Psy i koty to niejedyne zwierzęta, które wymagają czasem pomocy. Niefrasobliwość lub wyrachowanie właścicieli powoduje, że w mieście znajdowane są węże czy żółwie. Ale pomoc jest także udzielana jeżom, rannym ptakom, sarnom, wiewiórkom.
Jak informuje Weronika Andrzejczuk, odpowiedzialna w siedleckim Urzędzie Miasta za pomoc bezpańskim zwierzętom, w ubiegłym roku miasto wydało 693 718 zł na opiekę weterynaryjną nad bezpańskimi zwierzętami ( w tym pomoc wolno żyjącym kotom i dzikim zwierzętom), 41 262 zł na sterylizacje i kastracje zwierząt oraz 90 651 zł na umieszczenie psów w schronisku.
Adopcja czy schronisko?
Miasto ma teraz podpisana umowę ze schroniskiem Małe Boże w miejscowości Stromiec. Ale zanim zwierzęta tam trafią, przebywają w gabinecie weterynaryjnym „Piesio i Krówka” w Siedlcach. Zdjęcia znalezionych czworonogów są publikowane w mediach społecznościowych (profil Fb „Siedlce miasto przyjazne zwierzętom oraz Gabinet Weterynaryjny Piesio) )z nadzieją, że po zagubionych pupili zgłoszą się właściciele lub że znajdą się chętni do zaadoptowania psa lub kota. Szukanie nowych domów z odpowiedzialnymi właścicielami jest najlepszym rozwiązaniem dla zestresowanych i zagubionych stworzeń.
-Znalezienie nowych domów dla tych zwierząt jest dla nas najważniejsze – zaznacza Weronika Andrzejczuk. – A każde wydane do adopcji zwierzę jest kastrowane i czipowane.
Porzucają w mieście
Sterylizacje i czipowanie to najlepsza metoda walki z bezdomnością zwierząt. Sterylizacje zapobiegają niekontrolowanemu rozrodowi, a więc nie zwiększa się populacja niechcianych zwierząt, natomiast czipowanie pozwala szybko ustalić właściciela, jeśli pies lub kot się zagubił. A także ustalić, kto porzucił zwierzę. Niestety, przypadki wyrzucania zwierząt z domu są zbyt częste.
-Obserwujemy nawet, że do miasta są wywożone zwierzęta z okolicznych gmin – dowiadujemy się w urzędzie miasta.
Być może właściciel uważa, że takie porzucenie zwierzęcia jest „bardziej humanitarne” niż wywiezienie go do lasu, gdzie domowy pupil, przyzwyczajony do ciepła i karmienia, nie ma czasem szans na przeżycie. Takie przypadki urzędnicy zgłaszają na policję.
– W ubiegłym roku odłowiono 174 psy i 221 kotów – informuje Weronika Andrzejczuk.
To oznacza, że przez cały rok, właściwie każdego dnia, interwencji wymagało więcej niż jedno zwierzę.
Koty miejskie
Miasto udzielało także pomocy kotom wolno bytującym (na osiedlach, ogródkach działkowych) – tych było 164 w ciągu minionego roku.
-Te koty nie są traktowane jako zwierzęta bezdomne. Są ważne w miejskim ekosystemie, ale także chorują, a wtedy potrzebna jest im pomoc. Staramy się także je sterylizować, aby nie rosła ich populacja. Współpracujemy z 54 społecznymi opiekunami zwierząt – dowiadujemy się w urzędzie.
Interwencji wymagało także 93 innych zwierząt – ptaków, saren, jeży, wiewiórek, lisów, kun, węży, żółwi.
-W tym roku, do 18 października, odłowiliśmy już 105 psów i 210 kotów – dodaje Weronika Andrzejczuk.
Widzisz błąkającego się psa?
Zapewnienie opieki bezdomnym zwierzętom to duży wysiłek społeczników, a także urzędników. Zwłaszcza gdy spada liczba adopcji, zwierzęta są podrzucane do miasta, a społecznych opiekunów nie przybywa, podobnie jak domów tymczasowych, w których zwierzęta mogłyby przebywać do czasu adopcji. A problemem bywa także sama procedura zgłaszania zwierząt potrzebujących pomocy. Co zrobić, jeśli widzimy bezdomne lub ranne zwierzę? -W godz. od 7.00 do 23.00 dzwonimy do Straży Miejskiej na tel. 25 794 39 86 lub 661 655 515, a po godz. 23.00 trzeba dzwonić na Komendę Miejską Policji, tel. 25 643 23 60 – instruują urzędnicy. – W godz. 7.45 – 15.30 można także dzwonić do Urzędu Miasta, na tel. 25 794 39 28 lub 516 150 097.
Nie można zabierać zwierzęcia ze sobą do domu i dopiero informować o nim służby, ani transportować ich do siedziby Straży Miejskiej lub do Urzędu Miasta czy jakiegoś gabinetu weterynaryjnego. Zdjęcia znalezionych na terenie Siedlec zwierząt przejrzycie tutaj.
Autorzy: Patryk Strzeliński, Mateusz Szymański i Rafał Domalewski
Trzeci z artykułów ramach raportu o pomocy zwierzętom w Siedlcach. Artykuł powstał w ramach warsztatów dziennikarskich prowadzonych przez dziennikarzy “Tygodnika Siedleckiego”.
To jest chore: ” Samodzielne złapanie, trzymanie zwierzęcia na terenie posesji lub zawiezienie
go do Gabinetu Weterynaryjnego z którym Miasto Siedlce ma podpisaną umowę lub do Urzędu Miasta Siedlce przez osobę zgłaszająca skutkuje przejęciem przez niego całkowitej odpowiedzialności za zwierzę. Urząd Miasta Siedlce nie uznaje takich zwierząt jako bezdomne.”. Czyli, jeśli widzisz jakiegoś bezdomnego kotka od paru dni, chcesz mu pomóc, więc łapiesz go, dajesz mu jeść, pić i zgłaszasz to do UM Siedlce, wtedy oni twierdzą, że jak już go złapałeś to jest już twój i ci nie pomogą. Trzeba go znowu wypuścić na wolność, zgłosić się do UM, wtedy oni w ciągu 24 godzin pojawią się. I jeśli jeszcze ten kotek będzie we wskazanym miejscu, to go zabiorą, a jeśli nie, to odjadą zadowoleni, bo pozbyli się kłopotu. Czy tu na pewno chodzi o pomoc??? Czekając na pomoc 24 godziny niejeden chory kot zdechnie z głodu lub pragnienia. Ale pomóc mu nie możesz, bo UM nie pozwala, bo z automatu staje się twój i wtedy nie należy mu się pomoc urzędu.
Zawsze mnie zadziwia tok myślenia “miłośników zwierząt” itp.
Widok samotnego, czy tam porzuconego kotka, lub pieska chwyta ich za serce… więc dla “dobra” tych zwierząt po prostu złapmy je i ODETNIJMY IM JAJA, żeby nie być tak dosadnym nazwijmy to jakoś naukowo – wysterylizujmy.
Zabić? Nie, bo to nieetyczne. “Wysterylizować” znaczy uciąć jaja, czemu nie! W imię dobra zwierząt!
Nikomu nie wolno jaj ucinać ani pozbawiać innych części ciała. Każda istota ma prawo do nietykalności osobistej.
Dziękujemy za interesujący artykuł w popularnym temacie o zwierzętach.
To kolejna żałosna twórczość na temat miejskich zwierząt inspirowana przez uśmiechniętą panią z gminy Zbuczyn co bardziej wspiera koty niż ludzi.
https://www.tygodniksiedlecki.com/publicystyka/koty-w-siedleckim-ekosystemie-czyli-jak-miasto-i-mieszkancy-dbaja-o-zwierzeta/
Zgłosić do Straży Miejskiej? Serio? A to proszę spróbować! Mowy nie ma że przyjmą zgłoszenie dotyczące np. bezdomnego kota czy psa. Próbowałam 2 razy i dwa razy ta sama odpowiedź: “Proszę się kontaktować z p. Andrzejewicz z Urzędu Miasta. Jak da zgodę na odebranie NA PIŚMIE, to odlowią.” Piękne, co nie?
No bo… “Wie pani ile to kosztuje? Miasto nie ma pieniędzy,” Aha, to bardzo przepraszam, niech się zwierzak błąka.
Dzika, łosia no to może by musieli odłowić, no lis może też być się załapał, no ale nie koty i psy.