Od 26 marca przebywa w Łukowie 32-osobowa grupa obywateli Ukrainy, którzy przyjechali z Krymu. Wcześniej mieszkali w niewielkiej miejscowości Nowoozierne. Tworzyli zgraną grupę, pomagającą sobie i innym. Scementowała ich walka o Ukrainę i wspólna religia. W ubiegłym tygodniu obchodzili swoją Wielkanoc.
Nowoozierne jest położone w zachodniej części półwyspu krymskiego nad głęboko w ląd wcinającym się jeziorem, połączonym z Morzem Czarnym. Mieszkało tam około 7 tys. ludzi. Miasteczko to w zasadzie kilka osiedli w pobliżu bazy wojskowej. Tej, która najdłużej pozostawała w rękach ukraińskich żołnierzy.
CZYSTO, SPOKOJNIE, ŁAGODNY KLIMAT I…
Nauczycielka, emerytka, ichtiolog, informatyk. Ślusarz mechanik, płetwonurek, księgowa, budowlaniec, elektronik i ratownik medyczny. Sami fachowcy. Wielu poza ukraińskim porozumiewa się po rosyjsku i po angielsku. Emerytka Natalia ma gruzińskie korzenie. Uciekła z rodziną na Krym, kiedy wybuchł konflikt o Abhazję. […]
Więcej w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 15.
– Warunki na Ukrainie były trudne, lecz wszyscy mieliśmy pracę. Spora część z nas prowadziła jakieś małe biznesy – sklepy albo punkty usługowe. Niektórzy jeździli do pracy za granicę, więc wiedzieliśmy, jak żyje się w Polsce i na Zachodzie. Żyliśmy skromnie, ale znośnie – wyjaśnia Gienadij. – Kiedy w Kijowie rozpoczęły się protesty na Majdanie, wspieraliśmy majdanowców pieniędzmi. W naszej miejscowości i w innych miejscach na Krymie przekonywaliśmy ludzi, żeby zaufali działaczom z Kijowa. Tłumaczyliśmy, że oni, tak jak my, chcą wolności i spokoju dla wszystkich, że to nie są faszyści ani banderowcy. Modliliśmy się za nich i o opamiętanie tych, którzy przeciwko Majdanowi opowiadali głupoty zasłyszane w rosyjskiej telewizji – dodaje Galina.
– Jak już w Nowooziernem pojawili się rosyjscy żołnierze z ostrą bronią, udający obywatelską samoobronę, codziennie chodziliśmy przed bramę wojskowej bazy. Przekonywaliśmy ich, żeby sobie stamtąd poszli, bo nie chcemy awantur. Początkowo reagowali na perswazje, bo było ich mniej. Ale później najechało się „rosyjskich turystów” i dochodziło do prowokacji, a nawet pobić. Wiemy, że to byli obcy. Jak miasto ma kilka tysięcy ludzi, to wielu się zna osobiście czy z widzenia. Tych, co przychodzili z ruskimi flagami i skandowali „Rasija, Rasija”, nikt z nas nie znał – opowiada Irina.
NAGŁY WYJAZD
Decyzja o wyjeździe zapadła nagle. Działających na rzecz Majdanu i przemian w stolicy Ukrainy „turyści” otwarcie nazywali faszystami. Podburzali gromadzących się na placach i ulicach, że „trzeba się wreszcie z nimi konkretnie rozprawić”. Ludzie zaczęli obawiać się o bezpieczeństwo.
– Spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, zabraliśmy dokumenty i wyjechaliśmy w kierunku Chmielnickiego. 26 osób podróżowało pociągiem, a reszta kilkoma prywatnymi samochodami. W Nowooziernem została część naszych rodzin, praca, mieszkania. Kto nie miał tam rodziny, to klucze przekazywał sąsiadom. Nie wiem, czy uda się jeszcze mieszkania odzyskać, bo docierają do nas informacje, że mają na Krymie zrobić spis posiadłości opuszczonych przez tych, co wyjechali na zachód Ukrainy bądź do Polski. Może po to, by nam je odebrać… – zamyśla się Natalia.
W Chmielnickiem uciekinierzy z Nowooziernego skorzystali z gościny przedsiębiorcy Iwana Michajłowicza Gutorowa. Zakwaterowano ich w uzdrowisku w miejscowości Makiw. Planowali przeczekać, aż ukraińskie wojsko, wspierane przez Amerykanów i Unię Europejską, przepędzi z Krymu najeźdźców. – Nie sądziliśmy, że dojdzie do haniebnego referendum. Nikt z uczciwych Ukraińców i Tatarów nie wziął w nim udziału, a w świat poszła informacja, że zamieszkujący Krym chcą być obywatelami Rosji. Dyrektorka szkoły w naszym mieście nie chciała udostępnić budynku na lokal do głosowania. Teraz, po wprowadzeniu represyjnego prawa, grozi jej 5 lat więzienia. Nam groziłoby to samo.
DROGA DO POLSKI
Gdy było już wiadomo, że wyjazd z Krymu to nie tygodniowe wakacje, ale może kilkuletnia tułaczka, postanowili przenieść się do Lwowa. – Polska wspierała dążenia Ukrainy do normalności. Wiedzieliśmy, że mamy tam przyjaciół, a Lwów jest bliżej Polski. Tam chcieliśmy zorientować się w sytuacji i ustalić, co dalej robić. Dlaczego nie zatrzymaliśmy się na Ukrainie, tylko zdecydowaliśmy się prosić w Polsce o status politycznych uchodźców? Wszędzie musielibyśmy całe życie układać od początku. Chcemy wrócić do siebie, do swojego miasta, do swoich domów i miejsc pracy. Mamy nadzieję, że powrócimy na ukraiński Krym. Jeśli będzie inaczej, a nasze wnioski o status uchodźców odrzucą, to nie będziemy się od tych decyzji odwoływali. Pojedziemy gdziekolwiek na Ukrainę – zapewnia Gienadij.
W Polsce Ukraińców przewieziono do Ośrodka Recepcyjnego w Dębaku. Pracownicy z Urzędu do spraw Cudzoziemców wiedzieli o tym, że w grupie są dzieci: najmłodsze – 5 miesięcy, najstarsze – ponad 17 lat. Żeby ludzie nie błądzili nocą po Warszawie, zapewniono im busy do Dębaka, w ośrodku czekała kolacja, przygotowano łóżka. Był piątek, a w poniedziałek mieli być przeniesieni ze zbiorowych sal do pokoi rodzinnych. Nie wytrzymali do tego momentu. Wyszli przed budynek hotelowy i zapowiedzieli, że nawet piechotą wolą wracać na Ukrainę, niż przebywać w tak złych warunkach.
Jak było w Dębaku? Obdarte z farby ściany, upstrzone setkami napisów, szafki bez półek i wieszaków. Przykrótkie prześcieradła na polowych łóżkach gęsto ustawionych w sali sypialnej. I maleńki, zdewastowany stolik dla 2 ludzi, przy którym miało się w jakiś sposób ulokować przynajmniej 16 osób. Pety leżące tu i ówdzie, w piaskownicy i na placu zabaw dla dzieci – zużyte strzykawki. Niedomykające się drzwi do ubikacji i wciskający się wszędzie paskudny zapach, wywołujący u niektórych mdłości. – Nie chcemy o tym rozmawiać, bo ludzie Putina wykorzystają to przeciwko Polsce i Ukrainie. Nikomu nie podawaliśmy celu podróży ani numerów telefonów, a i tak zadzwoniła do mnie korespondentka prorosyjskiej TV z Doniecka. Chcieli przyjechać i sfilmować warunki w ośrodku dla uchodźców. Odmówiliśmy im jakiejkolwiek rozmowy – zapewnia Gienadij.
Przybysze nie skarżą się na warunki w łukowskim ośrodku. Mówią, że jest tam czysto i bezpiecznie.
ŚWIĘTA NA UCHODŹSTWIE
Za kilka dni Wielkanoc. Ukraińcy przebywający w Łukowie są ewangelikami, święta obchodzą według zasad swojej religii. Mówią, że świętują dokładnie tak, jak podaje Biblia. Dość surowo w porównaniu z Wielkanocą katolicką. Święta wypadają u ewangelików tydzień wcześniej niż u katolików.
W miniony piątek w sali klubowej, którą do ich dyspozycji przekazało kierownictwo ośrodka, świętowali szabat. W poniedziałek 14 kwietnia była Pascha. – To pamiątka śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Nie odwołujemy się do tradycji, tylko do Biblii, i nasza Pascha jest niemal identyczna z paschą żydowską. Też spożywamy chleb pszenny bez zakwasu, do tego kawałki mięsa. Różnica polega na tym, że Żydzi nie jedzą wieprzowiny – wyjaśnia Irina. – Stołu ani sali nie przystrajamy. Ewangelicy nie przywiązują wagi do symboli. Nie mamy więc wierzbowych baź, baranków, zajączków, pomalowanych jajek itp. Był za to wspólny śpiew, nawet taniec. Czytaliśmy Biblię i rozmawialiśmy o Słowie Bożym. Świętujemy inaczej, ale modlimy się do tego samego Boga. Zwracamy się do niego jak dzieci do Ojca. I prosimy o szczęśliwy powrót do naszej Ojczyzny. Ufamy, że nam pomoże – dodaje Galina.
Piotr Giczela
Co na temat ośrodka w Dębaku sądzi Urząd do spraw cudzoziemców? czytaj w kolejnym numerze „TS”.
Bardzo współczuje ludzkim tragedią i ciesze się jeśli znajdują pomocną dłoń. Ale nie rozumiem dlaczego w Polsce tworzy się miejsca dla tak zwanych ukraińskich uchodźców.Ukraina to nie tylko Krym , a według naszych mediów jest dopiero teraz wolnym krajem. Więc dlaczego Polska przygotowała miejsca dla uchodźców. Możemy gość ich miesiąc , dwa, pomagać , ale przesiedleńcy z Krymu mogą osiąść na stałe w innych częściach Ukrainy. Natomiast Polska powinna wydawane pieniądze przeznaczyć na rodaków którzy chcą wrócić do kraju z Kazachstanu i Uzbekistanu.
co Wy możecie, Tylko chcieć……….ponadto ci wierni i odważni to de fakto zostali……….Wszystkiego najlepszego………pozdrawiam………
bohaterzy NARODOWI Ci co pierwsi spierniczyli………Gratuluje Tygodnikowi współczucia, a zarazem dziwię się że redaktor dopuścił taki artykuł………..
Bardzo łatwo jest komentować i wydawać ostre sądy na temat postępowania innych, gdy samemu siedzi się w spokoju, za suto zastawionym stołem świątecznym. Gdy nikt nie nachodzi rodzinnego domu, nie wybija szyb, nie grozi „ostatecznym rozprawieniem się”, gdy w nikt nie stosuje siły fizycznej koło nas, nie bije, nie wymachuje karabinami i rosyjskimi flagami.
Proponuję przeczytać cały artykuł o ukraińskich uchodźcach, dowiedzieć się o sytuacji na Krymie i na całej Ukrainie, a dopiero później twierdzić, że „bohaterowie spierniczyli”, i pytać, dlaczego nie przesiedlili ich w inny rejon ich „wolnego dopiero teraz państwa”.
Szanowni komentujący, nie wiem dlaczego redaktor miałby nie puścić do druku tego artykułu, może mi Pan lub Pani „Oni” zechce to szerzej wyjaśnić. Jako autor artykułu mogę udzielić odpowiedzi na część postawionych tutaj pytań.
Po pierwsze dlaczego nie zostali na Ukrainie – ano dlatego, że władze Ukrainy, przynajmniej na razie, nie mają nic do zaoferowania osobom, które uciekają ze wschodu kraju przed prześladowaniami rosyjskich separatystów i w ogóle Rosji. Gdybyście Szanowni komentujący przeczytali cały artykuł, a nie pisali swych mądrych inaczej komentarzy bez zdobycia wcześniej garści informacji, to wiedzielibyście, że uchodźcy, którzy trafili do Łukowa, byli uprzednio w dwóch miejscach na Ukrainie – w Chmielnickiem i we Lwowie. Próbowali sobie radzić samemu, licząc się z dość rychłym powrotem do swych domów. Poza tym, jak wynika z ich opowiadań, a znając postępowanie ZSRR, a obecnie Rosji można w to wierzyć, agentura rosyjska dowiadywała się, gdzie oni są po wyjeździe z Krymu i na pewno nie po to, by wręczyć im czerwonego goździka, jako pierwszym opuszczającym Krym.
Po drugie – czy oni są bohaterami, skoro wyjechali? Ależ nikt nie mówi o bohaterstwie, tylko o normalnym życiu! Chociaż dla mnie, to co ci ludzie zrobili na Krymie przed swym wyjazdem, świadczy o bardzo aktywnej postawie proobywatelskiej i propaństwowej. Żeby rewolucjoniści mogli działać na Majdanie, potrzeba było wsparcia materialnego, żywnościowego, w leki itp. I ci ludzie to właśnie robili z wielkim poświęceniem. Przekonywali do podobnych działań swych rodaków z Krymu, a gdy pojawiła się w ich mieście putinowska „samoobrona obywatelska” i blokowała ukraińską jednostkę wojskową, to oni chodzili na plac przed bazą wojskową, organizowali innych i blokowali, nie mając w rękach żadnej broni, dostęp do bram wojskowej bazy, prosili i perswadowali „zielonym ludzikom”, by ci sobie poszli. Proszę bardzo, zróbcie komentatorzy to samo, stańcie bez broni przeciwko wojsku rosyjskiemu, a później porozmawiamy o bohaterstwie, OK?
Na Krymie pozostali ci, którzy z różnych powodów nie mogli wyjechać. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, że wyjechało stamtąd 300-400 Tatarów. Są pod opieką polskiego konsulatu w Winnicy. Na Krymie nie ma żadnego oporu, żadnych „wiernych i odważnych” Drogi Maharoonz. Prorosyjska administracja wprowadziła represyjne prawo. Za „działanie na jej szkodę Rosji” grozi 5 lat więzienia.
Zanim 32 Ukraińców (w tym 18 dzieci) opuściło Krym, „nieznani sprawcy” dotkliwie pobili kilka osób, a w ich sali modlitw (czyli w miejscu będącym dla nich kościołem) wybili szyby. Publicznie podjudzano prorosyjską ludność do ich zabicia. Dla mnie to wystarczające usprawiedliwienie, żeby zabierać dzieci i uciekać do bezpieczniejszego miejsca.
a propaganda pro-ukraińska wrzeszczy na full.
Wielkanoc, a tyle nienawiści… Przykre… Mam nadzieję, że komentatorzy aktywnie działają na rzecz Polaków w Kazachstanie, a nie tylko klikają hejt…
Panie Piotrze proszę nie pisać o tym że obecne władze Ukrainy nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa swoim obywatelom na kontrolowanym przez siebie terytorium Chmielnicki, Lwów ( a to z Pana komentarza pośrednio można wywnioskować ) bo zapewne nieświadomie wpisuje się Pan w nurt Kremlowskiej propagandy. Od tego jest niepodległe państwo aby swoim obywatelom zapewnić bezpieczeństwo, a nie mamy wątpliwości , że Ukraina jest niepodległym państwem. Polska może czasowo pomóc wysiedleńcom z Krymu ( wakacje dla dzieci , pomoc finansowa). Natomiast tworzenie kilkudziesięciu tysięcy miejsc dla uchodźców uważam za przesadę.
Mam nadzieję , że Ukraińcy mieszkający obecnie czasowo w Łukowie wypoczną i nabiorą sił przed powrotem do swojej ojczyzny Ukrainy.
Zorbbo, nie wiem czemu odbierasz to co napisałem o braku działań ukraińskich władz, jako prokremlowską propagandę. Mnie nie było z opuszczającymi Krym uchodźcami ani w Chmielnickiem, ani we Lwowie, ale wierzę im w to co opowiadają, bo niby dlaczego mieliby kłamać? Poza tym akurat jestem w stanie zrozumieć, że ukraińskie władze mają naprawdę ważniejsze problemy, niż zapewnienie lokum nad głową i jakiegoś zasiłku dla uchodźców. Prawdopodobnie zresztą nawet nie mają prawa, które takowe zasiłki by pozwalało przyznawać… Ukraińcy chcą wracać do siebie – do swoich domów i do swojej pracy. Tylko, że Krym na razie ukraiński nie jest, więc co mają zrobić? Doradź, skoroś taki mądry, a z pewnością oni z tej rady skorzystają. Tylko nie mów, że mają pojechać do jakiegoś miasta na wolnej Ukrainie i… No właśnie i co? Zgłosić się do lokalnych władz: “Jesteśmy uchodźcami z Krymu, nic nie mamy, mieszkania zostały, meble, ubrania. Pieniądze nam poblokowali na kontach. Dajcie nam pracę i dach nad głową”. Oni to już naprawdę przeszli. Bez efektów. Podrzuć inną radę.
Poza tym nikt nie tworzy w Polsce dla Ukraińców żadnych miejsc. Oni, tak samo jak każdy inny człowiek, na mocy międzynarodowych traktatów mają prawo ubiegać się o przyznanie statusu uchodźcy politycznego. O taki status dużo częściej występują uchodźcy z Czeczenii. Czy to jest problemem dla jakiegoś Polaka, że w okresie rozpatrywania wniosku (od 3 do 6 miesięcy, czasem nieco dłużej) mają zasiłek w wysokości minimum socjalnego pomniejszonego o koszty pobytu w ośrodkach dla cudzoziemców? Czy to jest problemem, że mają ubezpieczenie zdrowotne? Czy to jest problemem, że w czasie pobytu w Polsce ich dzieci mogą uczęszczać na lekcje do polskich szkół, a oni sami na zajęcia pozwalające nauczyć się polskiego?
Owszem, są przygotowane tysiące miejsc dla uchodźców w obozach przygotowanych na terenie kilku jednostek wojskowych. Te obozy będą uruchomione na wypadek wojny. Ona przecież wisi w powietrzu…
Poruszacie tu przy okazji komentowania spraw uchodźczych sprawę przyjazdu do Polski Polaków z Kazachstanu. To zupełnie inne zagadnienie i ich przyjazd jest finansowany z innych źródeł. Jeśli to zagadnienie Interesuje Szanownych Czytelników, to wkrótce możemy nieco więcej na ten temat napisać na łamach „TS”.
Za śmierć 160 tys. Polaków pomordowanych przez banderowców nie powinni się ich przyjmować w Polsce. Mają Kijów , Jaceniuka, przyjaciól jankesów to niech tam się udadzą. Jak Tusk ich ściągnął do Polski to niech sam ich karmi. Teraz po puczu Ukraina jest demokratyczny państwem więc czemu siedzą w Polsce? Do domu i do roboty.
takiego steku bzdur jakie Pan wypisuje w tym artykule to tylko pozazdrościć> Widać ze szykuje się Pan na wojnę o Ukrainę. Powodzenia ale niech Pan nie robi luidziom wody z mózgu. “Mnie nie było z opuszczającymi Krym uchodźcami ani w Chmielnickiem, ani we Lwowie, ale wierzę im w to co opowiadają, bo niby dlaczego mieliby kłamać?” Nie wie Pan dlaczego mogą klamać? A no dlatego by w Polsce ktora niewatpilwie jest bogatsza od Ukrainy zdobyć statu uchodźcy. A jeżeli Pan nie był na Ukrainie to niech Pan tam pojedzie i dopiero pisze. Powodzenia raz jeszcze i troche obiektywizmu.
Jerzy1, na Ukrainie byłem kilkanaście razy i wiem o czym piszę doskonale. To, że nie byłem z uchodźcami w Chmielnickiem, i we Lwowie, podczas ich ucieczki, nie oznacza, że nie znam tergo kraju, jego ludzi i władz. Czytaj ze zrozumieniem. I wybacz, ale to Ty nie masz pojęcia o czym piszesz, imputując mi stek bzdur. Ty jesteś Czytelnikiem, nie reporterem. Nie rozmawiałeś z uchodźcami, nie byłeś na Krymie, nie byłeś w Kijowie. Możesz przyjąć to, co Ci opisałem, albo odrzucić. Masz prawo uważać, że Ukraińcy kłamią, i masz prawo znajdywać własne ku potwierdzeniu tych tez uzasadnienia. Tylko nie zarzucaj mi bezpodstawnie kłamstwa!
Zaświadczam Ci, że w swoich sądach mylisz się i to bardzo. Spotkaj się z tymi ludźmi, porozmawiaj, zobacz zdjęcia, filmy, jakie mają ze sobą, porozmawiaj z ich dziećmi. Porozmawiaj z innymi świadkami krymskich wydarzeń, a dopiero później formułuj sądy o uchodźcach i o ich zamiarach. Spotkaj się ze mną i zamień kilka zdań, abyś cokolwiek o mnie wiedział, a później wypisuj nieprawdę na mój temat.
Ciekawe czy przyjdzie Ci to równie łatwo, jak w tym momencie, gdy nie kosztuje to nic więcej niż naciśnięcie kilkudziesięciu klawiszy na komputerowej klawiaturze.
PS. Jakbyś Jerzy1 przeczytał artykuł, to wiedziałbyś, że status tych Ukraińców, którzy zostali skierowani do Łukowa, był na Krymie dobry. To w większości prywatni przedsiębiorcy i ludzie wykształceni, którzy pracowali na dobrze płatnych stanowiskach. Skromnie żyją dopiero teraz w Polsce. Druga sprawa – jestem przeciwko wojnie, czy to o Ukrainę, czy o cokolwiek innego. A więc kolejne pudło…
Kiedyś spotkałam w szpitalu pana, co miał wyrwane pół boku przez bombardowanie. Był Czeczeńcem. MIAŁ MŁODĄ ŻONĘ I MAŁE DZIECKO. Sprzedał co mógł i uciekł. Nigdy takiego smutku nie widziałam w oczach. Dziecko było chore, a pani wyraźnie zmęczona. Tłumaczyłam z rosyjskiego bo PANI Z HOTELU ZWIAŁA I BYŁY PROBLEMY, A PANIE PIELĘGNIARKI NIE ZNAŁY JĘZYKA. Słowo bombaszki dominowało i od tej pory uważam, że każdy człowiek ma prawo do życia i spokoju i nigdy tego zdania nie zmienię.
Ciesze się Bojko, że zabrałaś głos w tej wymianie zdań. Wielu ludzi ma do siebie wzajem uprzedzenia. Patrzy na siebie wilkiem i hołduje stereotypom. I nie chce zamienić z innym człowiekiem zdania. Bo „już wszystko przecież o nim wie”. A punkt widzenia ulega zmianie, gdy danego człowieka pozna się bliżej i postara się zrozumieć jego położenie, w którym znalazł się nie ze swej woli przecież…
Ten smutek w oczach ludzi, którzy stracili swe domy, jest podobny do tego, który widać w oczach ludzi, którzy wychodzą po pogrzebie z cmentarza, na jakim pozostał właśnie w grobie ich bliski…
Zastanawia mnie, czy ci wszyscy krytykanci i na “nie” nastawieni do uchodźców z Ukrainy pamiętają, że Polacy również przebywali w obozach (ośrodkach) w Austrii. Tamto państwo również zaopiekowało się wówczas Polakami.