Jednostka straży pożarnej z Siedlec dwukrotnie zjawiała się na ul. Geodetów w Siedlcach, wzywana przez mieszkańców. Powodem była „wyczuwalna won gazu” w okolicy.
-Baliśmy się, bo zapach gazu był bardzo silny – mówi nasz rozmówca.
Dodał, że obawy ludzi były uzasadnione z „powodu sąsiedztwa”, czyli mieszkań zajmowanych przez lokatorów, nadużywających alkoholu.
-A może ktoś zmęczony zasnął przy odkręconym gazie z kuchenki? – wyraża swe obawy nasz rozmówca.
Paweł Kulicki z siedleckiej komendy PSP potwierdza, że strażacy dwukrotnie wyjeżdżali na Geodetów. Uspokaja z całą stanowczością.
-To nie był wyciek gazu – podkreśla. – Nasze mierniki nie wykazały żadnego stężenia gazu. Wyjaśniło się też, co niepokoiło ludzi. Zapach przypominający woń gazu pochodził z oleju z pracującej tam koparki.
Szef gabinetu prezydenta Siedlec Piotr Woźniak także ma dobre wieści.
-Nie było wycieku gazu i… nie będzie, bo nie ma tam instalacji gazowej – mówi Piotr Woźniak.
Przekazujemy mu obawy mieszkańców, którzy martwią się o ewentualne nieszczelności lub zaniedbania lokatorów, korzystających z butli gazowych.
-Nie mamy informacji, kto korzysta z butli – odpowiada Piotr Woźniak.
Miejmy nadzieję, że ten fałszywy alarm zwrócił uwagę na ewentualne niebezpieczeństwo wszystkich lokatorów korzystających z butli gazowych, więc będą odpowiedzialnie ich używać. (mz)
Stężenie było tak duże ,że jadąc starowiejska można było się w aucie udusić