We wspomnieniach starszych pokoleń Boże Narodzenie to nieodmiennie czas pełen ciepła, zapachów domowej kuchni i oczekiwania na cud.
Obecnie święta, choć nadal obchodzone z rozmachem, coraz bardziej przypominają konsumpcyjny spektakl niż głęboko zakorzenione w tradycji wydarzenie. Młodzi wychowani w blasku reklam i świątecznych kampanii marketingowych, często nie wiedzą, jak wyglądały święta ich dziadków i rodziców. Czy jest szansa, aby odnaleźć ich dawną magię?
Dawniej przygotowania do świąt rozpoczynano na długo przed grudniem. W domach unosił się zapach pierników, dojrzewających w kamionkach, a dzieci z niecierpliwością wycinały papierowe ozdoby na choinkę. Dziś te rytuały zanikają. Zamiast spędzać godziny na lepieniu pierogów czy przygotowywaniu barszczu. większość z nas woli zamówić catering. Nawet ci, którzy decydują się na gotowanie, często korzystają z gotowych produktów: ciast w proszku, gotowych mieszanek, a nawet całych zestawów świątecznych, które wystarczy podgrzać.
Czy to źle? Tego nie mówię. Żal tylko tradycji, która zanika. Z drugiej strony wiadomo, że święta to najbardziej nerwowy czas w kuchni. Bo przecież te idealne wymagają idealnego jedzenia, a to oznacza długie godziny spędzone przy kuchennym blacie i garnkach. W pośpiechu i zmęczeniu. Bo wielu z nas uważa, że Boże Narodzenie nie będzie „prawdziwe” jak nie będzie dwunastu potraw. A pierwszy dzień świąt musi być stół uginający się od dań wszelakich.
Choinka…
…symbol jedności i radości. A czy jej ubieranie nie bywa źródłem napięć? Bo mąż kupił choinkę, która wygląda jak drapak. Bo przepłacił, bo stoi krzywo i nie jest tak piękna jak w reklamie. Kolor bombek, jaki masz z tamtego roku, już jest nie modny i …kupujesz nowe. A ubieranie choinki staje się polem bitwy. Czy bombki mają być srebrne, złote czy może czerwone. Nie daj Boże, ktoś niepotrzebnie rzuci komentarz o krzywo zawieszonych bombkach. Znacie ten scenariusz dobrze.
Gdy lampki, które tak pięknie błyszczały rok temu, nagle przestają działać, łańcuch się podarł mama krzyczy z kuchni: „Mówiłam, żeby je sprawdzić wcześniej!”. No i to zawsze irytujące pytanie „Ktoś mógłby mi pomóc zamiast tylko patrzeć!”. W końcu pada „Nie tak! Bombki mają być równomiernie rozmieszczone!” . I gaśnie czar wspólnego ubierania drzewka.
Czy to dlatego, że to chcemy mieć idealną choinkę jak influenserzy w swoich media społecznościowych? A przecież choinka, która stanęła w centrum Londynu do najpiękniejszych nie należy. I mówi o niej całej internetowy świat. Więc może presja, by wszystko było „jak należy” jest niepotrzebna, bo nastał nowy trend? Nie o trendy przecież tu chodzi, a radość i spontaniczność, które dawniej towarzyszyły ubieraniu choinki.
Czas miłości…
Święta to także czas, w którym deklarujemy miłość do bliźnich, solidarność i otwartość na innych. Siedząc z rodziną przy stole, jednak zapominamy o tym. Liczymy się my. Tu i teraz. A przecież w tradycji chrześcijańskiej wolne miejsce przy wigilijnym stole przeznaczone jest dla niespodziewanego gościa, osoby potrzebującej. Czy jednak naprawdę jesteśmy gotowi na ten gest? Kto z nas, wracając z zakupów , mijając bezdomnego, proszącego nas o kilka złotych, zaprosiłby go na Wigilię? By zajął to wolne miejsce? Wolimy, by symbol pozostał symbolem, wolimy, by to wolne miejsce zostało puste do końca Wigilii. Ta tradycja jest pustym rytuałem.
Święta nie muszą być idealne
Czy to, jak obchodzimy dziś święta, naprawdę przynosi nam radość? Czy cieszy nas ta bieganina po sklepach, gotowanie czy szukanie idealnego cateringu? Czy podążając za perfekcyjnym scenariuszem wyznaczonym przez reklamy i social media, nie gubimy najważniejszego – bliskości, szczerości, zwykłego bycia razem? Czy nie czas zwolnić i wrócić do korzeni? Przecież powrót do tradycji nie musi oznaczać rezygnacji z wygody współczesności. Możemy przygotować mniej potraw, ale razem. Możemy udekorować choinkę prostymi ozdobami, bo nie startujemy w konkursie na najpiękniejsze drzewko.
Śmiem twierdzić, że magia świąt wcale nie zniknęła! Jest gdzieś głęboko zakorzeniona w nas. Tylko po prostu schowała się za zasłoną komercjalizacji i presji. A może by tak nauczyć się tę magię dostrzegać na nowo? Nie w sklepach i błyszczących dekoracjach, ale w sercach i gestach. To trudne, ale możliwe. Bo Święta nie muszą być idealne – wystarczy, że będą prawdziwe.