Rozważamy podjęcie kroków prawnych – mówi rzecznik Uniwersytetu w Siedlcach dr Beata Gałek.
O tym, że środowisko uniwersyteckie stało się celem hejtu, mogliśmy się przekonać podczas rektorskiej kampanii wyborczej. Nie tylko akademicy byli zaskoczeni skalą ataków na rektora, ubiegającego się o reelekcję. Żenującemu spektaklowi siłą rzeczy przyglądali się wszyscy.
– To wyglądało jak dobrze zorganizowana akcja – komentują pracownicy uczelni. – Zaskakuje tylko poziom zaangażowania, z jakim ktoś atakował profesora Minkinę.
DZIEJĄ SIĘ RZECZY NIESŁYCHANE…
Internetowy hejt ma to do siebie, że jest całkowicie anonimowy. Ale rani i krzywdzi jak w realnym, brutalnym ataku. Kim jest uczelniany hejter? Wydawało się, że po wyborach hejterskie harce nie mają już racji bytu. A jednak.
„Pani redaktor. Na UwS dzieją się rzeczy niesłychane. Rektor rękami jakiejś lipnej komisji przekazuje majątek uczelni na ręce swoich najbliższych współpracowników. Proszę popytać. (…) To czubek góry lodowej” – otrzymałam SMS o takiej treści. Telefon, z którego przyszła wiadomość, był wyłączony. Najwyraźniej służy tylko do jednostronnej komunikacji.W tym samym czasie na skrzynki mailowe pracowników uczelni rozesłano kilkadziesiąt podobnych zawiadomień, choć w bardziej arogancki, wręcz wulgarny, sposób. Nie przytaczamy ich treści ze względu na wyjątkowo nieelegancką formę.
Pracownicy niechętnie komentują maile, jakby sama rozmowa o nich zniżała ich do poziomu hejtera.
– Prymitywne i przesiąknięte rozpaczliwą frustracją – podsumowuje z niesmakiem jeden z wykładowców.
Dr Beata Gałek, rzeczniczka uniwersytetu, krótko komentuje sensacyjne informacje hejtera:
– To nieprawdziwe informacje. Procedura przyznawania działek pracowniczych jest wieloetapowa, a decyzji w tej sprawie nie podejmuje samodzielnie rektor. Poza tym za kadencji rektora, do dziś, żadna działka nie została przyznana.
DŁUGA PROCEDURA
Cały tekst przeczytacie w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 28.