Kolejki po karpia i pomarańcze, ręcznie robione ozdoby choinkowe, zakładowe „śledziki” – święta w czasach PRL-u miały swój urok i niepowtarzalny klimat, a ich przygotowanie wymagało nie lada pomysłowości. Jak wówczas obchodzono Boże Narodzenie?
ŚLEDZIK RODZAJU MĘSKIEGO
Do przedświątecznych zwyczajów należał tzw. śledzik. Panowie spotykali się w lokalu i spożywali potrawy postne, głównie ryby, popijając je dobrze schłodzoną wódką. Takie spotkania przeciągały się nawet do Wigilii. Oficjalnie panowie nie chcieli przeszkadzać paniom w przygotowaniach do świąt. Jak pisał Stefan Wiechecki: „Odwieczny obrzęd »rybki« gromadzi przy biesiadnych stołach wszystkie stany. (…) Każdy pije ostro i zakąsza często przaśnym chlebem, śledziem w śmietanie, grzybkiem w cieście, karpiem na szaro czy smażonym karaskiem, byle z postem, byle godnie, byle tradycyjnie”.
ZASTAW SIĘ, A POSTAW SIĘ
Jeszcze w czasach II RP na sklepowych półkach nie brakowało towarów, a świąteczne menu zależało jedynie od zasobności portfela. „(…) Szwagier mój Alojzy Pokrzywka z Jabłonny przyjechał do Warszawy za sprawunkami. Siostra wypisała mu na kartce wszystko, co ma kupić. Było tego ze dwadzieścia gatunków. (…) Zanim wszystko kupiliśmy, szwagier o mały figiel na kolejkę się nie spóźnił” – wspomina Stefan Wiechecki.
Po wojnie władze komunistyczne traktowały święta jako okazję do rzucenia na rynek towarów, które na co dzień były deficytowe. Jak zauważa Stefan Wiechecki, przedświąteczna gorączka zaczynała się już w listopadzie. „(…) rodzynki, migdały, suszone winogrona i pomarańcze ze wszystkich stron świata do nas zapychają i jeżeli nie zdążą na Wigilię, na Trzech Króli nadlecą do Gdyni, a potem już najdalej w miesiąc będą w sklepach”.
KARP PROSTO Z WANNY
Karp, choć modny, nie był za PRL-u ogólnodostępny. Dochodziło nawet do tak kuriozalnych sytuacji, że w zakładach pracy odbywały się loterie, w których można było wygrać właśnie… tę rybę.
Pisarka Joanna Chmielewska tak wspomina ten czas: „Wszyscy wiedzą, jak wyglądała przez lata sytuacja z rybami przed świętami Bożego Narodzenia. Zdobywało się je różnie, podstępem, kumoterstwem, przemocą, stawem w Łazienkach, a przeważnie ogonami”. Mało kto miał wtedy lodówkę, dlatego po zakupie karp lądował w wannie z chlorowaną wodą, czasem nawet na kilka dni.
RĘCZNIE ROBIONE OZDOBY
Nie było polskiego domu bez metrów łańcucha choinkowego, zrobionego z kolorowego papieru przez dzieci na zajęciach ZPT. Anna Szydłowska opowiada, czym ozdabiano choinki w PRL-u: „Wiele sklepów (…) zaopatrywała w bombki działająca do dziś na warszawskim Grochowie manufaktura założona w 1948 roku przez Jana Fogla. (…) Bombkowych stylizacji choinek dopełniały włosy anielskie, rozłożona na gałązkach wata, mająca imitować śnieg, podłużne cukierki, orzechy i sprzedawane w Cepelii dekoracje ze słomy”.
Na pomoc przychodziły popularne w tym czasie poradniki typu „Zrób to sam”.
Źródła:
Stefan Wiechecki, „Wszystko przez Heroda” (1937), PIW, Warszawa 1956
Stefan Wiechecki, „Czuć święta w powietrzu” (1962), Czytelnik, Warszawa 1965
Joanna Chmielewska, „Autobiografia. Tom I. Dzieciństwo”, Vers, Warszawa 1993
Anna Szydłowska, „Tak samo ładne jak prawdziwe. Święta w PRL-u”, culture.pl
Tak święta wspominają członkinie zarządu województwa mazowieckiego
Święta kojarzą mi się przede wszystkim z zapachem pomarańczy, których kiedyś po prostu nie było. Cudownie pachniały. Ta woń wypełniała cały dom. W moich wspomnieniach jest też krzątanina, pomaganie w kuchni, pieczenie piernika.
Wszystkim Mazowszanom życzę, aby te święta przyniosły ciepło i dobro. W natłoku codziennych spraw często zapominamy o tym, że obok nas jest drugi człowiek, i nie dostrzegamy tych, którym trzeba pomóc. Niech te chwile spędzone w gronie najbliższych przypomną nam, jak ważne jest, abyśmy byli dla siebie podporą.
Boże Narodzenie to dla mnie przede wszystkim magia wigilijnego stołu przykrytego pięknym obrusem, sianem, opłatkiem, zastawionego potrawami. To czas dzielenia się radością, miłością i bliskością, która jest wszystkim bardzo potrzebna. W moich wspomnieniach są też Święty Mikołaj z prezentami oraz smak i zapach cytrusów.
Życzę wszystkim Mazowszanom zdrowia i ciepłej, rodzinnej atmosfery. Niech ten wigilijny stół jednoczy nas, przynosi radość, spokój i dobre życzenia.