W małej miejscowości Skrzeszew (gm. Repki) rozegrał się prawdziwy dramat – po nagłej śmierci właściciela dziesięć psów zostało pozostawionych bez opieki. Zwierzęta, które przez lata żyły w trudnych warunkach, nagle znalazły się w jeszcze gorszej sytuacji: bez jedzenia, ciepłego schronienia i człowieka, który do tej pory się nimi zajmował.
Psy nie miały bud ani posłań. Spały pod kawałkami eternitu opartymi o stodołę albo w stercie zgniłego siana pod gołym niebem. Wydaje się niemal cudem, że przetrwały ostatnie mrozy. Wiele z nich było w złym stanie zdrowotnym – wycieńczone, chore i wystraszone.
Pani Eliza rusza na ratunek
Kiedy o sytuacji dowiedziała się pani Eliza, nie zastanawiała się ani chwili.
– Rano wystartowałam prosto z łóżka, w piżamie, i przyjechałam zobaczyć, co się dzieje – relacjonuje pani Eliza – Wszystkie szczekają, ale nie są agresywne. Po prostu się boją, bo zostały same na pastwę losu.
Nie była jednak sama. Do akcji przyłączyli się sąsiedzi oraz radni powiatowi Maciej Osiński i Tomasz Małczuk. Dzięki ich zaangażowaniu udało się zabezpieczyć psy i rozpocząć poszukiwania dla nich nowych domów. Dwóm czworonogom udało się już znaleźć schronienie u sąsiadów. Los pozostałych wciąż pozostaje niepewny.
Ciężka walka o przyszłość psów
Pani Eliza i inni wolontariusze starają się zdobyć zaufanie zwierząt, by można było bezpiecznie je przetransportować i znaleźć im domy.
– Jeden z psów na łańcuchu już po chwili zaufał i pewnie po raz pierwszy w życiu zaznał czułości – mówi poruszona pani Eliza. – Są dwa psy w depresji, leżą przy domu swojego zmarłego właściciela i nie chcą odejść od drzwi, jakby czekały na jego powrót…
Na ten moment trzy suczki otrzymały pilną pomoc weterynaryjną – jedna była w ciąży, druga miała ropomacicze, a trzecia, starsza i pokiereszowana, trafiła do osoby prywatnej, gdzie czeka na dalsze leczenie. Reszta psów wciąż potrzebuje domów i opieki.
Apel o pomoc: psy szukają kochających domów!
Pani Eliza wraz z wolontariuszami nie odda psów do schroniska
– Tam czekałby je niepewny los. Nie rozumiem, dlaczego nie ma formalnych możliwości, by urzędowe pieniądze przeznaczyć na znalezienie im normalnych, kochających domów. To smutne… – mówi pani Eliza. – Dlatego szukamy dla nich ciepłego domu. Nie oddamy piesków komuś kto nie kocha zwierząt, albo będzie chciał psa trzymać w budzie na łańcuchu Te zwierzęta potrzebują miłości i opieki, a nie kolejnej traumy.
Pani Eliza na bieżąco udostępnia informację o pieskach w mediach społecznościowych – na facebooku Siedlisko Skrzeszew znajdują się bieżące relacje z akcji ratunkowej.
.
Trwa też zbiórka pieniędzy. Każda złotówka pomoże w opłaceniu leczenia, kastracji, szczepień, transportu oraz budowy ciepłych schronień dla psów. Wpłaty na leczenie i utrzymanie zwierząt można dokonać TUTAJ
– Los tych psów zależy od ludzi dobrej woli. Mój numer to 604547003, piszcie dzwońcie. Adres, gdzie są pieski, podam w prywatnej wiadomości. Bo są tacy ludzie, którzy znając adres mogą przyjechać i chcieć otruć te psy…- dodaje pani Eliza
A może policja pomoże tak ich wychwalacie na swich łamach ?
W normalnym kraju takie psy się humanitarnie usypia. Mówienie że gmina ma to teraz finansować jest niepoważne.
sam się uśpij q..o psycholu
a w Twoim kraju spożywa się potrawy z nich np. w pięciu smakach