Czy za poprzedniego burmistrza w Urzędzie Miasta Łukowa panowało „bizancjum”? Niektóre fakty mogłyby o tym świadczyć.
Na przykład służbowych telefonów komórkowych nie otrzymali wszyscy naczelnicy wydziałów, tylko niektórzy. Służbowym samochodem kupionym w czerwcu 2016 r. za 120 tys. zł z pieniędzy podatników nie mogli jeździć wszyscy urzędnicy udający się gdzieś w podróż służbową. Korzystał z niego przede wszystkim szef, czyli poprzedni burmistrz oraz sekretarz miasta. Obaj z PiS-u, chociaż sekretarz do czasu, bo później oficjalnie złożył swą legitymację partyjną.
Zlecenia usług wykonywanych na rzecz urzędu albo w jednostkach podległych burmistrzowi też nie wiadomo do końca na jakich zasadach otrzymywały określone firmy. Wiadomo natomiast, że gdy burmistrzem został Piotr Płudowski, a jego poprzednik musiał z urzędem się pożegnać, niektórzy przedsiębiorcy również nie chcieli już realizować wcześniej ustalonych zadań. Poza tym okazało się, że gdy wszystkie zlecenia zaczęto ogłaszać w internetowym Biuletynie Informacji Publicznej, i gdy w odpowiedzi oferty składało kilka firm, dotychczas niekoniecznie dopuszczanych do tych prac, za niektóre usługi miasto zaczęło płacić nawet o ponad połowę mniej. Jak to możliwe?
Czy na uczciwości można zarabiać? A przynajmniej zaoszczędzić nieco publicznego grosza?
O tym, a także o jeszcze innych kwestiach, będzie można przeczytać wkrótce na łamach „TS” w artykule „Zarobic na uczciwości”. Będzie tam też o planach sprzedaży służbowej toyoty RAV4, za użytkowanie której od 2016 r., głównie przez byłego burmistrza, przyszło podatnikom zapłacić… aż 48 tys. zł.
Wiecej w jednym z najbliższych papierowych i e-wydań „TS”.