REKLAMA
15.4 C
Siedlce
Reklama

Dziennikarze wyproszeni!

Po raz pierwszy w historii łukowskiego samorządu z jawnego, otwartego spotkania przedstawicieli Urzędu Miasta i radnych poświęconego Strategii Rozwoju Miasta oraz projektowi budżetu obywatelskiego zostali wyproszeni dziennikarze.

W spotkaniu tym nie mogli wziąć również udziału członkowie Grupy Inicjatywnej Budżetu Obywatelskiego, którzy wystąpili z wnioskiem wdrożenia takiego budżetu w mieście.

Podczas słownej przepychanki z przedstawicielami władz – burmistrzem Dariuszem Szustkiem i przewodniczącą Rady Miasta Urszulą Bancerz – dało się wyczuć różnice zdań między wymienionymi. Przewodnicząca była skłonna do zaproszenia dziennikarzy na salę, co wyraźnie podkreślała twierdząc, że ma w tej sprawie inne zdanie niż burmistrz.

Przedstawiciele mediów powoływali się na Konstytucję RP i Europejską Konwencję Praw Człowieka. Nie przekonało to jednak burmistrza do zmiany stanowiska. Stwierdził on, że jest to wewnętrzne spotkanie pracowników urzędu z radnymi. Wbrew publicznie wygłoszonemu zaproszeniu na sesji RM przez przewodniczącą, w zebraniu poświęconemu ważnym dla miasta kwestiom burmistrz nie chciał widzieć publiczności. Warto jeszcze podkreślić, że niektórzy z wyproszonych posiadali zaproszenie wysłane przez Biuro Rady Miasta.

W spotkaniu bierze udział 7 radnych. Wśród nich nie ma radnych PiS. Radni SLD zamierzali wyjść z sali konferencyjnej. (PGL)

 

 


Dodano o godz. 18.20

Spotkanie po ponad godzinnej debacie zakończyło się przyjęciem 2 stanowisk. W sprawie budżetu obywatelskiego na najbliższej sesji Rady Miasta ma być poddany pod głosowanie projekt uchwały intencyjnej. Natomiast odnośnie Strategii Rozwoju Łukowa obradujący zdecydowali, że zorganizują kolejne, tym razem naprawdę otwarte spotkanie, we wtorek 22 października o godz. 16. Burmistrz zapewnił, że będą mogli wziąć w nim udział: mieszkańcy, organizacje społeczne i wszyscy zainteresowani. (PGL)

15 KOMENTARZE
  1. Fajniej by było, gdyby to był jednak prima aprilis. Niestety jest to prawda. Nie rozumiem, dlaczego burmistrz w ten sposób postąpił. Stracił polityczny instynkt samozachowawczy?

  2. Jawność sesji rady gminy (jako kolegialnego organu władzy publicznej, pochodzącego z powszechnych wyborów) została wprost przewidziana w art. 61 ust. 2 Konstytucji, art. 3 ust. 1 pkt 3, art. 7 ust. 1 pkt 3 i art. 18 ust. 1 u.d.i.p. oraz art. 11b ust. 2 u.s.g. Konstytucja w art. 61 ust. 2 (stanowiącym uszczegółowienie wyrażonej w ust. 1 gwarancji jawności organów władzy publicznej) zapewnia obywatelowi nie tylko możliwość bycia obecnym na sali posiedzeń kolegialnego organu władzy publicznej pochodzącego z powszechnych wyborów, ale również nagrywania dźwięku i obrazu z tego posiedzenia.
    Wyrok NSA z dn. 2013-03-14 I OSK 620/12.

    Pozostaje skarga na działanie organu do Wojewody, naruszenie art. 96 ustawy o samorządzie gminnym.

  3. Nie dziwię się temu, ponieważ skoro mnie by ktoś ciągle obsmarowywał, to nie miałbym ochoty z nim coś robić, skoro mógłbym sam to zrobić, prawda. Trudno współpracować, skoro jedna ze stron ciągle krytykuje… Swoją drogą zastanawiam się, czy burmistrz “daje ciała”, czy nie, choć to i tak nie ma to większego znaczenia, bo ci z PiS nie zmienią zdania, a ci inni także nie zmienią zdania. Pozostają więc działania na niezdecydowanych, z których większość nie pójdzie na wybory. Po co walczyć o elektorat, skoro i tak niewielu zdecyduje o większości. To jest nasza niedojrzałość obywatelska, którą Warszawa pokazała w całej pełni…

  4. Mam wrażenie, że takie działania są niezgodne z ustawą z dn. 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. z 2001 r. Nr 112, poz. 1198 z późn. zm.), która mówi w art. 3 ust. 1, że: “Prawo do informacji publicznej obejmuje uprawnienia do: (…) 3) dostępu do posiedzeń kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów.” Skoro byli na spotkaniu radni, pełniąc wówczas tę oficjalną funkcję, wydaje się, że spotkanie powinno być otwarte.

  5. Piotrze, co do Warszawy i niedojrzałości obywatelskiej nie będę się wypowiadał, bo bardziej interesuje mnie dojrzałość obywatelska łukowian i ich przedstawicieli, wybranych w powszechnych wyborach. Nie mogę zgodzić się z Tobą w kwestii Twego usprawiedliwienia decyzji burmistrza Łukowa. Zauważasz, że skoro burmistrza media krytykują, to on w reakcji na tę akcję nie pozwolił dziennikarzom wziąć udziału w dość ważnym spotkaniu. Po pierwsze – raczej żadne łukowskie czy siedleckie media burmistrza Dariusza Szustka w czambuł nie krytykują. Ja osobiście uważam go nawet za jednego z lepszych łukowskich włodarzy. Ale to i tak żadnego znaczenia nie ma, bo – i to jest druga, ale ważniejsza kwestia – burmistrz nie ma prawa zakazać uczestniczenia w jakimkolwiek zebraniu organu władzy samorządowej nie tylko dziennikarzom (nawet najbardziej nielubianej i wrednej, plotkarskiej gazety czy stacji TV), ale też obywatelom. Obrażanie się, odgrywanie za coś, prywatne animozje? Prawo nie pozwala na ich stosowanie, a bo burmistrz nie jest osobą prywatną. Urząd zaś , jak i miasto, nie są jego własną posiadłością. Prawo jasno określa, jakie spotkania radnych czy urzędników mogą być niejawne. To dzisiejsze żadną miara nie załapuje się, by można było je utajnić. Co na nim było tak niegodnego wzroku opinii publicznej? Strategia Rozwoju Miasta? Propozycja wprowadzenia w mieście budżetu obywatelskiego?

    Wojna i the Lukow? Nie. Dziennikarze wojny nie wypowiadają i na żadną wojnę z burmistrzem nie idą. Ale czy burmistrz nie chce wojny, tego już w pełni nie wiadomo. Mam wielką nadzieję, że D. Szustek też jest zwolennikiem pokoju.

  6. A może p. burmistrz nie rozumie, że to my – mieszkańcy wszyscy jesteśmy jego pracodawcami? I że nie my, a on właśnie ma służyć nam – mieszkańcom. To urząd jest dla mieszkańców, a nie odwrotnie! Dzięki nam jest burmistrzem, z całą swoją ekipą. Gdyby nie my i nasze podatki, nie miałby pracy w UM.

  7. A cóż ty wiesz o Białorusi, że używasz nazwy tego kraju do wylania swych emocji? Byłeś tam, rozmawiałeś z ludźmi, czytałeś coś bardziej rzeczowego, niż polska prasa?

  8. Musze stwierdzić, że źle Pan zrozumiał moją wypowiedź. Dotyczyła ona strony współpracującej, tj. tego stowarzyszenia civitas, a nie mediów jako narzędzia informacji. Pana gazeta i inne media są OK. Co do stron rozmów – zauważyć można ich negatywny stosunek do Burmistrza lub roszczeniowość. Jeśli Burmistrz nie zrobi tak, jak my chcemy, to jest “be” Taki mniej więcej jest sens wypowiedzi przedstawicieli tego stowarzyszenia. Uważam, że kilka osób nie może tworzyć budżetu obywatelskiego dla większości naszego miasta. Fakt – są inicjatorami, ale nic poza tym, bo ich działania nie przekładają się na zaangażowanie – nie są fascynatami tego, co robią i nie grupują wokół siebie ludzi. Nie można w parę osób decydować o większości. To pokazuje, że powinniśmy skupić się bardziej na zwiększeniu udziału w wyborach, które są ważniejszym probierzem naszej demokracji. Budżet Obywatelski – TAK, ale nie w taki sposób. Gdyby Burmistrz także chciał budżetu obywatelskiego, to dałby ludziom szanse wyboru, np. zaproponować, jakie chcą inwestycje, później dałby szanse na przegłosowanie tego i dopiero po wynikach wybrałby to, co ma być w budżecie (patrz budżet obywatelski w Łodzi, o którym głośno pisano niedawno). To, co jest robione, może się tak nazywać, ale jest to fikcja i z budżetem obywatelskim nie ma nic wspólnego, choć papier jest cierpliwy, prawda? Czego nie możemy się uczyć od lepszych, tylko z góry zakładamy, że jesteśmy najlepsi. Nie jesteśmy i daleko nam do tego. Pozdrawiam serdecznie.

  9. Szanowny Piotrze, faktycznie zdanie o krytyce burmistrza zrozumiałem inaczej. Przyporządkowałem je krytyce medialnej i dlatego starałem się z niej tłumaczyć. Co do krytyki posunięć burmistrza miasta przez Stowarzyszenie Civitas Lukoviensis, to nie mnie, szaremu jego członkowi się wypowiadać. Poproszę o wyjaśnienia szefów, czyli Sławka Dziudzika albo Arka Pogonowskiego.

    Ogólnie jednak z tym co Piszesz o metodach wprowadzania budżetu obywatelskiego nie mogę się zgodzić. Z tego co napisałeś wynika, że nie bardzo orientujesz się w szczegółach (to nie złośliwy przytyk, ani wymówka – to behawioralne stwierdzenie faktu).

    Uważasz, że kilka osób nie może tworzyć BO. I słusznie. Pomysłodawcą wprowadzenia BO w Łukowie jest CL, które składa się więcej niż z kilku osób. Do rozmów z władzami miasta utworzono kilkunastoosobową Grupę Inicjatywną. Przyznaje, że nie było to łatwe, bo ludzi w mieście, nie tylko w Łukowie, ale także w każdym innym, gdzie był podjęty proces legislacyjny w związku z chęcią wprowadzenia BO, w sprawy administracyjno-prawno-urzędowe angażowało się bardzo mało osób. Tak było w Olsztynie (który notabene skorzystał z dokumentów wcześniej wypracowanych przez Łuków i w projekcie uchwały przedłożonej tamtejszej Radzie Miasta zmienił tylko nazwę miasta), tak było w Lublinie i tak też było w przywoływanej przez Ciebie, ponadsiedmiusettysięcznej Łodzi, gdzie do czarnej roboty angażowało się zaledwie kilkanaście osób, które przychodziły na spotkania zwoływane przez inicjatorów BO. W trzydziestotysięcznym Łukowie na te spotkania przychodziło od kilku do kilkunatu osób. W liczbach bezwzględnych to całkiem niezły wynik, chociaż oczywiście chciałoby się, aby sala konferencyjna Urzędu Miasta była nabita do ostatniego miejsca.

    Czy ludzi w Łukowie nie interesuje BO, czy go nie chcą? Interesuje i chcą. Mamy tego w CL dowód w postaci odzewu łukowskich organizacji pozarządowych, radnych rady miasta, z którymi były przeprowadzone indywidualne rozmowy, w czasie których tylko radna Ewa Rybicka stwierdziła, że nie bardzo widzi BO, bo to „Odbieranie kompetencji radnym”. Mamy indywidualne głosy poparcia od ludzi różnych zawodów i różnych grup społecznych, którym nie jest obojętny przyszły los miasta.

    Kilka osób nie będzie niczego narzucało większości. O wprowadzeniu BO decydują radni, którzy przed podjęciem uchwały i tak będą tę sprawę po swojemu „obrabiać”. Ostatecznie może i tak wyjść, że budżetu nie będzie. I jako CL nie będziemy mieli pretensji. Ale jeśli na początku drogi wylewa się dziecko z kąpielą, bo, jak uważa burmistrz Łukowa, za mało osób jest zainteresowanych tą sprawą, to coś nie halo.

    Czy członkowie CL nie są fascynatami tego, co robią? Ciekawy jestem skąd to Piotrze wiesz? Pytam, bo to kompletna bzdura. Wszyscy jak jeden mąż uważamy w CL, ze BO jest świeżą krwią i ożywczą bryzą dla podupadającego miasta, z którego ludzie powoli emigrują (porównaj liczbę mieszkańców z 2013 do np. 2000). JESTEŚMY FASCYNATAMI BO.

    Radzisz, że powinniśmy skupić się na tym, aby zwiększyć zainteresowanie ludzi wyborami, by podczas wyborów była większa frekwencja. Jasne. Nam też o to chodzi. I wcale nie mówimy nie. Tylko zadam Ci pytanie – a co proponujesz robić w tym celu? Bo my właśnie uważamy, że zainteresujemy ludzi wyborami i sprawowaniem władzy w mieście, a także ponoszenia odpowiedzialności za podejmowane decyzje poprzez BO. Przecież nikt nikomu nie zabrania podejmowania innych działań. CL tylko przyklaśnie, gdy Piotrze w ramach innego stowarzyszenia rozpoczniesz działalność w kierunku, jaki wskazałeś.

    „Budżet Obywatelski – TAK, ale nie w taki sposób.” A w jaki? Twoja recepta, którą zamieściłeś poniżej zacytowanej wypowiedzi, jest receptą na truciznę, a nie na lekarstwo. Po pierwsze nie taka jest kolejność procedowania z BO. Najpierw w ogóle na ten temat musi się wypowiedzieć Rada Miasta, bo to ona będzie (albo nie będzie) uchwalała BO. Dopiero później spływają pomysły ludzi, na co przyznane pieniądze wydać. O czym maja decydować obywatele, gdy budżetu obywatelskiego nie ma i nawet nie wiadomo na ile można liczyć?

    W Twojej recepcie na dobry BO w ogóle nie dostrzegam obywatelskości. Burmistrz ma zrobić to, burmistrz ma zrobić tamto. Toż to byłby budżet burmistrza, a nie budżet obywatelski! Nie wiem skąd czerpiesz wiedzę na temat idei BO, ale raczej nie ze szkoleń organizowanych przez lidera tego pomysłu w Polsce – Fundację Batorego i nie z „biblii BO”, czyli książki pana Wojciecha Kębłowskiego.

    Zawsze chcemy się uczyć od lepszych. Ale dlaczego wciąż mamy zakładać, że jesteśmy gorsi, skoro inni od nas się uczą?

    Pozdrawiam równie serdecznie.

  10. Drogi panie, chciałabym zabrać głos w sprawie członków Stowarzyszenia Civitas Lukoviensis ustosunkowując się krótko do pańskiej oceny, iż “są inicjatorami, ale nic poza tym, bo ich działania nie przekładają się na zaangażowanie – nie są fascynatami tego, co robią i nie grupują wokół siebie ludzi”. Czytając te słowa zrobiłam wielkie oczy, bo tak się składa, że wiem doskonale, jak bardzo członkowie CL są zaangażowani w to, co robią, ile energii temu poświęcają i jak się w tym realizują. Choć każdy ma prawo do swojego zdania, uważam tę ocenę za mocno niesprawiedliwą. Członkowie Stowarzyszenia wielokrotnie nawiązywali współpracę z innymi mieszkańcami, by w większej grupie działać dla dobra Łukowa, apelowano o wolontariuszy, zapraszano na szereg kolejnych spotkań otwartych. Stowarzyszenie wykonało katorżniczą pracę w ramach Grupy Inicjatywnej, by choć próbować wdrożyć budżet obywatelski. W tym roku się nie udało, trudno. Zabrakło jednak argumentów merytorycznych przy odrzuceniu uchwały tego dotyczącej. Kto więc do kogo ma wspomniany “negatywny stosunek”? Może warto się zastanowić głębiej?
    Dziękuję za uwagę. Ania P.

  11. Zawsze mnie dziwi, zastanawia, czasem wręcz irytuje, krytyka czegoś, na co krytykujący wpływu mieć nie chce. Już Ania P. w swoim komentarzu wspomniała o otwartych spotkaniach, o zaproszeniu do wspólnej pracy na rzecz BO w Łukowie. Każdy mógł się włączyć, dorzucić swój punkt widzenia, swoje “trzy grosze”. Być może wtedy treść projektu uchwały i cały kierunek inicjatywy byłby inny. Jakim prawem osoby, które nic nie wniosły, krytykują pracę grupy fascynatów? Tak, fascynatów.
    Bo właśnie fascynatem trzeba być, aby mimo takiego marazmu otoczenia, mimo braku wsparcia ze strony burmistrza czy radnych (którzy ponoć mocno byli/są zainteresowani) pchać to do przodu, tworzyć dokumenty, opracowywać harmonogramy, nawoływać, pisać o BO gdzie się dało. To potrafią tylko fascynaci.
    Malkontenci zaś wolą stać z boku, nie zabierając głosu, aby po jakimś czasie skrytykować.

