REKLAMA
1.6 C
Siedlce
Reklama

Wystawa Numbers Mariusza Filipowicza do oglądania w ciszy

Jest to cykl foto-porcelan nagrobnych w formie ruchomej. Reagują one na ruch i zbliżającego się do nich widza.

– Projekt dotyczy tematu niszczenia ludzkiej jednostki, indywidualności przez ciała zorganizowane (kraje, rządy, szkoły, organizacje o podłożu religijnym, banki, pracodawców itd.) w szeroko pojętym kontekście od wojen przez umowy zawierane z bankami po autocenzurę artystyczną. Jest to cykl foto-porcelan nagrobnych w formie ruchomej. Reagują one na ruch i zbliżającego się do nich widza – mówi dr Marcin Sutryk kurator wystawy.

– Ze sztuką jest tak, że artysta przedstawia nam rzeczywistość, której nie widzimy. Czy ta rzeczywistość istnieje? To jest cała tajemnica sztuki, ze podaje nam rzeczywistość, której nie dostrzegamy, a jest przed nami odkrywana – stwierdza prof. dr hab. Mirosław Minkina rektor Uniwersytetu w Siedlcach.

– Portretowanie osób zmarłych ma długą historię – mówi dr Marcin Sutryk. – Można mówić o maskach pośmiertnych, które znane już były w starożytności, na podstawie których malowane były portrety osób nieżyjących. Możemy mówić o portretach nagrobnych znanych w XVII-XVIII wieku wśród polskiej szlachty. Całą tę spuściznę przejęła fotografia. Portret powstał jako sprzeciw wobec śmierci, ma w sobie paradoks jednoczesności: obecności i nieobecności. W fotografiach, które tworzy Mariusz ten efekt jest spotęgowany przez wprowadzenie ruchu. Mamy wrażenie, że te portrety oddychają.

– Sięgnięcie po porcelanę nagrobną jest symboliką, która jednoznacznie kojarzy się ze śmiercią – mówi Mariusz Filipowicz autor wystawy. – Osoby, które możemy oglądać na zdjęciach uśmiercone są pozornie z różnych przyczyn np. przez politykę, kościół, różne instytucje… uczelnie czy Internet… Na zdjęciach jest też matka i dziecko. To dla mnie też ważny symbol, symbol Ukrainy, który często spotykamy, bo ojcowie walczą i umierają dosłownie, a kobiety z dziećmi są jakby zatarte, bo ich nie ma, gdy dochodzi do tragedii.

Zabieg ruchu i dźwięku do tej nagrobnej porcelany przypominającego respirator pokazuje odbiorcy, że te osoby żyją.

Zdjęcia wykonane są przez autora i poddane delikatnej obróbce komputerowej.

– W zdjęciach robię delikatne zmiany np. oka, ucha czy czasem przełożenie włosów. Zależy mi na wizualnej stronie i estetyce, stąd takie zabiegi. Mógłbym używać dokumentu, mógłbym wziąć zdjęcia z dowodu, ale takie zdjęcia możemy oglądać na cmentarzach. Ja chcę bardziej zaangażować się w te osoby dodając od siebie jakieś elementy. To też jest moja wizja. Potem zlecam produkcję porcelan firmie, która się w tym specjalizuje. Gdy mam już gotowe portrety na porcelanie, muszę je potłuc w taki sposób, by porcelana złapała swoje najsłabsze struktury. Ona w tych najsłabszych, metodycznie uderzanych, miejscach pęka. To jest istotne, pokazuje, że ci ludzie są stłuczeni, połamani i krusi jak porcelana. Najdłuższym procesem jest oprawienie tego i zamontowanie ruchu.

– W tym zestawie jest jedna osoba, która patrzy w dół, z resztą jest kontakt wzrokowy, to są konkretne wizerunki. Przeważnie są to mężczyźni, a wśród nich są tylko dwie kobiety – mówi fotograf. – Wynika to z tego, że kobiety są mocniejsze. Głównie to mężczyźni ulegli temu zatarciu, tej pozornej śmierci. Kobiety są silniejsze, nie wynika to z tego, że może więcej znam takich mężczyzn niż kobiet. Na zdjęciach są właśnie te osoby, które są tego przykładem. Każda z nich ma swoją historię. Jest nawet dziecko. To jest mój syn, który w szkole musiał się z czegoś wycofać i iść na kompromisy, by mieć święty spokój. To dotyka wszystkich, a zwłaszcza dzieci, które zmagają się z różnymi problemami. Tacy ludzie są wycofani, ale bardzo wrażliwi.

– Chciałbym, byśmy się zastanowili, by nie poddawać się takiemu pozornemu uśmierceniu – stwierdza autor. – Niektórzy poddają się temu łatwo, a mają wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia, ale nie mają już siły … odbijają się od ściany… jest wiele aspektów. Zależy mi na tym, by nie opowiadać o tym topornie… że przychodzi ktoś ogląda i idzie dalej. Ważne jest dla mnie to, by każdy miał własną interpretację. Niech odbiorca sam sobie dopowie, jego słowa i odbiór – to jest najważniejsze.

Wystawę warto oglądać w ciszy…

Wystawa dostępna jest do 13 kwietnia w A-Galeria ul. Żytnia 39 w Siedlcach.

Dr Mariusz Filpowicz jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, dyplom z grafiki projektowej obronił w pracowni prof. Rosława Szaybo. Dyplom doktora uzyskał w 2014 roku (opiekun artystyczny prof. Jacek Staszewski). Od 2015 roku pracował na stanowisku adiunkta w Pracowni Fotografii Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.  Prowadzi zajęcia z fotografii w Pracowni Sztuki na Uniwersytecie w Siedlcach, a od 2019 roku razem z mgr Pauliną Mirowską prowadzi samodzielną Pracownię Podstaw Fotografii na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Zajmuje się̨ grafiką̨ artystyczną, fotografią oraz grafiką użytkową̨.

Zdjęcia: Aga Król

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Siedlce: Zderzenie w tunelu (aktualizacja)

Po godz. 22. w tunelu doszło do zderzenia samochodu...

Zwłoki 14-latka z Siedlec w pensjonacie w górach. Czy to ojciec zabił syna?

To przedsiębiorca z Siedlec miał zamordować swojego 14-letniego syna...

Niebezpieczne zdarzenie drogowe z jeleniem w gminie Ceranów

28 listopada około godz. 6.30 na drodze krajowej 63 na wysokości...

16-latka odnalazła się

Policja dziękuje za wszelkie informacje i pomoc w poszukiwaniach. Dziewczyna...

Tragiczny wypadek w Rudce. Motocyklista zmarł w szpitalu

Policjanci z Komendy Powiatowej w Łosicach wyjaśniają przyczyny wypadku...

Wypadek w Chromnej! Droga jest już przejezdna

Po godz. 10 w miejscowości Chromna doszło do zderzenia...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje