Na konto Łosic wciąż nie wpłynęło ponad 5 mln zł dofinansowania, a wykonawca żąda dodatkowych pieniędzy – ponad 1 mln zł. Tak wyglądają kulisy rozliczenia budowy Transgranicznego Centrum Dialogu Kultur w Łosicach, które nie tak dawno bardzo uroczyście otwarto.
Gdy burmistrzem Łosic był Janusz Kobyliński, samorząd w ramach programu współpracy transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina pozyskał ponad milion euro na adaptację budynku tzw. starego szpitala. Pieniądze miały wpływać na konto miasta i gminy w trzech transzach po ponad 400 tys. euro. Po wyborach na fotelu burmistrza zasiadł Mariusz Kucewicz, wtedy okazało się, że z pieniędzmi są kłopoty, i to spore. Bo choć pierwsza transza dotacji wpłynęła w grudniu 2013 r., to według Mariusza Kucewicza nie została rozliczona i dlatego nie można było się ubiegać o kolejną. Podobno stało się tak dlatego, że wybrana przez samorząd firma audytorska, która powinna wszystko nadzorować, nie miała z gminą umowy.
– Umowa nie została podpisana przez poprzedniego burmistrza z przyczyn mi nieznanych – wyjaśnia M. Kucewicz i zapewnia, że sprawą remontu Centrum Dialogu Kultur zajął się niezwłocznie po objęciu stanowiska burmistrza. Dopiero w lutym 2015 roku, w trakcie kompletowania dokumentacji do rozliczenia, zorientował się, że nie ma wspomnianego audytu.
– Koordynator projektu kilkakrotnie kontaktował się z wybraną w drodze przetargu firmą. Doszło do jednego spotkania, jednak później nie było już z nią kontaktu. Dlatego wystąpiliśmy do Wspólnego Sekretariatu Technicznego (od red. – instytucja nadzorująca projekt) o pozwolenie na zmianę audytora i wyłoniliśmy nową firmę. Umowa z nią została podpisana w kwietniu br., a dokumenty dotyczące rozliczenia pierwszej transzy zostały wysłane 14 maja – tłumaczy M. Kucewicz.
KTO ODPOWIADA ZA ZANIEDBANIA?
Obecny burmistrz za całe zamieszanie obwinia swojego poprzednika, który miał załatwić formalności jesienią 2014 r. – Zgodnie z założeniami projektu nie ma określonych dat rozliczania poszczególnych transz. Na początku projektu beneficjent dostaje I transzę zaliczkową w wysokości 30% wartości przewidywanych kosztów. Tę transzę można rozliczyć po osiągnięciu 70% zaawansowania wydatkowanych środków i wnioskować o kolejną – II transzę zaliczkową. Wartość zaawansowania projektu, kiedy można było wnioskować o kolejną transzę, nastąpiła z końcem października 2014 r. i wówczas należało wystąpić z rozliczeniem I transzy oraz wnioskować o kolejną – wyjaśnia M. Kucewicz. – Za zaniedbania wokół rozliczeń odpowiadają poprzedni koordynator projektu oraz poprzedni burmistrz. Te zaniedbania to m.in: brak umowy z audytorem, brak umowy z koordynatorem, brak aneksów z wykonawcą, brak dokumentów do rozliczenia I transzy, mimo że już w październiku 2014 r. można je było przygotować. To wszystko przełożyło się na gorszą sytuację finansową Łosic. Nie bez znaczenia jest fakt, że projekt nie był realizowany zgodnie z założonym harmonogramem – stwierdza burmistrz.
NIESPODZIEWANE OKOLICZNOŚCI
Jakby tego było mało, wykonawca, który zajmował się budową Centrum, żąda teraz przed sądem dodatkowej zapłaty – ponad 1 mln zł. Kiedy ruszyły prace wewnątrz budynku, okazało się, że jego elementy konstrukcyjne są zniszczone. Mariusz Kucewicz podkreśla, że zawarta z wykonawcą umowa dotyczyła rozbudowy oraz przebudowy budynku i określała wynagrodzenie ryczałtowe (czyli jedna kwota za usługę bez względu na dodatkowe koszty). I być może dlatego, gdy wynikła sprawa zniszczonych konstrukcji, prace budowlane zostały wstrzymane. Było to dokładnie 12 kwietnia 2014 r.
– Jak wynika z dokumentów, 17 kwietnia 2014 r. odbyło się spotkanie z udziałem projektantów, wykonawcy i inspektora nadzoru, na którym stwierdzono, iż od momentu przygotowania dokumentacji wykonawczej (2009 r.) do momentu rozpoczęcia prac budowlanych (2014 r.) obiekt uległ degradacji i dla dalszego prowadzenia prac konieczne jest opracowanie nowej ekspertyzy oraz projektów wykonawczych – mówi M. Kucewicz. – Opracowana ekspertyza techniczna potwierdziła znacząco pogorszony stan techniczny obiektu. Zalecono wykonanie nowych elementów konstrukcyjnych na podstawie dokumentacji wykonawczej, zawierającej nowe rozwiązania techniczne.
Z wpisu do dziennika budowy wynika, iż prace wznowiono w czerwcu 2014 r. Jednak dopiero w maju 2015 r., prawie rok później, wykonawca skierował do gminy wniosek o zlecenie dodatkowych prac, które w rzeczywistości wykonał wcześniej. Gmina odpowiedziała w ciągu czterech dni, odmawiając „udzielenia zamówienia dodatkowego”.
– Nie było podstaw prawnych do zawarcia umowy po wykonaniu przez wykonawcę robót dodatkowych. Prawo Zamówień Publicznych wyraźnie określa, że umowa taka powinna być zawarta przed przystąpieniem do wykonywania robót, w formie pisemnej pod rygorem nieważności – wyjaśnia M. Kucewicz. – Potem 30 maja wykonawca zgłosił gotowość do odbioru robót, budowlanych. Protokół odbioru został spisany 22 czerwca. Teraz wykonawca na drodze postępowania sądowego domaga się dodatkowej zapłaty, dokładnie w kwocie 1.021.593,74 zł – tłumaczy M. Kucewicz.
To jeszcze nie koniec kłopotów. Ostatnio burmistrz Łosic stwierdził, że poprzednicy podpisali umowę „nie z tym partnerem” i dlatego rozliczenie inwestycji tkwi w martwym punkcie. – Zgodnie ze stanowiskiem Wspólnego Sekretariatu Technicznego partnerem po stronie białoruskiej, który ponosi całość wydatków, nie powinien być Iwanowski Komitet Wykonawczy, jak to zostało zapisane w projekcie, lecz Departament Kultury oraz Młodzieży (jednostka podległa temu Komitetowi) – mówi M. Kucewicz. – Aby środki przekazane partnerowi białoruskiemu mogły być rozliczone, należało tego partnera dodać do umowy. Można było oczywiście zrobić to jeszcze w roku 2014, wtedy rozliczanie obecnej transzy poszłoby dużo szybciej.
KOBYLIŃSKI RIPOSTUJE
Opóźnienia spowodowały, że rozliczenie projektu trzeba było wydłużyć. Nowy termin to koniec grudnia 2015 r. Tylko czy w tym terminie uda się wszystko załatwić? I kto odpowiada za całe zamieszanie oraz problemy z rozliczeniem inwestycji? Mariusz Kucewicz uważa, że jego poprzednik. Janusz Kobyliński z kolei twierdzi, że nowy burmistrz chce z niego zrobić kozła ofiarnego. I choć, jak podkreśla, nie ma dostępu do dokumentów i nie pamięta dat oraz wszystkich faktur, to postanowił odnieść się do krytyki M. Kucewicza.
– Firma audytorska została wyłoniona w drodze przetargu ogłoszonego przez Miasto i Gminę Łosice. Została wybrana oferta najtańsza i skoro doszło do spotkań z firmą, to na jakiejś podstawie, czyli podpisanej umowy. Jeżeli firma ta odmówiła podpisania umowy, to czy burmistrz zgłosił to odpowiednim organom? Miał taki obowiązek, a firmie grożą znaczne kary. Czy gmina wystąpiła z roszczeniem? W moim przekonaniu taka umowa była, tylko doszło do kłótni, a teraz po roku jest próba wplątania w to mojej osoby – stwierdza J. Kobyliński. – Aneksu z wykonawcą nie mogło być, gdyż przetarg został ogłoszony na wykonanie zadania z ceną ryczałtową. Zgodnie z Prawem Zamówień Publicznych wszelkie roboty powyżej 30 tys. euro wymagają formy przetargowej. Kwota ryczałtowa jest niezmienna i nie podlega aneksowaniu. Brak wiedzy o tym rzuca złe światło na kompetencje i wiedzę merytoryczną pana Kucewicza, który dodatkowo zarzuca mojej osobie zaniedbania. Nawet daty podane przez pana Kucewicza świadczą o jego błędach i zaniedbaniach. Skoro dopiero na przełomie października i listopada 2014 r. można było wnioskować o drugą transzę i występować o rozliczenie pierwszej, a przypomnę, że przegrałem wybory w listopadzie, to M. Kucewicz w grudniu 2014 r. powinien był wszystko załatwić. Dodam, że planowałem wyjazd na Białoruś właśnie na przełomie listopada i grudnia, a pan Kucewicz odbył go dopiero w marcu 2015 r., czyli z 3-miesięcznym opóźnieniem.
Były burmistrz Janusz Kobyliński nie zgadza się z zarzutem dotyczącym podpisania umowy z niewłaściwym partnerem. – Zarzut ten jest śmieszny i kuriozalny – twierdzi były burmistrz. – W przypadku niewłaściwego partnera wniosek zostałby odrzucony i nie otrzymalibyśmy dofinansowania. Reasumując zachowanie pana Kucewicza: jest ono niesmaczne i wątpliwe dowodowo. Po roku swojego urzędowania potrzebuje zwalać coś na swojego poprzednika. Biorąc pod uwagę, że w tym projekcie miało miejsce zatrudnienie osób, co do których Centralne Biuro Antykorupcyjne ma duże wątpliwości, to zrzucanie winy na mnie jest próbą odwrócenia uwagi zarówno, od tych osób, jak i niechlubnego udziału pana Kucewicza w ustawionym przetargu na zakup samochodów strażackich. ©℗