    Kiedyś mądry człowiek mnie nauczył: dopóki sam nic nie robisz – nie masz prawa krytykować tych, co robią.

    A co do krytyki burmistrza, to jako osoba zaangażowana w projekt BO w Łukowie do burmistrza mam jeden, ale bardzo poważny zarzut: jako osoba piastująca stanowisko publiczne, wzbudzające autorytet, powinien wspomóc inicjatorów tymże autorytetem. Tym bardziej, że był pierwszą osobą, której członkowie Stowarzyszenia pomysł przedstawili i on temu pomysłowi przyklasnął.

    “Burmistrzu, gdzie byłeś jak Cię członkowie CL prosili o zaangażowanie?”

  12. Panie Piotrze, Pani Aniu dzięki za uwagi, wezmę je sobie do serca. Moja ocena jest subiektywna i nie poparta dowodami, bo nie znam CL i nie jestem jego członkiem, a co do BO, to odrobię dzisiaj lekcje i odpowiem później, co myśleć o sposobach tworzenia BO w Łukowie. Ocena moja jest subiektywna i wynika z faktu, iż nieważne, co robicie, ważne, co ludzie mówią, że robicie – skrót myślowy, wynikający z natłoku informacji. Przytyk przyjęty w obu tematach. Nie chcę nikogo urazić, jeśli tak się stało, to przepraszam. Istotne jest to, że wizerunek BO w Łukowie jest ogólnie negatywny, to jest FAKT. Dlaczego tak się stało, nie wiem, bo nie jestem w CL i na spotkaniach w tej sprawie. Po to wybieram co 4 lata władze, oczekując od radnych, że będą w moim imieniu działać na moją korzyść. Stad wypowiedź Pani Rybickiej ma swoją rację. Po co ich wybierać, skoro chcemy im ograniczyć zakresy działania. Wykorzystajmy na 100% radnych, którzy wg mnie niewiele robią w czasie kadencji. Mam na myśli, zanim się ktoś znowu obrazi – brak racjonalnych działań w terenie. Ja nie widziałem od początku kadencji radnego/radnej z mojego terenu i bladego pojęcia nie mam, kto to jest. Jak widać na obrazku – jeśli to narzędzie nie działa, to BO też nie nie będzie działać. Radni mam wrażenie są to osoby “niedojrzałe obywatelsko” – działają tylko, aby ich wybrać, a później czekają na kolejne wybory. Dlaczego tak się dzieje, nie wiem – to inna historia. (Mam nadzieję, że jest to kij w mrowisko)
    co do Pana zaangażowania w tę sprawę – to stając się członkiem stowarzyszenia CL (bo to wynika z Pana odpowiedzi), staje się Pan nieobiektywny jako redaktor gazety, przez co informacje na ten temat mogą być z gruntu być może zafałszowane. Mogę się mylić, ale na logikę zaangażowanie redaktora w sprawę, którą opisuje, staje się nieobiektywne, prawda? Nie chciałbym, aby Pan to potraktował jako przytyk, a jedynie mój własny punkt widzenia. Miłego dnia, wieczorem postaram się odpowiedzieć na temat BO … miłoby było kiedyś porozmawiać osobiście.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Zmarł Artur Kozłowski

20 września 2024 r. zmarł Artur Kozłowski właściciel i...

Kowal własnego losu

Sylwetkę Artura Kozłowskiego prezentuje Tomasz Markiewicz Wejście na sportowy szczyt...

Zarzut zabójstwa i tymczasowy areszt dla matki dziecka, którego ciało znaleziono w śmietniku w Brzezinach

Sąd zastosował tymczasowy areszt na trzy miesiące wobec 18-letniej...

Siedlce: Wulgarny rysunek i poprzebijane opony w kilkudziesięciu samochodach

Dzisiejszej nocy, około północy na ul. Partyzantów w Siedlcach...

Siedlce: Uciążliwa działalność sąsiada

Mieszkańcy jednej z siedleckich ulic przez kilkanaście lat protestowali...

Radna Angelika Ambroziewicz organizuje zbiórkę na busa dla domu dziecka w Siedlcach

Radna Angelika Ambroziewicz zainicjowała zbiórkę pieniędzy na zakup dziewięcioosobowego busa dla Domu Dziecka „Pod Kasztanami” oraz „Domu pod Dębami” w Siedlcach.

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje