przycichły niegdyś przeciwne wysyłaniu wojsk do Iraku „Samoobrona” i LPR, od kiedy zaczęły współtworzyć rząd zwiększający polski udział w zagranicznych wojnach. Większość Polaków nie zgadza się z wojnami w Iraku czy Afganistanie, ale jednocześnie nie wierzy w sens protestów. To cecha nie tylko społeczeństwa polskiego, ale całego dawnego Bloku Wschodniego. Wydaje się, że ludzie mając poczucie niespełnienia nadziei pokładanych w zmianach ustrojowych uznają, że władza i tak zrobi to, co zechce. Ale też taki stan nie będzie trwał wiecznie, bo z historii znamy przypadki, gdy małe niezadowolenia społeczeństwa przeradzały się w gwałtowne protesty. Dlatego też każdego, kto sprzeciwia się wysyłaniu polskich żołnierzy do Iraku i Afganistanu oraz umieszczeniu w naszym kraju „tarczy antyrakietowej”, zapraszam 24 marca do stolicy na ogólnopolską demonstrację. Szczegóły można znaleźć na naszej stronie internetowej (www.isw.pl). Dodam, że jesteśmy skłonni współpracować ze wszystkimi środowiskami, za wyjątkiem skrajnej prawicy.
– Dziękuję za rozmowę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Młody siedlczanin z ciężką nogą. Stracił prawo jazdy i słono zapłaci za mandat

Na Alei Kaczyńskich w Łukowie zatrzymano do kontroli drogowej...

Policjant reanimował mężczyznę

W sytuacji zagrożenia liczy się natychmiastowa reakcja, opanowanie i...

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Dachowanie w gminie Łuków

7 października ok. godz. 8 w miejscowości Sięciaszka (gm....

Wybryki w kwestii parkowania i nie tylko, czyli…Zostańcie sygnalistami!

Niektórzy bardzo łatwo usprawiedliwiają sytuacje, kiedy samochody są parkowane...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje