REKLAMA
9.2 C
Siedlce
Reklama

Socjal…błogosławieństwo i przekleństwo

„Nie chcę chodzić do szkoły, bo boję się, że jak będę w szkole, to mnie zabiorą i wtedy już nie zobaczę mamy”.

Nieczęsto się zdarza, aby do Rzecznika Praw Dziecka pisały listy małe dzieci. Patryk P. ma 9 lat. Przed rokiem prosił Rzecznika o pomoc. Bał się kłopotów, związanych z fatalną sytuacją mieszkaniową jego rodziny. Lękał się, że zostanie rozdzielony z rodzeństwem, odebrany mamie i oddany do Domu Dziecka.

Rzecznik odpisał chłopcu, uspokajając go i wyjaśniając zawiłości świata dorosłych. Pisał, że różne instytucje: sądy rodzinne, ośrodki pomocy społecznej, kuratorzy itp., działają po to, aby zapewnić rodzinie trwałość i spokój. Napisał, że z przeprowadzonego rozpoznania sytuacji nie wynika, aby zachodziła potrzeba rozłąki.
Zepchnięta na margines
Mamą Patryka jest Katarzyna P., wychowująca również roczną siostrę Patryka, Dominikę, a przed jej urodzeniem pracująca w jednej z łukowskich prywatnych firm obuwniczych.
– Ja pracy się nie boję i jak mnie ktoś zatrudnia, to zasuwam tak, jakbym pracowała u siebie. Jeszcze nie mogę zostawić córeczki samej na dłuższy czas bez matczynej opieki, ale właściciel zakładu, w którym pracowałam, dopytywał się, kiedy wrócę. A więc nie brak pracy i pieniędzy zepchnął mnie z dziećmi na margines życia i do lokalu socjalnego – wyjaśnia Katarzyna P. – Przed kilkoma laty, nagle, na serce zmarł mój 31-letni mąż. Zostałam sama z trójką małych dzieci i świat zawalił mi się wtedy na głowę. Nie mam po nim renty, gdyż do uzyskania świadczeń zabrakło kilku miesięcy stażu. 
Śmierć ojca dotkliwie odczuli też synowie, a najbardziej najstarszy Patryk. Zamknął się w sobie, przestał się uczyć, uciekał z zajęć.

 

 

– Przyznano nam kuratora sądowego i asystentkę rodziny z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. W szkole koledzy zaczęli Patrykowi robić przykrości. Wówczas postanowiłam go przenieść do innej placówki. Tam jakoś się uspokoił i powoli wrócił do normy. A mnie pomógł burmistrz Łukowa, przyznając dość szybko mieszkanie socjalne w budynku nr 102 na Łapiguzie.
Czy ja jestem „pedał”?
Mieszkanie to kuchnia i jeden pokój. Przyznano go w 2013 roku matce z trójką małych chłopców. Ale od tamtej pory sytuacja trochę się zmieniła. Katarzyna poznała Pawła, który zamieszkał z nią i jej dziećmi. W 2014 r. urodziła im się córka Dominika. W jednym pokoju mieszka teraz dwoje dorosłych i czworo dzieci, w tym niemowlę. Dwóch młodszych synów Katarzyny P. choruje, ma orzeczenie o niepełnosprawności. Gdy rozłoży się tapczany i łóżka, są kłopoty, by poruszać się po mieszkaniu.
Lokal znajduje się w budynku socjalnym, gdzie część mieszkańców stanowią rodziny dysfunkcyjne. O ich obecności najlepiej świadczą ściany 
i drzwi do mieszkań. Na ścianach znajduje się blokowa specyficzna kronika. Pełno tam zapisków o różnych zdarzeniach oraz złych życzeń, kierowanych pod adresem policji i sądów. Sporo tam więzienno-klozetowych sentencji w stylu: „Tu mieszkałem, tu siedziałem, tu swe życie zmarnowałem”, czy „Szanuj tych, co szanują ciebie, bądź na zawsze numerem jeden. Nie bądź dwu licowa, bo wydajesz się bardziej hujowa” (pisownia oryginalna).
Od lektury wulgaryzmów na ścianach gorsze są kontakty z tzw. elementem. Katarzyna P. mówi, że chłopcy niechętnie wychodzą na podwórko. Któregoś razu jeden z nich zadał matce pytanie: – Mamo, a co to jest „pedał”? Bo na podwórku mówią, że jestem „pedał”, nie chcą się ze mną bawić i mi dokuczają… Czy ja jestem „pedał”?
– Co ja miałam mu powiedzieć? Chciało mi się płakać, bo w takich chwilach nie mam nikogo do pomocy, ani z MOPS-u, ani z sądu. Po przeprowadzce ktoś skradł mi rower. Kilka razy wsypano mi piasku do baku samochodu, stojącego przed domem, innym razem miałam przecięte przewody hamulcowe. Zniszczono nam wózek niemowlęcy. Ktoś podłożył na klatce pod drzwi wejściowe do mieszkania petardę i ją odpalił. Były: huk, strach 
i ogień. Drzwi do dziś są nadpalone. Jeden z sąsiadów, wcale nie patologiczny, tylko krewny łukowskiego radnego, mistrza sportowego, szarpał mnie i o mało nie pobił. Mam wsparcie jedynie w Pawle, moim partnerze, choć, jak tutaj na Łapiguzie o nim mówią, to przestępca z wyrokiem.
Paweł M. nie ukrywa, że popełnił kiedyś błąd i został za to skazany. Obecnie odbywa wyrok ograniczenia wolności w formie dozoru elektronicznego. Mówi, że zmądrzał. – Nie ściemniam, że jestem święty. Mam tzw. obrożę i muszę przebywać w domu od 16.30 do 7 rano. Dlatego u mnie gorzej z pracą niż u Kasi. Nie chcą mnie zatrudniać w takich godzinach, w jakich ja mogę przebywać „na wolności”. Jak nie mam jakiejś dorywczej pracy, to zajmuję się domem i dziećmi. Potwierdzam, na Łapiguzie najgorzej mają dzieci 
– mówi Paweł M.
Lista na przeprowadzkę
Jak twierdzi Katarzyna P., jej największym problemem jest to, że nie może zapewnić bezpiecznych, dobrych warunków do wychowania czwórki własnych dzieci. – Pani kurator stwierdziła, że jak czegoś nie zrobię, to odbiorą mi dzieci, bo nie powinny wychowywać się w takich warunkach. Ja to sama wiem, do tego nie potrzeba sądowego kuratora. Jeśli władze miasta nie pomogą nam z zamianą mieszkania, to nie ruszymy z miejsca. Chociaż długów nie mamy, to nie stać nas na wynajęcie czegokolwiek na wolnym rynku. Z całą resztą sobie poradzimy 
– stwierdza zmartwiona kobieta.
– Sprawę pani Katarzyny P. znam dokładnie. W budynku socjalnym, krótko po jej zamieszkaniu, wybuchł konflikt. Podjęliśmy się negocjacji między sąsiadami. W sali konferencyjnej w Urzędzie Miasta po jednej stronie siedziała pani P., a po drugiej ze 20 osób. Słyszałem, że później była jakaś sprawa w sądzie, więc chyba nasze mediacje nie dały efektu – wyjaśnia Marcin Mateńko, wiceburmistrz Łukowa. – Chciałbym ten konflikt wygasić, ale bez rozdzielenia stron sporu nie będzie to możliwe. Trzeba zmienić miejsce zamieszkania. Niedawno z budynku socjalnego przeprowadziła się 
z rodziną jedna z antagonistek pani Katarzyny. Zamiana mieszkania rodziny P. też będzie możliwa. Ale tylko, gdy pojawi się odpowiedni lokal i Katarzyna P. znajdzie się na początku listy oczekujących. Na razie na liście tej mamy około 20 osób, zakwalifikowanych do mieszkań komunalnych i nieco więcej do mieszkań socjalnych. Trzeba czekać.
xxx
List Patryka P. do Rzecznika Praw Dziecka
Panie Rzeczniku, nazywam się Patryk i mam 8 lat. Mieszkam z bratem Wojtkiem i Adamem, ukochaną siostrą Dominiką, mamą i wujkiem Pawłem. Boję się, że nas wszystkich rozdzielą. Chociaż jestem mały, zwracam się o pomoc. Chciałbym pomóc mamie.
Nie chcę, żeby przychodziła do nas pani kurator. Od niej usłyszałem, że chcą nas rozdzielić. Nie chcę chodzić do szkoły, bo boję się, że jak będę w szkole, to mnie zabiorą i wtedy już nie zobaczę mamy.
Nie wiem, co mam robić. Nie chcę tego naszego mieszkania. Tu inni chłopcy mi dokuczają i stale przeklinają. Chciałbym mieć swój pokój.
Patryk P., Łuków, ulica Łapiguz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

  • Tagi
  • N

Najczęściej czytane

Śmiertelny wypadek w gminie Suchożebry (AKTUALIZACJA)

1 lutego w miejscowości Sosna-Korabie około 20-letni mężczyzna kierujący samochodem bmw wypadł z drogi i wpadł na częściowo zadrzewioną łąkę.

Nie żyje 3-letnia dziewczynka, matkę aresztowano

W nocy z 1 na 2 sierpnia do jednego...

Tragiczny wypadek w Żelechowie. Potrącona 13-latka zmarła…

29 sierpnia w Żelechowie kierujący samochodem osobowym potrącił 13-latkę...

Społem PSS w Siedlcach buduje bloki…

Wielu siedlczan zastanawia się, co powstanie w miejscu budynków handlowych i przystanku dla busów przy ul. Sienkiewicza, nieopodal ronda św. Andrzeja Boboli. Już wiemy! Inwestor PSS Społem planuje wybudować w tym miejscu budynek mieszkalno-usługowy.

Wypadek w Gostchorzy

Przed godz. 7 w miejscowości Gostchorz na DK63 doszło...

Miękko wylądowali?

Połowa sierpnia przyniosła duże zmiany w siedleckich spółkach miejskich....

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje