Ostatnio media donoszą o różnych kradzieżach, które budzą w nas oburzenie, ale także zdziwienie. Złodzieje interesują się bowiem defibrylatorami, czyli urządzeniami, które ratują życie, ale poza tym są bezużyteczne. Okazuje się, że także w gminie Wiśniew jest złodziej, który działa dość niekonwencjonalnie. Kradnie bowiem znaki drogowe, ale na ich miejsca ustawia inne.
Widać takie działanie ma swój głębszy sens, niepolegający w tym wypadku na korzyściach materialnych. Chodzi raczej o to, że znaki drogowe ograniczają czyjeś poczynania na drodze. Ktoś okazuje się na tyle przedsiębiorczy, że we własnym zakresie zmienia organizację ruchu. Jest przy tym bardzo konsekwentny, bo takie działania zdarzyły się już nie po raz pierwszy. I złodziej, lub tez cała ich grupa, nadal są nieznani.
– Chodzi o kradzieże znaku w Stoku Wiśniewskim – informowano na sesji rady gminy Wiśniew. – Ktoś tam ukradł jeden znak, dotyczący dopuszczalnego tonażu, a postawił drugi. Nie wiem, kto to zrobił, a chciałabym się tego dowiedzieć.
Wójt gminy Wiśniew Barbara Rybaczewska była już wcześniej informowana o problemach z kradzieżami znaków drogowych.
– Sprawa z tymi znakami była w pierwszym tygodniu mojego sprawowania funkcji wójta – wyjaśniła Barbara Rybaczewska. – Rzeczywiście, chodzi o kradzieże na rondzie. Kierownik wydziału inwestycji informował mnie, że te znaki giną systematycznie i notorycznie. Są systematycznie uzupełniane, ale szybko też znikają. Ten znak dotyczący tonażu też był uzupełniony i bardzo szybko zdemontowany.
Jak wyjaśniła wójt, uzupełnianie kradzionych znaków jest finansowane z budżetu gminy. I nie są to wydatki małe, bo średnio koszt zakupu i montażu jednego znaku drogowego to około 1000 złotych.
– Znaki są już zakupione i spółka, która się tym zajmuje, częściowo zrealizowała już montaż skradzionych znaków – dodała Barbara Rybaczewska.
Warto pamiętać, że uszkodzenie znaku drogowego (także nieumyślne) grozi mandat do 400 złotych, a nawet kara aresztu lub ograniczenia wolności. Sąd może też zobowiązać do pokrycia kosztów wymiany oznakowania. W tym wypadku mamy natomiast do czynienia z kradzieżą znaków drogowych, co zupełnie zmienia postać rzeczy. Za to grozi bowiem kara do 5 lat pozbawienia wolności. Poza tym kradzież znaku czy zmiany w oznakowaniu mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia uczestników ruchu drogowego.
Wystarczy sprawdzić kto na tym braku tonażu korzysta.
” średnio koszt zakupu i montażu jednego znaku drogowego to około 1000 złotych.”
No tak w tym kraju wszystko musi być drogie oprócz pensji oczywiście .
Ci z PE .UE i tzw . nieroby z wiejskiej tych to nie dotyczy .
A co na to Milicja i gdzie są patrole ?
A co na to Milicja i gdzie są patrole ?
Teraz jest policja.
Teraz jest neo władza 🙂
Tego jeszcze nie było. A może to ktoś z firmy która produkuje znaki lub z firmy która stawia znaki.
A bywało już tak ze strażakami z OSP, podpalał i gasìł, bo brał za to pieniądze.
Bardzo każdy Polak to złodziej, w całym świecie z tego słyniemy
Małgosiu teraz to jest niewiadomo cooooo!
Jeśli lokalni włodarze nie potrafią sobie poradzić z problemem, ale za to w kółko uzupełniają znaki to są idiotami.
Dawno temu stwierdził to już Albert Einstein, który powiedział: “idiotyzmem jest robienie w kółko tego samego i oczekiwanie różnych rezultatów”.
Więc albo niech tzw. “policja” zlapie złodziei albo zmieńcie organizację ruchu i przestańcie uzupełniać znaki marnując kolejne tysiące złotych publicznych pieniędzy.
A może to ruskie prowadzą wojnę hybrydową?
W kraju gdzie jest najwięcej znaków w Europie, większość bezsensownych 1000 zł za znak + konserwacja. No,no… biznes lepszy od narkotyków.
Postawcie znak i na drzewie fotopułapke. 🙂 nie drogie A znajdziecie..:) 🙂
Postawcie znak a na drzewie Fotopułpke 🙂 🙂 Nie drogie A znajdziecie…:) 🙂 🙂 🙂 po co się męczyć …haha
A co na to policja?
No chyba że policja działa jak komediowy ,,13 posterunek”