Szermierz Michał Dąbrowski miał dwa marzenia – wywalczyć medal igrzysk paraolimpijskich i zobaczyć, jak dorastają jego dzieci. Pierwsze spełnił kilka miesięcy temu w Paryżu, drugiego – ważniejszego, niestety nie zdołał. Pochodzący z Ryczycy w gminie Kotuń, a w ostatnich latach mieszkaniec Trąbek w powiecie garwolińskim sportowiec nie żyje.
Michał był zdrowym, w pełni sprawnym mężczyzną. Ponad 10 lat temu, podczas budowania z teściem garażu, spadł z dużej wysokości. Złamał kręgosłup i stracił władzę w nogach. Wielka tragedia go nie załamała. Rozpoczął swoją przygodę z szermierką na wózkach. Zdobywał medale mistrzostw Europy i świata.
Gdy wywalczył kwalifikację do Igrzysk Paraolimpijskich w Paryżu, spotkał go kolejny dramat. U Michała Dąbrowskiego zdiagnozowano nowotwór przewodów żółciowych wewnątrzwątrobowych. Walka z zagrażającą życiu chorobą wymagała dużych nakładów finansowych. Sportowiec się nie poddawał. Prowadził internetową zbiórkę, w celu zgromadzenia środków potrzebnych do leczenia. Pomimo swojego stanu pojechał też do Paryża, zdobywając dwa medale igrzysk paraolimpijskich – srebro w szabli i brąz w szpadzie. Dokonał niemożliwego.
Żegnamy wielkiego sportowca, z ogromnym sercem do walki. Rodzinie i bliskim zmarłego, składamy głębokie wyrazy współczucia.
Miałem okazję rozmawiać z Michałem, jeszcze przed Igrzyskami Paraolimpijskimi w Paryżu. Na łamach „TS” przedstawialiśmy jego historię, w celu wsparcia zbiórki na leczenie. Z tekstem zapoznacie się tutaj.
Bardzo smutne