REKLAMA
9 C
Siedlce
Reklama

Szpitalna afera

Prokuratura Rejonowa w Garwolinie prowadzi śledztwo w sprawie poświadczenia nieprawdy w dokumentach związanych z rozbudową Szpitala Powiatowego w Garwolinie.

Zawiadomienie w tej sprawie złożył były starosta garwoliński Stefan Gora. Zrobił to na tydzień przed odejściem ze stanowiska. 

W końcu zrobiło się głośno o sprawie, o której już od jakiegoś czasu szeptem mówiło się w Garwolinie. Na razie nikt nie chce mówić o skali nieprawidłowości. Wiadomo tylko, że wart kilka milionów złotych budynek, który już rok temu powinien zostać oddany do użytku, stoi niemal pusty. Powód? Brak dokumentów, które muszą być przedstawione wszystkim służbom uprawnionym do odbioru tego typu obiektów. Kto zawinił? To właśnie będzie badać prokurator. – W zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa dostaliśmy informację, że do rozbudowy był używany materiał tańszy i gorszego gatunku niż ten, za który faktycznie płacono i wykazywano w fakturach – mówi Krystyna Gołąbek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.

Kanalizacja jest. Ale gdzie? Informacje prokuratury potwierdza były starosta garwoliński Stefan Gora. – Rzeczywiście, w wielu wypadkach używany był gorszy materiał niż ten wykazywany w kosztorysach inwestorskich – przyznaje S. Gora. – Na przykład barierki przy schodach miały być wykonane ze stali kwasoodpornej, a wykonane są ze zwykłej czarnej rury. Starosta mówi, że do tego procederu dochodziło w latach 2002-2004. Wtedy inwestorem bezpośrednim na mocy udzielonego przez Zarząd Powiatu pełnomocnictwa była dyrekcja SP ZOZ. Natomiast w imieniu dyrekcji nadzór nad budową sprawował wyłoniony w drodze konkursu inwestor zastępczy. On miał dbać o to, by wszystko przebiegało zgodnie z planem i wcześniejszymi założeniami. Inwestor zastępczy miał również sprawować kontrolę nad tym, jakie materiały są używane. Zasadnicza część robót budowlano-instalacyjnych w zakresie budowy miała być zakończona do końca 2004. W 2005 roku nowa dyrekcja szpitala zrezygnowała z inwestora zastępczego i zaczęła sprawdzać, czy wszystko wykonano prawidłowo. Chciała też uzyskać pozwolenie na użytkowanie. Jednocześnie kontynuowano prace wykończeniowe. I wtedy pojawiły się schody. Zdaniem byłego już starosty, dyrekcja miała problem ze skompletowaniem wszystkich dokumentów i z weryfikacją tego, co było na papierze i w rzeczywistości. W końcu postanowiono, że inwestycję będzie prowadzić dalej samo Starostwo Powiatowe, bez udziału firm z zewnątrz. – Wtedy okazało się, że zaplanowane prace nie zostały wykonane – dodaje S. Gora. – Na przykład w kanalizacji sanitarnej brakowało dna w niektórych studzienkach. Nie było nawet pełnej dokumentacji, w związku z czym nasi pracownicy nie wiedzieli, którędy kanalizacja dokładnie przebiega. Były starosta, mając podejrzenie, że nie wszystkie roboty zostały wykonane zgodnie ze sztuką budowlaną, powołał trzech inspektorów: jeden miał sprawdzać, jak zostały wykonane prace budowlane, drugi – elektryczne, a trzeci – sanitarne. Po kilkumiesięcznej kontroli trzej panowie zgłosili swoje uwagi. – I wtedy, gdy miałem już wszystkie dokumenty z kontroli w ręku, mogłem sprawę zgłosić w prokuraturze – dodaje S. Gora. – Powiadomiłem o tym wykonawcę i inwestora zastępczego oczekując przekazania niezbędnych dokumentów i usunięcia usterek. Wykonawca podjął działania, by przygotować obiekt do przekazania Starostwu. Jednak zrobił to tylko w ograniczonym zakresie. Zdziwiony całą sytuacją nie jest Grzegorz Gomoła, od 1 czerwca 2006 dyrektor SP ZOZ w Garwolinie. – Nie byłem zaskoczony – mówi G. Gomoła. – Całą sytuację obserwowałem z boku, bo sam tej inwestycji nie nadzorowałem. Gdy zostałem zatrudniony na stanowisku dyrektora, całą sprawę nadzorowało już Starostwo Powiatowe. Mnie żadnego pełnomocnictwa nie dawno. Jednak trudno nie być zdziwionym, skoro budynek stoi, a formalnie nie można go odebrać. Kontrola za kontrolą Twardy orzech do zgryzienia ma za to obecny starosta, Grzegorz Woźniak. On sam nakazał przeprowadzenie kolejnej kontroli. – Chcemy zrobić bilans otwarcia i dokładnie badamy tę sprawę – mówi G. Woźniak. – Myślałem, że skoro już od roku inwestycję nadzoruje Starostwo, to wszystko jest w porządku, jednak wiem już o pewnych nieprawidłowościach. Przeciwnicy S. Gory mówią o tym, że specjalnie, tuż przed końcem swojej kadencji, zgłosił sprawę prokuraturze, by nowej władzy odebrać możliwość pozyskania pieniędzy na szpital. Środki na budowę za pośrednictwem Urzędu Marszałkowskiego przekazywał wojewoda. Jeśli wykryte zostałyby jakieś nieprawidłowości, Urząd mógłby wstrzymać dalsze finansowanie. – To mi nigdy przez myśl nie przeszło – zapewnia S. Gora. – W końcu w moim interesie jako mieszkańca powiatu leży, by szpital został jak najszybciej wybudowany i oddany do użytku. Nie jestem już starostą, ale nadal tu mieszkam. Od takiego sposobu myślenia odcina się również obecny starosta Grzegorz Woźniak. – Zgłoszenia do prokuratury nie odbieram jako działania politycznego – jasno stwierdza obecny starosta. Stefan Gora dodaje, że inwestycja co roku była kontrolowana przez Urząd Marszałkowski i Wojewódzki, jak również Najwyższą Izbę Kontroli. Sam G. Woźniak zgłosił w prokuraturze kolejną sprawę – otóż w ciągu 3 dni musiał zdobyć 700 tysięcy złotych na zapłacenie za sprzęt do szpitala. Okazało się bowiem, że ogłoszono przetarg na sprzęt, następnie go rozstrzygnięto, ale w budżecie powiatu nie zapewniono środków, by za niego zapłacić. – Dopiero 4 grudnia zwrócono się do wojewody, który dysponował tymi pieniędzmi, o ich przesunięcie – dodaje G. Woźniak. – Wtedy jeden z dyrektorów departamentu nie zgodził się na to, a my przez trzy kolejne dni stawaliśmy na głowie, by pieniądze jednak zdobyć. I na szczęście się udało.

Informacje prokuratury potwierdza były starosta garwoliński – Rzeczywiście, w wielu wypadkach używany był gorszy materiał niż ten wykazywany w kosztorysach inwestorskich – przyznaje S. Gora. – Na przykład barierki przy schodach miały być wykonane ze stali kwasoodpornej, a wykonane są ze zwykłej czarnej rury. Starosta mówi, że do tego procederu dochodziło w latach 2002-2004. Wtedy inwestorem bezpośrednim na mocy udzielonego przez Zarząd Powiatu pełnomocnictwa była dyrekcja SP ZOZ. Natomiast w imieniu dyrekcji nadzór nad budową sprawował wyłoniony w drodze konkursu inwestor zastępczy. On miał dbać o to, by wszystko przebiegało zgodnie z planem i wcześniejszymi założeniami. Inwestor zastępczy miał również sprawować kontrolę nad tym, jakie materiały są używane. Zasadnicza część robót budowlano-instalacyjnych w zakresie budowy miała być zakończona do końca 2004. W 2005 roku nowa dyrekcja szpitala zrezygnowała z inwestora zastępczego i zaczęła sprawdzać, czy wszystko wykonano prawidłowo. Chciała też uzyskać pozwolenie na użytkowanie. Jednocześnie kontynuowano prace wykończeniowe. I wtedy pojawiły się schody. Zdaniem byłego już starosty, dyrekcja miała problem ze skompletowaniem wszystkich dokumentów i z weryfikacją tego, co było na papierze i w rzeczywistości. W końcu postanowiono, że inwestycję będzie prowadzić dalej samo Starostwo Powiatowe, bez udziału firm z zewnątrz. – Wtedy okazało się, że zaplanowane prace nie zostały wykonane – dodaje S. Gora. – Na przykład w kanalizacji sanitarnej brakowało dna w niektórych studzienkach. Nie było nawet pełnej dokumentacji, w związku z czym nasi pracownicy nie wiedzieli, którędy kanalizacja dokładnie przebiega. Były starosta, mając podejrzenie, że nie wszystkie roboty zostały wykonane zgodnie ze sztuką budowlaną, powołał trzech inspektorów: jeden miał sprawdzać, jak zostały wykonane prace budowlane, drugi – elektryczne, a trzeci – sanitarne. Po kilkumiesięcznej kontroli trzej panowie zgłosili swoje uwagi. – I wtedy, gdy miałem już wszystkie dokumenty z kontroli w ręku, mogłem sprawę zgłosić w prokuraturze – dodaje S. Gora. – Powiadomiłem o tym wykonawcę i inwestora zastępczego oczekując przekazania niezbędnych dokumentów i usunięcia usterek. Wykonawca podjął działania, by przygotować obiekt do przekazania Starostwu. Jednak zrobił to tylko w ograniczonym zakresie. Zdziwiony całą sytuacją nie jest Grzegorz Gomoła, od 1 czerwca 2006 dyrektor SP ZOZ w Garwolinie. – Nie byłem zaskoczony – mówi . – Całą sytuację obserwowałem z boku, bo sam tej inwestycji nie nadzorowałem. Gdy zostałem zatrudniony na stanowisku dyrektora, całą sprawę nadzorowało już Starostwo Powiatowe. Mnie żadnego pełnomocnictwa nie dawno. Jednak trudno nie być zdziwionym, skoro budynek stoi, a formalnie nie można go odebrać. Twardy orzech do zgryzienia ma za to obecny starosta, . On sam nakazał przeprowadzenie kolejnej kontroli. – Chcemy zrobić bilans otwarcia i dokładnie badamy tę sprawę – mówi G. Woźniak. – Myślałem, że skoro już od roku inwestycję nadzoruje Starostwo, to wszystko jest w porządku, jednak wiem już o pewnych nieprawidłowościach. Przeciwnicy S. Gory mówią o tym, że specjalnie, tuż przed końcem swojej kadencji, zgłosił sprawę prokuraturze, by nowej władzy odebrać możliwość pozyskania pieniędzy na szpital. Środki na budowę za pośrednictwem Urzędu Marszałkowskiego przekazywał wojewoda. Jeśli wykryte zostałyby jakieś nieprawidłowości, Urząd mógłby wstrzymać dalsze finansowanie. – To mi nigdy przez myśl nie przeszło – zapewnia S. Gora. – W końcu w moim interesie jako mieszkańca powiatu leży, by szpital został jak najszybciej wybudowany i oddany do użytku. Nie jestem już starostą, ale nadal tu mieszkam. Od takiego sposobu myślenia odcina się również obecny starosta Grzegorz Woźniak. – Zgłoszenia do prokuratury nie odbieram jako działania politycznego – jasno stwierdza obecny starosta. Stefan Gora dodaje, że inwestycja co roku była kontrolowana przez Urząd Marszałkowski i Wojewódzki, jak również Najwyższą Izbę Kontroli. Sam G. Woźniak zgłosił w prokuraturze kolejną sprawę – otóż w ciągu 3 dni musiał zdobyć 700 tysięcy złotych na zapłacenie za sprzęt do szpitala. Okazało się bowiem, że ogłoszono przetarg na sprzęt, następnie go rozstrzygnięto, ale w budżecie powiatu nie zapewniono środków, by za niego zapłacić. – Dopiero 4 grudnia zwrócono się do wojewody, który dysponował tymi pieniędzmi, o ich przesunięcie – dodaje G. Woźniak. – Wtedy jeden z dyrektorów departamentu nie zgodził się na to, a my przez trzy kolejne dni stawaliśmy na głowie, by pieniądze jednak zdobyć. I na szczęście się udało.

2 KOMENTARZE
  1. Chłopska budowa
    To tak wyglada gdy Rolnik z wykształcenia Pracownik SKR Gónczyce zabiera sie za budowe Duzego obiektu jak szpital powiatowy.Pózniej robi doniesienie do prokuratury ze to nie on winny tylko ktos

  2. szpital garwolinski powinien byc juz natychmiast sprywatyzowany .
    jak wszyscy tak rzadza jak ordynator wewnetrznego to ja sie modle aby nie trafic do tego szpitala.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Życia mężczyzny nie udało się uratować

Na DW 803 poza obszarem zabudowanym doszło do wypadku. 4...

Tragiczny wypadek w gminie Dobre. Nie żyje 35-letnia kobieta

4 października ok. godz. 8 w miejscowości Rudzienko (gm....

Łuków: Chciał udusić byłą partnerkę

Za usiłowanie zabójstwa odpowie 28-latek, który chciał udusić swoją...

Przemeblowany MPKK Sokołow SA Sokołów Podlaski otworzył sezon zwycięstwem

MPKK Sokołów SA Sokołów Podlaski nie jest już drużyną,...

Igrzyska w Stężycy (zdjęcia)

W Stężycy k. Dęblina odbyły się XXV Wojewódzkie Igrzyska...

“BĘKART” w ramach Cyklu Kino Seniora w Novekino Siedlce!

22 kwietnia o godzinie 12 w NoveKino Siedlce zostanie wyemitowany film pt. "Bękart".

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje