W Cechu Rzemiosł Różnych w Łukowie była niezwykła uroczystość. Kilkudziesięcioro uczniów klas pierwszych Rzemieślniczej Szkoły Zawodowej złożyło ślubowanie i zostało pasowanych na uczniów rzemiosła. Uroczystość przebiegała według dawnych tradycji rzemieślniczych.
– Uroczyście przyrzekam terminować w rzemiośle przez 3 roki, godnie reprezentować scholarum swoje, tudzież łukowską brać rzemieślniczą. Wszelakich starań i wielkiej pilności dołożyć w poznawaniu wiedzy, jakoż i tajników profesji rzemieślniczej, a posłuch szczególny swojemu mistrzowi i bakalarzom, jakoż i starszemu łukowskiego Cechu oraz całej zwierzchności cechowej dawać – m.in. te słowa mówili ślubujący. Rotę ślubowania opracowano na podstawie starych tekstów, tylko nieznacznie dostosowując ją do współczesnych realiów. Rota, jak i pasowanie uczniów przez Starszego Cechu, Zbigniewa Kołodzieja „Szablą Kilińskiego” – najwyższym wyróżnieniem rzemieślniczym (łukowski Cech Rzemiosł Różnych posiada ją jako jedyny w Polsce), dodawało powagi uroczystości. Niezwykle wyglądały też tradycyjne stroje Starszyzny Cechowej i przedstawiciela Izby Rzemieślniczej Mazowsza, Kurpiów i Podlasia.
Czegoś podobnego nie było jeszcze w całym regionie. Żywa zazwyczaj i wesoła młodzież tym razem zachowywała się bardzo poważnie. Po ślubowaniu na sztandar cechu, uczennice i uczniowie poszczególnych grup zawodowych podchodzili do Starszego Cechu i przyklękali. – Pasuję cię na ucznia zawodu i przyjmuję do grona rzemieślników – mówił Z. Kołodziej, lekko uderzając klingą szabli w ramiona kolejnych uczennic i uczniów. Po pasowaniu młodzież otrzymała pamiątkowe dyplomy.
Na uroczystości byli przedstawiciele lokalnych i powiatowych władz samorządowych. Przyjechali również goście z Izby Rzemieślniczej.
Składając ślubującym i pasowanym życzenia, wicestarosta łukowski, Krzysztof Tymoszuk stwierdził, że jest przekonany, iż to właśnie absolwenci Rzemieślniczej Szkoły Zawodowej będą mieli najmniej problemów ze zdobyciem pracy w przyszłości, bo dano im szanse zdobywania wiedzy od doskonałych fachowców.
Burmistrz Łukowa, Dariusz Szustek dodał, że na pewno przyjdzie czas, gdy dzisiejsi uczniowie przerosną swych mistrzów.
Na zakończenie dyrektor RSZ, Andrzej Smoter wspomniał o uroczystości wyzwalania rzemieślników. – To równie piękna tradycja, jak pasowanie. Przystępują do wyzwalania ci, którzy zdadzą egzamin czeladniczy. Wierzę, że za 3 lata na takiej uroczystości spotkają się wszyscy dziś obecni tu uczniowie – powiedział.
Łukowską Rzemieślniczą Szkołę Zawodową przed 6 laty zorganizował Cech Rzemiosł Różnych w Łukowie. Jest to jedyna tego typu placówka edukacyjna na terenie działania Izby Rzemieślniczej Mazowsza Kurpiów i Podlasia. Na terenie lubelskiej Izby Rzemieślniczej podobną szkołę utworzono w Białej Podlaskiej. W Łukowie każdego roku uczniowie rozpoczynają naukę w 3 klasach I. Łącznie do szkoły uczęszcza i pracuje w warsztatach rzemieślniczych około 200 młodych osób, które zdobywają poszukiwane na rynku zawody: fryzjera, kucharza, sprzedawcy, piekarza, ciastkarza, murarza, mechanika, elektryka, montera urządzeń sanitarnych, stolarza i in.
Po uroczystości w Cechu uczniowie, rzemieślnicy i zaproszeni goście przemaszerowali z cechowymi sztandarami na mszę świętą, która w intencji rzemieślników została odprawiona w łukowskiej Kolegiacie Przemieniania Pańskiego. (PGL)
mam na myśli etos rzemiosła, pracy w ogóle. Wydajność, norma, chińszczyzna, zus-to są dzisiaj wyznaczniki, nie żadna tam tradycja, porządny produkt czy uczciwa usługa. Szkoda.
Nie do końca się mogę zgodzić. Z faktami przedstawionymi przez przedmówce nie mogę i nie chcę dyskutować, bo faktycznie rynek zalewa tanie badziewie. Niektórzy ludzie w błędnym przekonaniu kupują chłam, bo tani, więc myślą sobie, że zaoszczędzą. Ale jednak tak się nie dzieje. Badziewie psuje się 3-10 razy szybciej niż porządny produkt i trzeba kupować tę rzecz po raz kolejny. Skąpy dwa razy płaci. Mądry za trzecim razem przestaje korzystać z badziewia. Głupi pozostaje głupim do śmierci, więc, zgodnie z zasadami naukowymi, ekstremum nie zajmujmy się. To ekstremum będzie klientem kupującym badziewie i korzystającym z byle jak świadczonych usług. Mądrzejsi poszukają droższych towarów i lepiej wykonanych, które wystarczą na długo. I takie są fakty
W związku z tym jest i będzie rosło zapotrzebowanie na porządne produkty i dobrze świadczone usługi. Mam przykład na swoim samochodzie. Mogłem kupić jeździdzełko za 6 tys. zł i byłoby przecież OK. Ale ja wolałem wydać 36 tys, by mieć samochód, z którym nie będę miał kłopotów. Którym będę jeździł gdzie chcę, a nie tylko od mechanika do mechanika. A propos mechaników. Nie dalej jak wczoraj odebrałem samochodzik z warsztatu (….), gdzie go odstawiłem na przegląd pozimowy. Warsztat nie jest tani, ale wiem, że świadczą w nim usługi jak się patrzy. Mogłem wybrać dużo tańszego mechanika z jakiejś stodoły, który stosuje chińskie części. Mogłem w ogóle nie jechać do mechanika, no bo niby po co, skoro samochód jeździ bez zarzutu. Ale po to, by nie wywalić wcześniej niż trzeba kupy kasy, wolę teraz dobremu mechanikowi zapłacić 400 czy 500 zł za drobne naprawy części naturalnie zużywających się w aucie i za to, że fachowym okiem cechowego rzemieślnika, a nie partacza z podgrodzia, przejrzy mi pojazd.
Z tego co widzę, to ludzi reprezentujących postawę podobną do mojej, jest sporo a dobrzy rzemieślnicy nie narzekają na brak roboty.
Bardzo trafna i obiektywna opinia pana redaktora. Trzeba wkładać maksimum wysiłku w kształcenie przyszłych rzemieślników /specjalistów praktyków/, aby nabywca usługi dostawał produkt /usługę/ najwyższej jakości, a usługodawca miał podstawę do żądania godziwej zapłaty za swoje dzieło.
To prawda, co pan redaktor pisze. Ja wychodzę z innego założenia. Biednego nie stać na kupowanie tandety.