REKLAMA
5.7 C
Siedlce
Reklama

Wstaję o godzinę wcześniej – rozmowa z Marszałkiem Województwa Mazowieckiego Adamem Struzikiem

Wywiad z marszałkiem województwa mazowieckiego – Adamem Struzikiem.

Jest Pan absolwentem wydziału lekarskiego Akademii Medycznej. Podobno lekarzem zostaje się „na zawsze”?

– To prawda. Oczywiście na co dzień nie zajmuję się chorymi, ale… Często ktoś zwraca się do mnie z problemami, a ja nie potrafię odmówić pomocy.

Zawód lekarza przydaje się marszałkowi województwa?

– Mogę spojrzeć na problematykę służby zdrowia inaczej niż laik w tej dziedzinie. Argumenty środowiska medycznego są dla mnie bardziej zrozumiałe. Ma to wpływ na nasze decyzje. Jako województwo zarządzamy 26 szpitalami. Staramy się też wspierać powiatowe placówki służby zdrowia. Bo polski system opieki zdrowotnej, traktowany jako całość, jest chory. Ale musimy sobie jakoś radzić ze względu na pacjentów.

Łączy Pan wiedzę lekarską z wieloletnim doświadczeniem samorządowca. Nie odmówię sobie prośby o diagnozę stanu polskiej samorządności dziś, w 2023 r.

– Stworzenie samorządów było przełomem w naszej rzeczywistości. Przyczyniło się do słynnych polskich przemian gospodarczych i awansu cywilizacyjnego kraju. Ale ostatnio wyraźnie widać symptomy powrotu do sterowania centralnego. A państwem centralnie sterowanym nie da się zarządzać sprawnie. Efekt będzie taki, jaki widzieliśmy za systemu słusznie minionego. Tymczasem od lat samorządom odbiera się kolejne kompetencje…

…przekazując je wojewodom?

– Różnie. Na przykład kompetencje w zakresie gospodarki wodnej przypadły nowo stworzonemu molochowi „Wody Polskie”. To niewydolna struktura, nie radzi sobie ani w skali mikro, ani makro. A jaki miało sens zabranie samorządom Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska? Czy administracja rządowa, uzależniona od ministerstwa, może podejmować trafne decyzje o sprawach środowiska w pojedynczych regionach, gminach, powiatach, które przecież bardzo się różnią?

Kolejny symptom centralizacji to ograniczanie dochodów samorządowych, spowodowane zmianami podatkowymi. Nie jest to równoważone zwiększeniem procentowego udziału samorządów w podatkach, natomiast część pieniędzy z budżetu centralnego rozdaje się w formie dotacji. Bo w ten sposób można sobie kupić poparcie polityczne: dajemy tym, którzy nam pasują.

Gdy przygotowywano drugi etap reformy samorządowej, był Pan senatorem. Może należało wprowadzić „bezpieczniki”, które nie pozwalałyby ograniczać pieniędzy gminom, powiatom czy województwom. Przecież o ich niezależności decydują m.in. przewidywalne dochody.

– Proszę zauważyć, że samorządy gminne są zapisane w Konstytucji, a powiaty i województwa – nie. To należałoby jak najszybciej zmienić, ale potrzebna byłaby zgoda większości konstytucyjnej. Może kiedyś się uda, bo mądra władza zawsze będzie za decentralizacją i budowaniem silnych samorządów. Pytał Pan o zabezpieczenia… Na złą wolę nie ma zabezpieczeń. Skoro Trybunał Konstytucyjny został rozmontowany i stał się dziś atrapą, to znaczy że można rozmontować każdą instytucję.

Na stronie mazovia.pl czytamy, że interesuje Pana m.in. rozwój świadomości kulturowej mieszkańców Mazowsza. Pańska „mała ojczyzna” to Płock i okolice…

– Mieszkam w Płocku od kilkudziesięciu lat, więc to miasto jest mi szczególnie bliskie. Na dodatek to jedna z historycznych stolic Mazowsza.

Nie bez powodu nawiązałem do ziemi płockiej. Często spotykałem się ze stwierdzeniami, że tamtejsi samorządowcy mają lepiej, przecież marszałek jest „ich”.

– To niesprawiedliwe opinie! Oczywiście, byłoby zupełnie nieracjonalne, gdybym nie pamiętał o Płocku. To tak, jakbym się wypierał swej tożsamości i miejsca, w którym żyję. Mój sposób myślenia jest taki: Kocham Płock, ale kocham również całe Mazowsze. Ziemię siedlecką też!

W zarządzie województwa staramy się, żeby mieszkańcy nawet najmniejszej gminy, najmniejszego sołectwa czuli, że są traktowani tak samo. Dlatego stworzyliśmy naszą wewnętrzną politykę regionalnej spójności. Dwadzieścia programów wsparcia, które teraz prowadzimy, to zastrzyk blisko miliarda zł rocznie. Pieniądze trafiają do gmin, organizacji pozarządowych, sołectw, kół gospodyń wiejskich, strażaków, działkowców. Wspieramy inwestycje lokalne, rewitalizację zabytków, programy prozdrowotne, ekologiczne… Nie zapominamy o żadnym regionie. A nawet gdybym choć na chwilę o którymś zapomniał, to – nie ma obawy – członkinie i członkowie zarządu województwa natychmiast mi przypomną. Jeśli chodzi o regiony siedlecki i ostrołęcki, panie Janina Ewa Orzełowska i Elżbieta Lanc nie odpuszczą!

