Prezentujemy najnowszy felieton Dariusza Kuziaka.
Lepsze, czyli gorsze
Pamiętacie meliorację? Wbrew pozorom – słownikowo i znaczeniowo – melioracja niekoniecznie musi mieć związek z wodą. „Melior” to po łacinie „lepszy”. Melioracja to ulepszanie. Na przykład ulepszanie gleby poprzez regulację stosunków wodnych.
Ludwik Górski, XIX-wieczny właściciel Ceranowa i Sterdyni, zasłynął m.in. z melioracji nadbużańskich terenów. Czarna Struga po nim została. Do tej pory malowniczo sobie wśród łąk płynie. Najprzedniejsze pióra epoki chwaliły dokonania i zasługi pana Ludwika dla regionu i dla kraju: grunty lepsze, plony wyższe, łąki doskonałe, krowy szczęśliwe… Tak było.
A teraz? Żadne tam melioracje, żadne polepszanie. Nic dobrego pan nie zrobił, panie Ludwiku. Wręcz przeciwnie. Melioracja nie polepszeniem, lecz pogorszeniem okazała się. Teraz im bardziej bagniście, tym lepiej. Takie „tryndy” w Brukseli obecnie panują. Nawet zwykła krowa jest już passé…
Kiedy miałem coś koło dziesięciu lat, dostałem książkę o plastiku. O tym, jaki dobry jest plastik. Jaki wygodny. Ile świetnych rzeczy z plastiku mamy. Jak to się pięknie polimery rączkami wiążą i coraz doskonalsze, coraz bardziej pożyteczne plastikowe związki tworzą. Przed świętami zachwalano sztuczne plastikowe choinki, dzięki którym oszczędza się w lasach miliony drzewek. W centrum Warszawy stały babiny oferujące naręcza plastikowych toreb, zwanych reklamówkami. Bo zwykle reklamowane były na nich jakieś zachodnie produkty o wysokim wskaźniku pożądania. Plastikowe torby również były modne i pożądane. O niebo lepsze niż te wsiowe siatki ze sznurka, z którymi wstyd się pokazać. Tak było.
Teraz dla odmiany postępowe głowy przekonują, że wszystko plastikowe niedobre. A już torebki zwłaszcza. Wstyd plastikowych używać. Swojski sznurek wraca.
Albo zakrętki… Jeszcze wczoraj zbieranie plastikowych zakrętek do butelek było jedną z najlepszych rzeczy, jaką mógł robić człowiek wrażliwego serca. Plastikowe nakrętki dawały zdrowie i życie. Przyspieszały operacje, załatwiały sprzęt do rehabilitacji itp. W pojemnikach w kształcie serca na ulicach, przykładnie i po obywatelsku, się je zbierało. No to bęc – koniec z zakrętkami. Zakrętki luzem zabójcze są. Planetę niszczą. Teraz najmądrzejsza Unia uchwaliła, że zakrętki mają być na stałe do opakowań przytwierdzone. Żadnego tam serdecznego zbierania.
Prezes jednej mleczarni przyznał, że dostosowanie się do tego unijnego wymogu (zakrętkę przytwierdzić!) kosztowało jego firmę 30 mln zł. Jedną firmę – 30 mln zł. To sobie policzcie – ile jest mleczarni? Ile innych firm, które muszą nakrętki mocować? Do soków, soczków, wody, kartonów, butelek, buteleczek… Pomnóżcie sobie i ile wam wyjdzie… Ile? Jedno wiem – cholernie dużo wam wyjdzie. Jeśli myślicie, że obowiązkowe przytwierdzanie zakrętek pozostanie bez wpływu na ceny tego, co jest takimi zakrętkami przykręcone to źle myślicie.
I w ogóle, jeśli święcie wierzycie, że to, co teraz uchodzi za postępowe i jedynie słuszne, za ćwierć wieku nie okaże się błędem – to pomylicie się po raz drugi.
DARIUSZ KUZIAK
Co się polepszy to się popieprzy itd.
Ja wiem że to dziwnie zabrzmi, ale zbieranie nakrętek to chyba pomagało głownie wrzucającym. Nakrętka waży 2-3 gramy. Powiedzmy że 3, Na kilogram 300 nakrętek. Kilogram nakrętek w skupie 30-70 groszy.
Czyli jak się da na zrzutka czy pomagam 10 złotych na miesiąc to jakby wrzucić około 4 500 nakrętek.
Ergo zbieranie nakrętek to takie pomogłem i jest mi z tym dobrze i pomagam.
Dziś nakrętki jutro wirtualny pieniądz,a za jakiś czas będziemy się cieszyć ,że nic nie mamy.
Gotowanie żaby trwa w najlepsze.
Starzy ludzie jak ta pani oglądają już tylko tv. Informacje czerpie z rzetelnych stron internetowych. Nie pozdrawiam.