PMKS Nike Węgrów słabo wszedł w swój drugi sezon po powrocie na zaplecze siatkarskiej ekstraklasy. Jednak w tym zespole jest potencjał. Podopieczne trenera Roberta Kupisza udowodniły to w starciu z klubem Enea KS Piła.
Za faworyta konfrontacji można było uznać zespół gości, który w pierwszej fazie rozgrywek spisywał się zdecydowanie lepiej od węgrowianek. Nike legitymowała się bilansem jednej wygranej i pięciu porażek, natomiast ekipa z Piły trzy spotkania zaliczyła na swoją korzyść i trzy razy musiała uznać wyższość rywalek. Tyle statystki. Boisko zweryfikowało, która drużyna jest lepsza.
Pierwszy set od początku układał się po myśli gospodyń. Enea prowadziła jedynie do stanu 7:6. Później przewagę osiągnęła Nike, która nie oddała jej już do końca starcia, wygrywając 25:22.Węgrowianki po krótkiej przerwie kontynuowały znakomitą grę, a ich liderką była bardzo trudna do zatrzymania w tym dniu Joanna Waszyńska. Nike prowadziła już 12:6 i wydawało się, że jest na prostej drodze do zapisania na swoje konto drugiego seta. Tymczasem w pewnym momencie jej gra całkowicie się zacięła. Prowadząc 16:13, była w stanie ugrać zaledwie jedno oczko, oddając przyjezdnym aż 12.
Na szczęście gospodynie zażegnały kryzys. Dużo dobrego w ich grę wniosła wprowadzona na parkiet rozgrywająca Martyna Piszcz. Trzeci set przebiegał pod dyktando Nike, która zwyciężyła pewnie, 25:19.
W czwartej partii przebudziła się Enea. Zespół gości prowadził już 19:15 i wydawało się, że czeka nas tie-break. Nike potrafiła się jednak podnieść i to w jakim stylu! Doprowadziła do stanu 24:20, a ogromna w tym zasługa świetnie spisującej się również w polu serwisowym Waszyńskiej. Ostatecznie węgrowianki wygrały 25:21.
PMKS Nike Węgrów – Enea KS Piła 3:1 (25:22, 17:25, 25:19, 25:21).
Nike: Karolina Hohołowska, Weronika Dutkiewicz, Jagoda Michałek, Dominika Surlit, Monika Głodzińska, Martyna Piszcz, Julia Okulus, Natalia Godlewska, Joanna Waszyńska, Oliwia Jankowska, Maja Orzyłowska, Paulina Wiśniewska (L).
Po meczu wykorzystaliśmy okazję, do krótkiej rozmowy z trenerem Robertem Kupiszem.
Nike przed sezonem przeszła znaczące zmiany w składzie. Co było powodem?
– Pożegnaliśmy kilka dziewczyn, które reprezentowały nasze barwy w ostatnich latach. Zawodniczki te mieszkały w Warszawie i były zmęczone dojazdami. Chcąc uniknąć kontuzji, musieliśmy postawić na lżejsze treningi, a i tak urazy nas nie omijały. Mamy teraz nowy zespól, sporo młodych siatkarek, ale też np. Monikę Głodzińską, która na tym poziomie ma już wyrobioną pozycję.
To mocniejsza drużyna niż w ubiegłorocznych rozgrywkach?
– Czas pokaże. Dziewczyny z bardzo dobrej strony pokazywały się w przedsezonowych sparingach. Potrafiły nawet wygrać z aktualnym liderem naszej ligi LOS Nowy Dwór Mazowiecki. Gdy jednak doszło do meczów o stawkę, nie wytrzymały mentalnie. Sporo nerwów kosztowały je końcówki setów. Po jednym, drugim błędzie bezradnie spuszczały głowy. Mam nadzieję, że dzisiejsze zwycięstwo z Piłą okaże się przełomem i druga część rundy będzie należeć do nas.
Od beniamina ciężko oczekiwać innego celu niż utrzymanie. Wy już nim nie jesteście. W związku z tym, czy podwyższyliście sobie poprzeczkę?
– Chcemy uplasować się w najlepszej ósemce, choć początek sezonu jest dla nas trudny. Wierzę, że się już odblokowaliśmy i może być tylko lepiej. Wyzwanie jest duże, ale zrobimy wszystko, żeby mu sprostać.
Tekst i zdjęcia Paweł Świerczewski