Jest Pan marszałkiem województwa z najdłuższym stażem. W pewnym momencie miał Pan do wyboru: być posłem albo nadal pełnić funkcję marszałka. Dlaczego wybrał Pan to drugie?

– Jestem też jednym z szefów regionów z najdłuższym stażem w Unii Europejskiej (uśmiech). A jeśli chodzi o alternatywę poseł czy marszałek… To było w 2007 r. Uznałem wtedy, że funkcja marszałka daje moc sprawczą, możliwość realizowania projektów, które – co ważne – stanowią pewien proces i często nie można ich ograniczyć ramami jednej kadencji. Jako marszałek województwa mogę robić rzeczy pożyteczne i pozytywne. A w Sejmie? No cóż, mógłbym sobie najwyżej pogadać.

Jakich cech trzeba, żeby kierować województwem, którego PKB to blisko 1/4 PKB całej Polski, krainą, zaliczaną do najlepiej rozwijających się regionów europejskich?

– Mazowsze ma PKB większe niż Litwa, Łotwa i Estonia razem wzięte, dwukrotnie większe od Bułgarii. Mamy 900 tysięcy przedsiębiorstw, od tych mikro – do takich jak Orlen. Na Mazowszu działa najwięcej firm z kapitałem zagranicznym. Ale mamy też duży potencjał w rolnictwie, przetwórstwie rolno-spożywczym, eksporcie żywności. Dobrobyt Mazowsza tworzą i rolnicy, i przedsiębiorcy, i sfera budownictwa.

Nigdy w życiu nie chciałbym być marszałkiem! To by było dla mnie za trudne.

– Zawsze się śmieję, że łatwe to nie jest, ale w kopalni jest gorsza robota. I trudniejsza. Teraz na poważnie: przecież tego jeden człowiek nie ogarnie. Są: zarząd województwa, sejmik i ponad 150 instytucji podległych, oceniam, że dobrze zorganizowanych. Rolą marszałka jest kierowanie tym wszystkim tak, żeby efekt był pozytywny dla wszystkich.

I dla bogatej Warszawy, i niebogatej wioski koło Łosic?

– Około 70 proc. PKB powstaje w Warszawie i 9 okalających ją powiatach. Dlatego zrobiliśmy, moim zdaniem, fenomenalną rzecz – podział statystyczny Mazowsza. To była recepta na to, by nie stracić funduszy unijnych (bo bogaci dostają mniej). Dzięki temu tereny pozametropolitalne, również ziemia siedlecka, weszły do programu Polska Wschodnia. I dostają dodatkowe pieniądze.

Mazowsze świętuje 25-lecie. Jakie pytanie najczęściej jest do Pana kierowane w związku z jubileuszem?

– Najczęściej jestem pytany, co uważam za największy sukces województwa.

A odpowiedź brzmi…

– Mimo różnych „odśrodkowych” projektów udało nam się zintegrować Mazowsze. Dziś słowo Mazowszanin brzmi dumnie. Ludzie zaczynają odczuwać, że są mieszkańcami prężnie rozwijającego się regionu. Cieszą się, że ich otoczenie zmienia się na lepsze.

Kilka lat temu w gminie Przesmyki podszedł do mnie starszy pan. Był wzruszony. Chciał mi powiedzieć, że 40 lat czekał na wyremontowanie drogi, biegnącej przez jego miejscowość. A teraz, dzięki pomocy samorządu Mazowsza, wreszcie się udało. Też się wzruszyłem.

Dziękuję za rozmowę, była udana, mimo że dziś środa, a Pan, o czym dowiedziałem się z Facebooka, bardzo lubi piątki…

– Każdy lubi piątki, choć ja pracuję i w soboty, i w niedziele. Ciągle bywam w różnych miejscach, więc moim niedoścignionym wzorcem jest św. Antoni z Padwy, który miał zdolność bilokacji (mógł być w dwóch miejscach jednocześnie). Mnie się też czasem udaje, ale tylko dzięki urządzeniom elektronicznym. Gdy jestem już za bardzo poganiany przez czas i obowiązki, powtarzam dowcip: Statystyki medyczne wykazały że lekarz, pan X, pracuje
25 godzin dziennie. Gdy zapytano go, jak to robi, odpowiedział: Po prostu wstaję o godzinę wcześniej…

Rozmawiał

Krzysztof Strzelecki

Najczęściej czytane

Ciężarówka w peugeota, peugeot w audi…

25 listopada o godz. 8.45 na S17 w kierunku...

Zderzenie opla z fiatem ducato. Kierująca 35-latka trafiła do szpitala

25 listopada po godz. 9 w Jedlance (gm. Stoczek...

Sokołowski szpital tonie w długach

Placówka nie płaci ZUS, nie reguluje rachunków, nie wypłaca...

Wszyscy tacy sami… W pogoni za trendami

Zauważyliście, że wielu młodych ludzi wygląda i zachowuje się...

Burmistrz odwołała dyrektora SOK. Prokuratura: „Nie ma znamion przestępstwa”

Marcin Celiński, dyrektor Sokołowskiego Ośrodka Kultury, został odwołany przez burmistrz Iwonę Kublik na półtora roku przed zakończeniem kadencji. Decyzja zapadła w oparciu o protokół komisji rewizyjnej, który wskazywał na rzekome nieprawidłowości. Tymczasem prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, nie znajdując znamion przestępstwa.

Rondo El Greca u zbiegu ulic Cmentarnej i Wojskowej

Podczas najbliższej sesji Rady Miasta Siedlce radni zdecydują czy...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje