– Szacuje się, że w Polsce rocznie spala się w domach 3 mln ton węgla. Czy ma to wpływ na klimat? Oczywiście – uważa ekspert Koalicji Klimatycznej prof. Zbigniew Karaczun z SGGW. – A pożary związane z eksploatacją domowych palenisk? Te uznane za „małe” szkodzą głównie środowisku, ale te duże, gdy płoną lasy, wpływają niekorzystnie na klimat.
Ogień to potężny żywioł. Człowiek czuje się bezradny w starciu z nim, a strach paraliżuje umysł.
– Obora stała w ogniu, a sąsiad stał na schodach domu i tylko patrzył. Wrócił spokojnie po telefon, a potem chodził z nim po podwórku, do nikogo nie zadzwonił. Tylko patrzył w ekran. Był w takim szoku – opowiada świadek pożaru w podsiedleckiej wsi. – To my, sąsiedzi, zadzwoniliśmy po straż pożarną. Dyżurny zapytał tylko, ile zwierząt jest w oborze. Odpowiedziałem, że czterdzieści.
Palący się eternit wydaje odgłosy, jakby ktoś strzelał. To ten dźwięk zaniepokoił sąsiadów. Fajerwerki? Już po sylwestrze! Gdy wyjrzeli przez okno, cały dach obory, stojącej w bezpośrednim sąsiedztwie ich gospodarstwa, był w ogniu. Na wszelki wypadek wyprowadzili z garażu wszystkie pojazdy. Gdyby ogień przeszedł na ich posesję…
– W palącej się oborze były jałówki. Ale nie słyszało się żadnego ryczenia, zaniepokojonych odgłosów. Myślałem, że już po nich. Jednak strażacy je wyciągnęli, wszystkie. Nie wiedziałem, że w takiej sytuacji krowy stoją bez ruchu, nie uciekają… Rozbiegły się dopiero, gdy były na zewnątrz. Łapaliśmy je potem po polach. Był mróz, poniżej minus dwudziestu. Wieś pomagała, kto mógł, brał zwierzęta do siebie. Sąsiad się w końcu ocknął.
Od małego pożaru do dużego
Do akcji przyjechało kilka jednostek OSP. Robiono wszystko, by ogień nie przeniósł się na sąsiednie budynki. By w płomieniach nie stanęła wieś.
– Pożary budynków mają negatywny wpływ na zdrowie i środowisko, bo emisja szkodliwych związków ma miejsce na niskiej wysokości – tłumaczy prof. Zbigniew Karaczun. – Jednak gdy ogień rozszerza się, dochodzi do drzew, lasów, w bardzo krótkim czasie uwalnia się do atmosfery węgiel magazynowany przez drzewa. A dwutlenek węgla wprowadzony do atmosfery nie „rozwiewa się”, po prostu zwiększa objętość, z całą swą szkodliwością dla klimatu. Doprowadza do jego ocieplenia.
Największy negatywny wpływ na globalny klimat mają oczywiście ogromne pożary lasów, torfowisk, ugorów, jakie widzieliśmy czy to w Australii, w Kandzie, Grecji czy Hiszpanii. To przerażający widok i niewyobrażalna tragedia dla ludzi i zwierząt. Nie bez przyczyny w wielkich akcjach gaśniczych łączą siły strażacy z różnych krajów. Te pożary to także miliardy ton CO2 wyemitowanego do atmosfery, co wpływa na globalne podniesie temperatury powietrza, częstsze i dłuższe susze, a to oczywiście potęguje możliwość wystąpienia kolejnych pożarów… istne błędne koło.
Pierwsza iskra
W Polsce odczuwamy dotkliwie skutki suszy (o czym już pisaliśmy). Strach przed pożarami lasów i przeniesieniem ognia na domy, na wsie, jest ogromny. Dlatego od dłuższego czasu nadleśnictwa wprowadzają systemy szybkiego reagowania. Buduje się wieże obserwacyjne w kilku strategicznych punktach. Gdy tylko zostanie gdzieś dostrzeżony dym, strażacy ruszają do akcji.
– Kiedyś na tych wieżach siedzieli ludzie, obserwowali lasy, dziś są tam kamery – tłumaczy mł. brygadier Paweł Kulicki z siedleckiej PSP. – Szybko i precyzyjnie można namierzyć źródło dymu. Ważna jest szybkość reakcji.
Prawdę mówiąc, każde pojawienie się ognia to ryzyko pożaru, którego przebieg może zaskoczyć. I nie jest tajemnicą, że w większości ta „pierwsza iskra” to wina człowieka. Albo gdy wypala trawy wiosną, albo gdy pali w piecu zimą. Ostatni trend przenoszenia się mieszczuchów na wieś ma też swoje „pożarowe” konsekwencje. Przyzwyczajeni, że w domu zawsze było ciepło, nauczyli się obsługiwać piece i kominki, ale już o konserwację urządzeń i kominów nie dbają. Tymczasem kominy trzeba regularnie czyścić, by nie zapaliły się sadze.
– A sadza szybko się tworzy i łatwo pali, osiągając temperaturę… kilkuset stopni! – przestrzega Paweł Kulicki. – Pożar sadzy wygląda spektakularnie. Patrząc do góry, to widok jak w piecu hutniczym. Migotliwy, czerwony ogień przeskakuje z miejsca na miejsce, a czasem tryska z komina w górę słupem płomieni. Kominy nie są przystosowane do takich temperatur, pękają. Łatwo wtedy o rozprzestrzenienie się ognia, objęcie nim całego budynku.
Sadza gromadzi się w kominie szczególnie wtedy, gdy w piecach lub kominkach pali się niewłaściwym materiałem, na przykład zbyt mokrym drewnem lub odpadami, które nigdy nie powinny lądować w palenisku. – Odradzam – krótko komentuje Paweł Kulicki. Wrzucanie do pieców śmieci nie tylko zatruwa środowisko, sprowadza też zagrożenie pożarowe. – Każdy powinien pamiętać o czyszczeniu instalacji kominowej – przestrzega strażak. – Jeśli nie prowadzi się przeglądów kominiarskich, ubezpieczyciel odmawia wypłaty odszkodowania w razie pożaru.
Przed spalaniem w piecach niewłaściwego paliwa przestrzega także prof. Karaczun. – Te zanieczyszczenia, także bardzo szkodliwymi dioksynami, trafiają do ekosystemu!
Zostają w kapciach i piżamie
Jak wynika ze strażackich statystyk, tegoroczny sezon grzewczy rozpoczął się w Polsce tragicznie. Przy pierwszym spadku temperatury media zalały informacje o pożarach, niestety także z ofiarami śmiertelnymi. Tylko w październiku i listopadzie doszło do 4 760 pożarów w budynkach mieszkalnych. Zginęło w nich 61 osób, a 285 odniosło obrażenia. Za każdym wezwaniem straży kryje się dramat.
Gdy ludzie dostrzegą ogień zbyt późno, zazwyczaj zostają w tym, w czym uciekli z palącego się pomieszczenia. Czasem w kapciach, czasem tylko w spodniach od piżamy. Nie ma czasu na szukanie czegoś w domu, ratowanie dokumentów, drogocenności.
– Ludzie różnie reagują. Jedni krzyczą, płaczą, inni tylko bezradnie patrzą, jak ginie ich dobytek – mówią strażacy. – Dla nas jest najważniejsza informacja, czy ktoś został w domu. Wtedy podejmuje się próbę ewakuacji.
Gdy zapada cisza
Jedną z najważniejszych zasad, w przypadku pojawienia się ognia w domu, jest ostrzeżenie wszystkich domowników i opuszczenie mieszkania. Jeśli nie ma szans na samodzielne ugaszenie ognia, trzeba ostrzegać innych i uciekać! A gdy w budynku został człowiek, strażacy robią wszystko, by do niego dotrzeć.
Jak to jest, gdy wchodzi się w ogień, w żywioł?
– Trzeba się przygotować na to mentalnie. Wchodzisz… jest gorąco, ciemno… Z tyłu głowy zawsze jest świadomość zagrożenia. Dlatego rota składa się co najmniej z dwóch ratowników, mamy cały czas łączność radiową, meldujemy co minuta, co pół, jak się czujemy, co się dzieje – opowiada Paweł Kulicki. – Najbardziej niebezpiecznie jest wewnątrz. Mamy aparaty, w których wystarcza powietrza na góra 15-20 minut, więc dowodzący kontrolują, ile jeszcze czasu zostało, kiedy zarządzić odwrót, zmianę, do którego momentu jest bezpiecznie… Gdy na łączu zapada cisza, wiadomo, że coś się stało. Kolega zasłabł? Spadła na niego belka ze stropu? Zaczyna się akcja ratowania kolegi.
Czasem robi się krótki bilans, czy – w przypadku mocno rozszerzonego pożaru, gdy obiekt jest cały objęty ogniem – ryzyko wejścia strażaków do środka jest zbyt duże. To praktyka przyjęta na całym świecie. Jeśli nie chodzi o ratowanie ludzkiego życia, prowadzi się już tylko dogaszanie i ochronę sąsiednich budynków.
Odcięło mnie
Akcje ratunkowe to nie tylko ciągłe narażanie swojego życia. To też stres związany z widokiem ludzkiego nieszczęścia, a także śmierci. Jak można z tym żyć?
– To zostaje z nami – przyznaje Paweł Kulicki. Dodaje, że każdy pamięta „swoją” pierwszą ofiarę. On kończył wtedy studia, gdy pojechał na akcję. – To widok, którego nie da się zapomnieć. Dopiero potem dowiedziałem się, że to był mężczyzna. Zwłoki były zwęglone, nie do określenia płci.
Najgorsze są spotkania ze śmiercią dzieci. Czy to w pożarze, czy w wypadku. – Kolega był dowódcą zmiany, która pojechała do wypadku drogowego. Przeżył tylko pięciolatek, jego rodzice zginęli. Dziecko nie wiedziało, o co chodzi. Kolega mówił, że go wtedy „odcięło”. Wziął dziecko na ręce i je tulił do czasu, aż przyjechali dziadkowie chłopczyka.
Po traumatycznych akcjach strażacy mogą korzystać z pomocy psychologa. Czy Paweł Kulicki korzystał z takiej pomocy? Nie wchodzi w szczegóły, krótko odpowiada: – Tak.
Młodszy brygadier Paweł Kulicki nie ukrywa, że tę służbę ma w genach. Zaczynał od OSP w swojej miejscowości, do akcji jeździł już jako szesnastolatek. Dziś jest strażakiem zawodowym, jego brat też. Poza tym ojciec był strażakiem, dziadek, a pradziadek 106 lat temu zakładał lokalny oddział straży pożarnej.
Czy dla niego ogień to najpotężniejszy żywiołów? Paweł Kulicki zastanawia się chwilę nad odpowiedzią. – Miałem okazję pomagać przy zabezpieczaniu powodzi w Sandomierzu – wspomina. – Pierwszy raz widziałem masę szarej wody, rozciągającej się od wału do wału, w której kotłowały się powalone drzewa, kawałki budynków… Zrozumiałem, że ogień jest do opanowania, ale powódź nie. Nie ma z nią najmniejszych szans. Ale to już inna opowieść…
Mariola Zaczyńska
Obejrzyjcie galerię zdjęć z kilku pożarów, które miały miejsce na terenie naszego regionu w październiku i listopadzie.
zmiany klimatu bo w polin wycina się lasy i drewno wywozi do Chin, a za kasę kupuje się złom wojskowy i spłaca się nieuzasadnione roszczenia narodu leżącego w Palestynie
ps
nie było ludzi w Europie i były zmiany, zlodowacenia przedzielone tysiącami cieplejszych lat
A słonce? Czy ono nie zmienia klimatu grzejąc od milionów lat? Proponuję wygasić słońce, bo to główny czynnik ocieplenia klimatu
First World Problems. Polecam sprawdzić co to znaczy, bo tutaj to mamy do czynienia wraz z ukazaniem się tego tekstu.
UWAGA !!! – CIEKAWOSTKA EKOLOGICZNA:
Przez nadmiar CO2 – ziemia STAJE SIĘ CORAZ BARDZIEJ ZIELONA – powtarzam jeszcze raz ZIELONA.
Dlatego od wieków czy tysiącleci człowiek wypalał grunty, bo to URZYŹNIA GLEBĘ, a jakiego KOLORU JEST NAJCZYŹNIEJSZA ZIEMIA?
– CZARNEGO, bo to CZARNOZIEMY.
Węgiel daje taki kolor, a najlepiej to właśnie spalony.
CO2 to bujda na resorach, większym problemem dla świata są WYSPY ŚMIECI na oceanach tworzone w dużej mierze przez kraje azjatyckie (Indie, Chiny, Filipiny i reszta śmietanki, oni po Tajfunach tam mają całe plaże w tonach śmieci), kolejnym problemem są wycinki lasów na masową skalę, następnym problemem jest MASOWA PRODUKCJA mięsa, celowo nie napisałem HODOWLA, bo dzisiaj mięso się produkuje, a nie hoduje.
CO2, to jest najmniejszy pikuś, a te jakieś limity, podatki na CO2 to największa głupota, a przede wszystkim w Europie, która tych gazów produkuje jakieś 7%, a bodajże sama ludzkość ogólnie 11% coś w tych graniach. Resztę CO2 tworzy sama natura – wulkany, plankton w oceanie itd. itd.
kiedy zostanie wprowadzony podatek od oddychania?
Pożary to wielkie nieszczęście. Natomiast odnośnie klimatu to tylko klimakterium 🙂
Dlaczego brakuje tu zdjęć i relacji z pożaru Pałacu w Korczewie, czyli z miejsca dobrze znanego Pani Redaktor ?