REKLAMA
11.1 C
Siedlce
Reklama

Który z prezesów jest winien?

Mieszkańcy jednego z bloków, administrowanych przez Spółdzielnię Mieszkaniową „Cukrownik”, zarzucają władzom spółdzielni nierzetelność i niegospodarność. Zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło do Prokuratury Rejonowej w Sokołowie Podl.

Część lokatorów nie zgadza się z zarzutami i broni spółdzielni.
Zarzuty, stawiane przez lokatorów dotyczą modernizacji instalacji elektrycznej. Prace były prowadzone w budynkach, należących do tzw: starej osady i polegały głównie na przeniesieniu liczników z mieszkań na klatki schodowe.
Modernizacja sieci była konieczna. Wcześniej bloki były podłączone do sieci energetycznej sokołowskiej cukrowni. Po zamknięciu cukrowni, blokami pracowniczymi administrowała Spółdzielnia Mieszkaniowa „Cukrownik”. Spółdzielnia wystąpiła do Zakładu Energetycznego o podłączenie do sieci energetycznej. Energetycy nie chcieli przejąć przestarzałej instalacji. Dlatego jej modernizacja i przeniesienie liczników z mieszkań na klatki schodowe były koniecznością.
Prace przy modernizacji sieci rozpoczęły się w 2006 roku i zakończyły rok później.
Liczniki zostały przeniesione, na klatkach schodowych położono nowe przewody. Zdaniem mieszkańców, prace nie zostały dokończone. Klatki schodowe i elewacja nadal straszą swoim wyglądem i stanem, w którym zostały zostawione przed dwoma laty.
 – Przewody elektryczne nie zostały przykryte. Kable, zarówno znajdujące się wewnątrz, jak i na zewnątrz, są na wierzchu. Boimy się, że może tu dojść do pożaru. Jeden już miał miejsce – mówi mieszkaniec jednego z bloków i zarazem emerytowany prezes spółdzielni, Adam Woźniak.

Niech to zbada prokurator
Mieszkańcy czują się bezsilni i winą za ten stan obarczają spółdzielnię. Drażni ich to, że nie mają dostępu do skrzynek, w których zostały zamknięte ich liczniki. – Nie wiemy, czy ktoś się tu nam nie podłącza, czy nie kradnie prądu. Nie wiadomo, kto ma kluczyki do tych skrzynek, nie ma jak sprawdzić, czy faktury zostały wystawione prawidłowo – mówi Barbara Sulej.
Dwoje lokatorów: Adam Woźniak i Barbara Sulej, zauważyło nieprawidłowości w dokumentacji, dotyczącej wykonywanych prac i postanowiło zawiadomić prokuraturę.  W doniesieniu, jakie złożyli, znalazło się wiele zarzutów, mających świadczyć o działaniu na szkodę spółdzielni przez jej prezesa, Waldemara Połoga. Jednym z tych zarzutów są nieprawidłowości w sposobie przygotowania protokołu odbioru instalacji. Chodzi o to, że protokół został podpisany przez mieszkańców a nie przez strony występujące w umowie (były nimi: spółdzielnia mieszkaniowa, Krajowa Spółka Cukrowa i wykonawca robót). W dokumentacji znalazły się dwa różne kosztorysy, dotyczące tej samej inwestycji. Różniły się między sobą kwotami i ilością montaży tablic licznikowych (w jednym kosztorysie było 135, a w drugim 129 sztuk).

W doniesieniu do prokuratury napisali też o niedbałym wykonaniu prac montażowych. Zarzucają spółdzielni, że nie wymieniła instalacji na klatkach schodowych i w piwnicach. Inny zarzut dotyczy montażu dużych obudów dla kilku liczników. A. Woźniak i B. Sulej są zdania, że każdy licznik powinien znaleźć się w osobnej obudowie.
– Od dwóch lat nie możemy się doprosić prezesa o wyjaśnienie sytuacji, dlaczego modernizacja została wykonana w taki a nie inny sposób, dlatego zwróciliśmy się do prokuratury – tłumaczy Adam Woźniak.
Prezes tłumaczy, że to stan przejściowy: – Prace nie zostały jeszcze zakończone, bo nie wszyscy ludzie podpisali umowy – mówi W. Połóg. W. Połóg dodaje, że żałuje tego, że podjął się pracy na stanowisku prezesa. – Zrobiłem to na prośbę odchodzącego na emeryturę A. Woźniaka, gdybym wiedział, ile będę miał przez niego problemów i przykrości, nie podjąłbym się tego zadania – mówi W. Połóg.

Za i przeciw
Część mieszkańców broni obecnego prezesa i obarcza winą jego poprzednika  – A. Woźniaka. Jedną z tych osób jest sąsiad A. Woźniaka – Stefan Kamiński.
 – Cały bałagan w dokumentach to się rozpoczął, jeszcze kiedy prezesem był A. Woźniak. Dziś nie chce wziąć winy na siebie i pisze do prokuratury – stwierdza emeryt.
Zagorzałym przeciwnikiem składania zawiadomienia do prokuratury jest też Marian Laskowiecki. – Protesty i zawiadomienia opóźniają  tylko całą inwestycję. Większość mieszkańców nie może się doczekać solidnego i bezpiecznego zasilania, to jest dla nas niepokojące – mówi M. Laskowiecki.
Sprawę bada sokołowska prokuratura, na jej zlecenie, śledztwo prowadzi policja.
Lokatorzy jednego z bloków nie chcieli dłużej czekać i postanowili wykonać remont klatek schodowych za pieniądze z funduszu remontowego.

 – Nie chcieliśmy już patrzeć na wiszące kable, uporządkowanie sprawy uznaliśmy za nasz lokatorski obowiązek – mówi Małgorzata Połeć.
W pozostałych blokach kable nadal znajdują się na wierzchu. Spółdzielnia nie chce płacić za prace wykończeniowe, a mieszkańcy nie  potrafią dojść do porozumienia
 – Trzy razy spotykaliśmy się już w tej sprawie, ale nie możemy się dogadać. Na czternaście rodzin, które mieszkają w naszym bloku, dwie wciąż nie godzą się na dokończenie prac – mówi Stefan Kamiński.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Poważny wypadek na przejeździe kolejowym w Stoku Lackim (aktualizacja)

Na przejeździe kolejowym w ciągu ul. Pałacowej w Stoku...

Tragiczny wypadek na ul. Warszawskiej – nowe informacje

W sobotę 29 czerwca w Siedlcach na ul. Warszawskiej...

Na Zalewie Karczunek trwają poszukiwania mężczyzny (aktualizacja)

W Kałuszynie na Zalewie Karczunek strażacy poszukują mężczyzny, który...

Są wyniki sekcji zwłok zmarłej 3-latki z Siedlec

Są wyniki sekcji zwłok zmarłej 3-latki. Przypomnijmy: chodzi o...

Chwilę po zakupie motocykla zginął na drodze

W sobotę 29 czerwca w Rzewuszkach (gmina Sarnaki) doszło do śmiertelnego wypadku.

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje