REKLAMA
12.8 C
Siedlce
Reklama

Wszystko już przeżyłam

W gablocie stoi zdjęcie uśmiechniętej pani Zofii Wiśniewskiej w towarzystwie gości. Wszyscy świętowali setne urodziny dostojnej jubilatki. To zdjęcie to już jednak historia. W styczniu bieżącego roku pani Zofia skończyła 101 lat!

I bez zbytniej kokieterii można powiedzieć, że jak na swój wiek trzyma się świetnie. Sama, co prawda, narzeka na zdrowie, ale trudno, żeby w wieku 101 lat być sprawnym jak osiemnastolatka. Najważniejsze jest jednak to, że nie leży w łóżku, tylko jest w stanie samodzielnie chodzić – oczywiście za pomocą laski, którą zwykle podaje prawnuk Eryk. – Jeszcze do niedawna teściowa bardzo lubiła oglądać programy naukowe w telewizji – tłumaczy synowa pani Zofii. – Bardzo chętnie dyskutowała też o polityce, wszystkim się interesowała.

Teraz pani Zofia słabo widzi i słyszy, ale nadal wszystko chce wiedzieć. Gdy coś się jej nie podoba – jasno to stwierdza. Z. Wiśniewska urodziła się 20 stycznia 1906 roku w Garwolinie. Gdy wyszła za mąż, wyjechała do Ostrowi Mazowieckiej. Tam urodziła syna. Dochowała się jednego wnuka i jednego prawnuka. Po śmierci męża wróciła do Garwolina. Tutaj mieszka do dziś. Pytana o najlepszy okres w swoim życiu, odpowiada, że jest on teraz. – Wszyscy o mnie dbają – zapewnia. – A ja siedzę i nic nie robię. A najgorszy czas? – Początek II wojny – odpowiada zdecydowanie. – We wrześniu 1939 roku, kiedy Niemcy bombardowali Garwolin, spłonął nasz dom. Pani Zofia nie załamała się nawet w tak trudnym momencie. Żeby się z czegoś utrzymać, wspólnie z siostrą otworzyła sklep. Do tej pory pamięta, jak przywoziła mydło i kawę. Ciężko było też po śmierci męża, który został ranny w niewoli rosyjskiej. – Sama sobie musiałam radzić – wspomina. – Nikt mi niczego za darmo nie dał. Pytana o receptę na tak długie życie, odpowiada, że nie ma żadnej. Od lat pije herbatę z miodem, na bóle reumatyczne stosuje nalewki spirytusowe. U lekarza nie była już kilkanaście lat (do domu przyjeżdża jedynie okulista), nawet jak zdarza się jej przewrócić, to się po prostu podnosi – nie ma mowy o żadnych złamaniach. Tak długo jak ona, nie żył żaden z członków rodziny. Chociaż np. siostra w chwili śmierci miała 83 lata. – Ja już wszystko przeżyłam – mówi jubilatka. – Teraz żyję tylko dla rodziny. A ma dla kogo, bo troszczy się o nią pięcioletni prawnuk Eryk.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Młody siedlczanin z ciężką nogą. Stracił prawo jazdy i słono zapłaci za mandat

Na Alei Kaczyńskich w Łukowie zatrzymano do kontroli drogowej...

Policjant reanimował mężczyznę

W sytuacji zagrożenia liczy się natychmiastowa reakcja, opanowanie i...

Dachowanie w gminie Łuków

7 października ok. godz. 8 w miejscowości Sięciaszka (gm....

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Wybryki w kwestii parkowania i nie tylko, czyli…Zostańcie sygnalistami!

Niektórzy bardzo łatwo usprawiedliwiają sytuacje, kiedy samochody są parkowane...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje