„Ja, Białowąs Czesław, zobowiązuję się jako brat Witolda – członka bandy, który chodzi u » Brzaska «- współpracować z Wojewódzkim Urzędem Bezpieczeństwa w celu skontaktowania się z bratem swym Witoldem i dopomóc UB w likwidowaniu band działających na terenie powiatu Sokołów” – zadeklarował 26 marca 1950 r. 18-letni Czesław Białowąs i stał się agentem “Małachowskim”.
Historię Czesława Białowąsa trudno zrozumieć. Wychowany w rodzinie, która zapłaciła ogromną cenę za walkę o Polskę w czasie okupacji niemieckiej i po wojnie. Ceniony nauczyciel i wrażliwy poeta, którego wiersze wciąż poruszają. A jednocześnie gorliwy agent UB. Wydał na śmierć co najmniej 8 osób – napisała w tekście "Wyskoczyłem ze szkoły, by zabić paru ludzi", opublikowanym 18 lutego w "Gazecie Wyborczej", Beata Maciejewska. Trzy tygodnie wcześniej w "GW" pojawił się jej tekst "Drugie życie dyrektora wrocławskiego ogólniaka". – Rzadko zabierał głos. Spokojny, cichy, trochę wystraszony. Samotnik. Owszem, zetempowiec, ale nie z tych hurrarewolucyjnych. Bardzo biedny, wiedzieliśmy, że pochodzi ze wsi. Chociaż o rodzinie nigdy nic nie mówił – przypomina sobie dr Leopold Pańtak, kolega Białowąsa ze studiów i były wicedyrektor IX LO.
Rafał Kowalski, w tekście "Wyrósł z niebieskiego mundurka, żeby zabijać", zamieszczonym w "GW" 25 stycznia, podał, że Cz. Białowąs wydał na śmierć kilkunastu polskich patriotów. 26 stycznia 2009 TVP 1 w cyklu "Scena faktu" pokazała w Teatrze Telewizji spektakl "Tajny współpracownik", wyreżyserowany przez Krzysztofa Langa, oparty na historii Czesława Białowąsa. Bohater został w nim ukryty pod nazwiskiem Mieczysław Białas. Sztukę ten powstał głównie na podstawie materiałów IPN. O agencie, urodzonym we wsi Jabłonna Lacka w powiecie sokołowskim – poloniście, wicedyrektorze VIII LO we Wrocławiu, poecie i działaczu Związku Literatów Polskich zrobiło się głośno.
Prof. Jacek Łukasiewicz, który z Cz. Białowąsem studiował na jednym roku, przypomina sobie młodzieńczy wiersz Czesia. O matce analfabetce, która chodzi do kościoła. I swoje zdumienie, gdy ją wiele lat później zobaczył. Panią oficerową, grającą w brydża.
Rodzina do niego nie pasowała, więc próbował ją zmienić. Gdy ciężko ranny brat Witold wpadł w 1952 roku w ręce UB, jeździł do niego do szpitala i skłaniał do współpracy z bezpieką. Donosił na matkę, która wciąż była "reakcjonistką, wrogo wypowiadającą się" – tłumaczy dr Klementowski.
Mocodawcy chwalili agenta: ofiarny, lojalny, patriotyczny, "nie szczędzi wysiłku dla likwidacji wroga".
Witold Białowąs dostał karę śmierci, zamienioną na mocy amnestii na dożywotnie więzienie.
Czesław Białowąs:
I wbiegł na salę sądową
gdzie w blasku reflektorów
bez melodii leśnych piosenek
każdy wyrok wyglądał jak morderstwo
rekwizycja wyglądała jak rabunek
a on na sądowej scenie
nie był romantycznym aktorem
co zrozumiał za dziesięć lat
na ostatnim więziennym spacerze.
Ojciec Cz. Białowąsa zginął na froncie, najstarszy brat Stanisław, podchorąży AK, był komendantem ośrodka WiN Jabłonna Lacka. W 1946 roku otoczony przez bezpiekę popełnił samobójstwo. Żołnierze KBW zbezcześcili jego grób. Siostrę Zofię aresztowano za udzielanie pomocy partyzantom, matkę za to samo władza ludowa skazała na 5 lat więzienia.
Czesław Białowąs:
Sędzia okrutnie konkretny
zabrał mi moją mamę
zabrał mi chory romantyzm
pozostawił mnie samiutkiego
pomiędzy lasem a sobą.
– Dobry polonista. Nieco zdziwaczały, o łagodnym uśmiechu. Miękki i nadwrażliwy. Kto mógł wiedzieć, że miał krew na rękach. To biografia jakby wyjęta z antycznej tragedii – mówi Mirosław Spychalski, jeden z uczniów Białowąsa, byłego wicedyrektora VIII LO.
– Nigdy nie chciał robić kariery, nie chodziło mu też o pieniądze. Miał w sobie taki rewolucyjny zapał. Właściwie go lubiłem – mówi prof. Jacek Łukasiewicz.
– Nie prowadził w szkole politycznej indoktrynacji. Troskliwy dla uczniów, a jednocześnie wciąż taki spłoszony, zalękniony. Samotnik – wspomina dr Leopold Pańtak.
Kilka tygodni przed śmiercią, w listopadzie 1981 roku ukazały się w "Odrze" jego wiersze. – Są bardzo dobre. Szczere i przejmujące. Ale nikt z nas nie wiedział wtedy, że były rozrachunkiem z jego tragiczną przeszłością. Próbuje się w nich wytłumaczyć ze swoich wyborów. Zrzucić odpowiedzialność na historię – mówi prof. J. Łukasiewicz. (opr. Ana)
Po objerzeniu sceny faktu, stwierdzic mozna jedynie – niewiarygodna kanalia.
.
Po objerzeniu sceny faktu, stwierdzic mozna jedynie – niewiarygodna kanalia.
I TO Z MOICH RODZINNYCH STRON Z DZIADA PRADZIADA, ZNALEM TE WSZYSTKIE HISTORIE JUZ BEDAC DZIECKIEM , Z OPOWIADAN MOJEGO OJCA . DZS MAM 54LATA . MILO SIE TO CZYTA , A ZARAZEM SMUTNO
BIALOWASIAKI
I TO Z MOICH RODZINNYCH STRON Z DZIADA PRADZIADA, ZNALEM TE WSZYSTKIE HISTORIE JUZ BEDAC DZIECKIEM , Z OPOWIADAN MOJEGO OJCA . DZS MAM 54LATA . MILO SIE TO CZYTA , A ZARAZEM SMUTNO
TAKIEGO ZDRAJCE I MORDERCE POWINNO SIĘ WYGUMKOWAĆ Z POLSKI I JEGO WIERSZE
ZDRAJCA
TAKIEGO ZDRAJCE I MORDERCE POWINNO SIĘ WYGUMKOWAĆ Z POLSKI I JEGO WIERSZE
. . . spotkałem p. Białowąsa we Wrocławiu we MDK, w kole turystyczno-krajoznawczym. Przyprowadził tam swoich uczniów z VIII L.O., w którym był nauczycielem języka polskiego. Był to spokojny pan, raczej wyciszony. Kilka razy spotkałem go później na włóczędze po Sudetach. Trochę działał we wrocławskim PTTK, był pasjonatem krajoznawstwa. Pod koniec lat 80 XX w. dowiedziałem się o jego “poczynaniach”” z lat tuż powojennych. Jak dla mnie postać straszna i jednocześnie tragiczna.
W latach 60 XX w. . . .
. . . spotkałem p. Białowąsa we Wrocławiu we MDK, w kole turystyczno-krajoznawczym. Przyprowadził tam swoich uczniów z VIII L.O., w którym był nauczycielem języka polskiego. Był to spokojny pan, raczej wyciszony. Kilka razy spotkałem go później na włóczędze po Sudetach. Trochę działał we wrocławskim PTTK, był pasjonatem krajoznawstwa. Pod koniec lat 80 XX w. dowiedziałem się o jego “poczynaniach”” z lat tuż powojennych. Jak dla mnie postać straszna i jednocześnie tragiczna.
Potrafil miotnac uczniem na cala dlugosc klasy, bo za wolno wchodzil i gadal zamiast natychmiast zajac miejsce w lawce. Uczen , krepy osilek 2 lata starszy od reszty, uchodzil za silacza. Duze wrazenie wywarlo to na reszcie uczniow. Lawki sie walily, krzesla przewracaly, zanim chlopak wpadl w sam naroznik klasy. Nie bylo krzykow , tylko jeden dobry chwyt za tyl koszuli i spodnie. Lot byl poziomy jak u super mana , tylko ladowanie ostre. VIII LO za jego rzadow to wariatkowo/oboz koncentracyjny. Czesc nauczycieli jak kapo w obozie.
Byl wybuchowy, wzbudzal lek .
Potrafil miotnac uczniem na cala dlugosc klasy, bo za wolno wchodzil i gadal zamiast natychmiast zajac miejsce w lawce. Uczen , krepy osilek 2 lata starszy od reszty, uchodzil za silacza. Duze wrazenie wywarlo to na reszcie uczniow. Lawki sie walily, krzesla przewracaly, zanim chlopak wpadl w sam naroznik klasy. Nie bylo krzykow , tylko jeden dobry chwyt za tyl koszuli i spodnie. Lot byl poziomy jak u super mana , tylko ladowanie ostre. VIII LO za jego rzadow to wariatkowo/oboz koncentracyjny. Czesc nauczycieli jak kapo w obozie.
Takie “aniołki”” to najgorsze diabły.”
Szuja
Takie “aniołki”” to najgorsze diabły.”
Szuja
Takie “aniołki”” to najgorsze diabły.”
bolszewicy….jedni warci drugich. Szkoda, że się nawzajem do końca nie wycięli, dlatego jest jak jest.
Katopolactwo,
bolszewicy….jedni warci drugich. Szkoda, że się nawzajem do końca nie wycięli, dlatego jest jak jest.