REKLAMA
15.5 C
Siedlce
Reklama

Katarzyna Posiadała-Pasiak o powrocie na ring: Nie wiem, czy nie jestem zbyt „mamuśkowata”

Kilkakrotnie zdobywała mistrzostwo świata muay-thai w kolebce tego sportu – Tajlandii. Na koncie ma medale mistrzostw Polski w kickboxingu, świetnie radziła sobie też na ringach zawodowych. Ostatnią walkę stoczyła sześć lat temu. Z siedlecką mistrzynią sportów walki Katarzyną Posiadałą-Pasiak rozmawia Paweł Świerczewski.

Wojowniczka, która wzbudzała blady strach u swoich przeciwniczek. Zawsze agresywna i dążąca do nokautu. Duma siedleckiego sportu. Dzisiaj jest przykładną żoną i mamą dwójki dzieci. Jak się odnajdujesz w tych rolach?

– Wydaje mi się, że całkiem dobrze, chociaż nie mnie to oceniać, tylko moim bliskim. W każdym razie nie wyglądają na niezadowolonych (śmiech). Oczywiście początki macierzyństwa nie były łatwe. Trzeba było przyzwyczaić się do tego, że na świecie pojawiło się maleństwo, które jest całkowicie od ciebie zależne. Nauczyć się nim opiekować, czytać, czego w danej chwili potrzebuje. Moje pasje i dotychczasowe zajęcia zeszły na drugi plan, ale nie czułam w związku z tym straty. Raczej podekscytowanie, radość i chęć podołania nowemu życiowemu wyzwaniu. Dzisiaj dzieci są już starsze, mniej wymagające. Znowu mam więcej czasu dla siebie. Zapanował stan równowagi.

Ostatnią walkę stoczyłaś sześć lat temu. Rozumiem, że to kwestie rodzinne zdecydowały, że od tamtej pory nie widzieliśmy już Ciebie w ringu?

– To był pojedynek o Międzynarodowe Zawodowe Mistrzostwo Polski. Po nim zdecydowałam, że czas na przerwę i powiększenie rodziny. Na świecie pojawił się Wojtek. Później miałam trochę problemów zdrowotnych. Planowałam się z nimi uporać i powrócić na ring. Jednak, gdy czułam się już dobrze, doszliśmy z mężem do wniosku, że jeśli chcemy mieć jeszcze drugie dziecko, to kiedy, jak nie teraz. I w ten sposób do naszej rodziny dołączyła Ola. Czas płynie bardzo szybko.

To prawda. Pytanie, czy ta przedłużająca się przerwa nie stała się już w tym momencie definitywnym zawieszeniem rękawic na kołku?

Nie umiem jeszcze odpowiedzieć na to pytanie, bo wciąż biję się z myślami. Z jednej strony mam w sobie chęć, żeby powrócić, znów poczuć tę adrenalinę, sięgnąć po kolejne sukcesy, bo myślę, że wciąż mam do tego odpowiednie umiejętności. Z drugiej nie wiem, czy nie jestem już zbyt „mamuśkowata”. Trafię mocniej przeciwniczkę i będę pytać „Ojej, nic ci się nie stało? Zaraz podmucham” (śmiech).

Czyli po prostu nie wiesz, czy wciąż masz w sobie ten ogień i agresję, z których słynęłaś za najlepszych czasów.

– Dokładnie tak. Ale w głębi siebie czuję, że gdzieś ta iskra jeszcze jest. Jednak nie składam żadnych deklaracji, ani o zakończeniu kariery, ani o powrocie. Wiele w moim życiu działo się nieoczekiwanie. Myślę, że w tej kwestii też tak będzie.

Cofnijmy się w czasie do momentu, gdy młoda Kaśka Posiadała szła na swój pierwszy trening sportów walki. Na drodze staje jej dzisiejsza Katarzyna i co mówi: „Dziewczyno, zawracaj!”, czy „Super! To najlepsze, co może Cię w życiu spotkać”?

Zdecydowanie to drugie. Nigdy nie żałowałam wybranej drogi. 13 lat temu kickboxing zapukał do mojego serca, jest w nim do dzisiaj i tak już pozostanie.

Czytałem w jednym z wywiadów, że akurat ten pierwszy trening nie był udany. Podobno zostałaś odesłana z kwitkiem. Ale ktoś musiał sobie później pluć w brodę.

Marzyłam, żeby trenować MMA, zostać gwiazdą KSW. Oczami wyobraźni widziałam siebie pokonującą drogę do oktagonu w hali wypełnionej publicznością. Znałam to z telewizji i tego pragnęłam. Dlatego zdecydowałam się pójść na trening MMA. Tam się jednak okazało, że trenują tylko mężczyźni. Trener stwierdził, że skoro nie ma innych dziewczyn, nie mogę ćwiczyć z facetami dwa razy cięższymi ode mnie.

Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W ten sposób trafiłaś do Gladiatora i pod skrzydła trenera Andrzeja Wasilewskiego, a Twój talent w pełni rozkwitnął.

(…)

Cały wywiad przeczytacie w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 3.

2 KOMENTARZE
  1. Kasiu!
    Dziękujemy za tak wspaniałe reprezentowanie naszego miasta i wszystkie te chwile dumy.
    Niech Twoja historia będzie inspiracją dla następnych pokoleń wojowników.
    Oby sporty walki były bardziej popularne i doceniane w naszym mieście, gdzie w przypadku gier zespołowych nie możemy pochwalić się nawet ułamkiem tych sukcesów, jakie osiągnęli przedstawiciele sportów walki.

    Odpowiedz moderated

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Śmiertelne potrącenie

Policjanci otrzymali zgłoszenie, że na drodze ekspresowej doszło do...

Zmarł Artur Kozłowski

20 września 2024 r. zmarł Artur Kozłowski właściciel i...

Wsparcie dla bliskich Darii. 34-latka zginęła w wypadku

W wypadku drogowym w miejscowości Sionna zginęła siedlczanka Daria...

Zwłoki 14-latka z Siedlec w pensjonacie w górach. Czy to ojciec zabił syna?

To przedsiębiorca z Siedlec miał zamordować swojego 14-letniego syna...

Siedlce: Zderzenie w tunelu (aktualizacja)

Po godz. 22. w tunelu doszło do zderzenia samochodu...

Tragiczny wypadek w Rudce. Motocyklista zmarł w szpitalu

Policjanci z Komendy Powiatowej w Łosicach wyjaśniają przyczyny wypadku...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje