REKLAMA
8.7 C
Siedlce
Reklama

Zmieniłem pracę, ale nie poglądy

Z Mariuszem Chudkiem, członkiem Rady Miasta Łukowa o władzach samorządowych, oświacie i „okienku transferowym” rozmawia Piotr Giczela.

Przez 27 lat uczył Pan w szkołach w: Łukowie, Dębowicy, Trzebieszowie, Gołaszynie, przy czym dwoma ostatnimi kierował przez 12 lat. Był Pan jednocześnie dziennikarzem, współzałożycielem „Głosu Łukowa”. Pana przejście do pracy w bibliotece jest szeroko komentowane. Dlaczego zakończył Pan karierę nauczycielską?

– Odkąd w 2014 r. zmieniły się władze gminy Trzebieszów, powoli przestawałem dostrzegać sens swojej pracy. Czułem się za to coraz bardziej dyskryminowany.

Dyskryminowany?

– Jako dyrektor szkoły w Trzebieszowie odpowiadałem za przeszło 30 pracowników i około 180 uczniów, lecz moje doświadczenie i wiedza nie miały znaczenia dla nowej ekipy, której wyraźnie przeszkadzała cudza samodzielność w myśleniu i działaniu. Nieważne było to, że przygotowałem trzech olimpijczyków wojewódzkich, w tym laureata i finalistę. A nie zdarzyło się to w tej szkole jeszcze nigdy. Przed zakończeniem dyrektorskiej kadencji na własnej skórze poznałem, co to jest mobbing, a gdy zostałem szeregowym nauczycielem języka polskiego i historii, było jeszcze gorzej.

A dokładniej?

– Gdy byłem dyrektorem obecny wójt próbował wymuszać na mnie zwalnianie ludzi, bez uwzględniania jakości ich pracy, czy sytuacji życiowej. Odmawiałem, więc straciłem dodatek motywacyjny. Grupa lokalnych politykierów wtrącała się do zarządzania szkołą, nastawiano przeciwko mnie rodziców i próbowano skłócić nauczycieli. Obecny dyrektor szkoły był wtedy przewodniczącym opozycyjnej wobec mnie Rady Rodziców. Gdy przejął szkołę, uprzykrzano mi pracę. Myślę, że celowo, abym sam odszedł. Na przykład dyrektor, na zmianę z zastępczynią, rozbijali mi lekcje, przychodząc ze sprawami, które można było załatwić na przerwach albo po godzinach pracy. W trakcie roku szkolnego zapowiedziano mi zabranie jednej z klas, w której uczyłem historii. Planowano pozbawić mnie wychowawstwa. Było tego więcej. Mogłem zakładać sprawy w sądzie i pewnie bym je wygrał, ale szkoda mi było czasu i nerwów.

A Pan jakim był szefem?

– Wymagającym, lecz pracowałem z podwładnymi po partnersku i sprawiedliwie rozliczałem z zadań. Nie było u mnie donosicielstwa, lizusostwa, nie tworzyłem sitwy. Do głowy mi nie przychodziło, że można publicznie poniżać pracowników. Ludzie mówią: „takie czasy”, zagryzają zęby i jakoś dalej żyją. Mnie takie życie przestało odpowiadać. Po zakończeniu kadencji dyrektorskiej nie przystąpiłem już do konkursu, bo i po co? A najgorsze, że grupa tych, którzy chcieli mi szkodzić, zaszkodziła szkole. To, co udało się osiągnąć kadrze przez pięć lat, błyskawicznie rozsypało się. Wówczas zrozumiałem, że moja obecność w tym miejscu to strata czasu.

Dlaczego jednak biblioteka, a nie inna szkoła?

– W 2016 r. ukończyłem bibliotekarskie studia podyplomowe. Miałem wybór: szkoła lub biblioteka. Stwierdziłem, że po likwidacji gimnazjów brakuje godzin dla polonistów i historyków. Poza tym uczenie historii, zwłaszcza najnowszej, staje się trudne. Robi się z niej przedmiot ideologiczny. Na przykład w gminie Trzebieszów są szczególne oczekiwania, jeśli chodzi o bezkrytyczną pochwałę działań tzw. żołnierzy wyklętych. Zaczął się też proces usuwania patrona mojej podstawówki, czyli 5. Dywizji Piechoty Wojska Polskiego (zwanej „Saską”). Tej samej, która wykrwawiła się, zagradzając, w kwietniu 1945 r., drogę do Berlina feldmarszałkowi Schoernerowi, idącemu z odsieczą Hitlerowi. Co człowiek o moim podejściu do świata miałby jeszcze robić w takim środowisku?

Mówią, że zatrudnienie w bibliotece załatwił Pan z burmistrzem…

– Bzdury! Niczego burmistrzowi nie obiecywałem w zamian za pracę, ani nie dostałem żadnej ekstra pensji. Na koniec stycznia spodziewam się na koncie około 2200 zł. Jak na osobę z magisterskimi studiami dziennikarskimi, trzema podyplomówkami i prawie trzydziestoletnim stażem pracy to raczej skromniutko, choć to i tak są jedne z wyższych poborów w MBP. Ta praca daje mi bliski kontakt z ludźmi, w tym z dziećmi i młodzieżą, oraz możliwość nieskrępowanego obcowania z literaturą. Jestem wdzięczny dyrektor Ewie Wiśnickiej, że przyjęła moją ofertę, gdy jedna z pracownic odeszła na emeryturę.

Jest pan radnym, od dwóch kadencji w miejskiej opozycji. Na sesjach zadaje Pan trudne pytania. Czy podjęcie pracy w instytucji podległej burmistrzowi nie będzie formą „spacyfikowania Chudka”?

– Burmistrz nie jest moim bezpośrednim zwierzchnikiem. A czas pokaże, czy będą próby uciszenia mnie. Do tej pory unikałem pracy w instytucjach łukowskich. Chodziło o niezależność. Teraz mam mniejszy margines bezpieczeństwa. PiS w Radzie Miasta może zrobić, co zechce. Ale „spacyfikowanie Chudka” nie wyszłoby nikomu na dobre i nie sądzę, by do takiej akcji doszło. Do wyborów stanąłem jako kandydat niezależny, obiecywałem, że będę patrzył władzy na ręce, i wypełniam tę obietnicę. Szczególnie, gdy władze miejskie podejmują decyzje wątpliwe społecznie, albo stają się aroganckie.

Gdy w mediach społecznościowych użył Pan sformułowania „okienko transferowe”, ruszyła fala hejtu. Złośliwi zarzucają Panu koniunkturalizm oraz dopytują o transferowe zyski.

– „Okienkiem transferowym” nazwałem, w przenośni, okazję do zasadniczych zmian w życiu zawodowym. I tyle. Oświadczam, że nie zasilę szeregów rządzącej Łukowem koalicji, ani nie wstąpię do PiS. Zachowuję swoje dotychczasowe, centrowo- lewicowe, poglądy. Rozważam też udział w kolejnych wyborach samorządowych.

Padają sugestie, że kierowanie filią to tylko przystanek w karierze radnego, który może zostać dyrektorem biblioteki. Jej obecna szefowa musi się czuć z tym niekomfortowo, prawda?

– Rozmawiając o moim zatrudnieniu z panią dyrektor, zobowiązałem się, że z mojej strony nie pojawią się żadne działania, których celem byłoby sięgnięcie po jej stanowisko. I będę w tej kwestii lojalny i konsekwentny. To kwestia honoru. Chcę nadal robić coś pożytecznego dla ludzi, tylko na innym forum. Jako radny będę zabiegał o poprawę warunków funkcjonowania biblioteki, dotyczy to także poborów bibliotekarzy, które są żałośnie niskie. Niektórym pełnoetatowym pracownikom wypłaca się na rękę nieco ponad 1.500 zł. To niewiele więcej, niż bierze sprzątaczka w szkole, w której dotychczas pracowałem.

Dziękuję za rozmowę.

7 KOMENTARZE
  1. Świstaki siedzą
    Od tak można było sobie zmienić stanowisko i przyjść do biblioteki i zapytać:
    – Jest wolne miejsce, bo akurat skończyłem kurs i chciałbym u was pracować.
    – Proszę bardzo, zapraszamy.
    Chyba czytelnicy znają realia zatrudniania w jednostkach tego typu, bo i mi się nie chce wierzyć.

  2. Jasnowidz !!!
    “W 2016 r. ukończyłem bibliotekarskie studia podyplomowe”” Pan Mariusz przewidział, żeby rok wcześniej skończy studia podyplomowe i za rok chyc do biblioteki – gratulacje. Ale w tym wszystkim najfajniejsza jest relacja w lokalnej tv z sesji budżetowej miasta i słodzenie burmistrza do radnego Chudka, tyle w tym temacie :-)”

  3. @Słabe
    Szanowny Internauto „Słabe”, a co konkretnie uważasz za słabość w tym wywiadzie? Co złego jest w tym, że znam Mariusza Chudka od 1990 roku, że razem swego czasu pracowaliśmy, wydając przez grubo ponad 10 lat pierwszą powojenną, w pełni niezależna gazetę miejską „Głos Łukowa”?
    Czy nie zadałem mu może z tego względu jakiegoś ważnego pytania w kwestii, która interesuje, zastanawia, a niektórych wręcz bulwersuje? Czy pominąłem trudne dla M. Chudka tematy, oszczędzając go?

    W moim odczuciu nic z tych rzeczy. Padła pewnie większość pytań, na które odpowiedzi chcieli poznać łukowianie, a być może również i część mieszkańców gminy Trzebieszów. I tylko dlatego, że ja ten wywiad przeprowadziłem i jego treść została opublikowana na łamach „TS” oraz w jego elektronicznym wydaniu, to społeczne zapotrzebowanie na pogłębione informacje z pierwszej ręki zostało zaspokojone. Proszę zauważyć, że z racji na charakter pozostałych lokalnych mediów, z wyjątkiem ewentualnie „Wspólnoty Łukowskiej”, nikt z Czytelników nie dowiedziałby się tego, że pracy M. Chudkowi nie załatwił burmistrz, nadal powtarzano by plotki, że człowiek ten nie ma odpowiedniego wykształcenia, że jego wynagrodzenie zostało ustalone nie przez dyrektor Ewę Wiśnicką, a przez burmistrza Dariusza Szustka na poziomie, że hej, itp. Można oczywiście zastanawiać się, czy mój interlokutor odpowiadał rzetelnie i czy to co powiedział jest prawdą. No ale to już nie jest kwestia takiego czy siakiego wywiadu, tylko tego, co przyniesie życie. Obserwujmy poczynania M. Chudka, a jeśli nie będzie robił tego, co zapowiadał w wywiadzie „Układ otwarty” w TV Magnes, czy też nie wywiąże się z deklaracji złożonych na łamach „TS” w komentowanym wywiadzie mojego autorstwa – będę go nadal pytał o trudne sprawy.

    Nie mam zbyt wielu kolegów. A to dlatego, że u mnie nikt nie ma żadnej taryfy ulgowej z racji koleżeństwa. Każdego człowieka, nawet przedstawicieli własnej rodziny oceniam taką samą miarką. Ci, którzy, tak jak m.in. M. Chudek załapują się do zbioru kolegów, zdają sobie sprawę, że jeśli przyjdzie godzina „W” i będę musiał jako dziennikarz napisać coś krytycznego, to nie zawaham się tego zrobić. Część moich dawnych znajomych nie wytrzymała takiej próby i nasze drogi się porozchodziły. Na kolegów wybieram ludzi, którym z oczu uczciwie patrzy. Stąd mało takich koleżeńskich rozwodów.

    Reasumując – będę wdzięczny za jakieś konkrety, a nie tylko pustą wrzutkę – wywiad kolegi z kolegą, słabe. Na razie słabe jest to, że nic więcej z zacytowanego stwierdzenia nie wynika.

    Pozdrawiam!

  4. 5 dywizja
    5 DP jak najbardziej wykrwawiła się walcząc przeciwko Niemcom, chociaż stało się to głównie dzięki nieudolności jej dowódców. Nie pomniejsza to oczywiście bohaterstwa jej żołnierzy. Szkoda tylko, że p.Chudek nie wspomina czasów, gdy dywizja w powojennych latach, walczyła o ” utrwalanie władzy ludowej””. Akcja ‘Wisła””, Poznań 1956 rok to tylko te z najbardziej znanych “”zasług”” owej dywizji”

  5. jeszcze jedno pytanie
    “W roku 2013 podpisano ustawę, która łagodziła dostęp do wielu zawodów. Deregulacja zawodów polega na ograniczeniu wymogów nakładanych przez rząd w dostępie do danego zawodu””. Bibliotekarz , również znalazł się na tej liście – wystarczy mieć średnie wykształcenie i można być bibliotekarzem. Zatem,po co p.Chudek w 2016 r studiował bibliotekarstwo? Bo wiedział,że zmieni zawód i chciał nauczyć się jak gromadzić, udostępniać i opracowywać zbiory, jak pracować z czytelnikiem, nauczyć się obsługiwać systemy biblioteczne i poznać całą pracę od podstaw?

  6. nieprawda pogania nieprawdę
    Ceikawy artykuł. Pełny nieprawny. Jak Pan Chudek wypowie sie o wyrokach sądowych, gdzie uznano go winnego niezgodnego z prawem rozwiazywania umów o pracę ? Jak Pan Chudek wypowie się na temat publicznych ośmieszen nauczycieli których się dopuszczał ? Dlaczego szerzycie nieprawdę wybielając po znajomosci Pana Chudka. Ten Pan ma dużo za uszami i każdy kto go znał jako dyrektora wie, że działa nieetycznie i nieprofesjonalnie czego dowodem są nie tylko wyroki sądowe. A skoro Tygodnik Siedlecki pisze artykuły opierając sie na plotkach, to dlaczego nie napisze artykułu przeciwko Panu Chudkowi wysłuchując jego byłych podwładnych ??

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Zwłoki 14-latka z Siedlec w pensjonacie w górach. Czy to ojciec zabił syna?

To przedsiębiorca z Siedlec miał zamordować swojego 14-letniego syna...

Łuków: Nie żyje adwokat Łukasz Jończyk. Trwa zbiórka na pomoc rodzinie

Łukasz Jończyk zginął 10 lipca w wypadku drogowym. Tego...

Pijana 23-latka dachowała skodą

Kilka dni temu w Przygodach (gmina Suchożebry) doszło do...

Porażenie prądem podczas wycinki gałęzi

13 sierpnia ok. godz. 12 w Sulejówku na ul....

Dachowanie w Pruszynie (aktualizacja)

W Pruszynie doszło do zderzenia samochodów osobowych.

Sędzia Krzysztof Jakubik walczy o dobre imię

Po wstrząsającej informacji o siedleckim sędzi ekstraklasy, posądzanym o...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje