Mniej na inwestycje, mniej na oświatę, mniej na kulturę. To będzie niełatwy rok dla Mińska Mazowieckiego.
A kłopoty mogą trwać dłużej. Burmistrz Marcin Jakubowski mówi wprost: – Nadchodzą ciężkie czasy.
Z trudnościami zetknęli się już mińscy radni, którzy z burmistrzem i miejskimi specjalistami od finansów opracowywali projekt planu finansowego na 2019 r. Prace trwały kilka tygodni. Żeby powstał zbilansowany budżet, trzeba było wprowadzić wiele cięć. Powody kłopotów? Zmniejszone dochody miasta (efekt obniżenia podatku PIT), podwyżka cen energii elektrycznej (a co za tym idzie wzrost cen towarów i usług) oraz niższa niż w latach ubiegłych subwencja oświatowa, która nie pokrywa wydatków na zwiększone wynagrodzenia nauczycieli.
– Do tej pory co roku budżet powiększał się o około 10-proc. w stosunku do poprzedniego. Teraz, zamiast 6-8 mln zł wzrostu, mamy spadek. W przyszłym roku nasz samorząd będzie miał do dyspozycji o 9 mln zł mniej niż w tym – zaznacza burmistrz Marcin Jakubowski.
Z niższych podatków ludzie się cieszą. Oddają fiskusowi mniej pieniędzy, więcej zostanie im w portfelach. Ale jednocześnie zmniejszą się kwoty, którymi dysponują samorządy. Bo na samorządowe dochody składa się część wpływów z podatków. Gdy jest mniej do wydania, trzeba zmniejszać koszty i ciąć wydatki. Jak wynika z zapowiedzi burmistrza Marcina Jakubowskiego, to właśnie czeka w 2019 r. miński samorząd. Podobnie będzie zapewne w innych miastach i gminach.
– Nadchodzą ciężkie czasy. W Mińsku ograniczyliśmy inwestycje. Zdecydowaliśmy się tylko na te, na które wcześniej zdobyliśmy dotacje z funduszy europejskich. Z własnego budżetu nie wykonamy niczego więcej – mówi Marcin Jakubowski. – Co będziemy budować? Przede wszystkim na wielu ulicach pojawi się kanalizacja deszczowa. Po robotach ziemnych na jezdniach zostanie wykonana nowa nawierzchnia. Kilka milionów zł na te działania pochodzi z programu zagospodarowania wód opadowych w miastach. Czeka nas też budowa nowego przedszkola przy Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 1, na tzw. Dąbrówce. Stary gmach nie spełnia już żadnych norm. Na ten cel mamy dotację z programu Jessica. Koszt inwestycji to niemal 9 mln zł. Z bólem serca, wszystkie pozostałe wnioski inwestycyjne radnych i mieszkańców musieliśmy odrzucić. W miejskiej kasie brakuje pieniędzy.
DLA RÓWNOWAGI – OSZCZĘDNOŚCI I CIĘCIA
Ograniczenia inwestycyjne to za mało, by zrównoważyć przyszłoroczny budżet Mińska Mazowieckiego. Trzeba było jeszcze zaplanować ograniczenia wydatków bieżących w oświacie, w administracji oraz we wszystkich placówkach i firmach podległych miastu. W szkołach nie będzie już pieniędzy na dodatkowe, poza nauczycielskim etatem, zajęcia języków obcych czy naukę pływania. Burmistrz zablokował też przyjmowanie do placówek oświatowych nowych pracowników obsługi, jeśli dotychczasowi odchodzą na emerytury, renty lub kończą się im umowy o pracę na czas określony. Zadania odchodzących będą przejmować ci, którzy pozostają. W placówkach oświatowych mają być redukowane stanowiska wicedyrektorów.
Restrykcyjną politykę finansową odczuje też administracja samorządowa. W urzędzie i w placówkach podległych miastu poziom planowanych podwyżek płac jest niższy niż wskaźnik inflacji. Bardzo duże cięcia są przewidziane przy zakupach materiałów i usług. O kilkaset tys. zł zostaną zmniejszone budżety instytucji kultury. O 20-30 proc. mniej pieniędzy otrzymają organizacje pozarządowe.
– Do zrównoważenia dochodów i wydatków budżetowych brakowało nam, zależy jak się liczy, od 9 do 11 mln zł – podkreśla Marcin Jakubowski. – Oszacowaliśmy, że przyszłoroczne wpływy do budżetu będą mniejsze o 9 mln zł. Jeżeli chodzi o subwencję oświatową, to nie wystarcza jej nam na pokrycie wydatków. W placówkach miejskich liczba uczniów zmniejszyła
się o 8 proc. Odeszli gimnazjaliści, ale koszty stałe funkcjonowania placówek pozostały. Subwencja oświatowa nie zapewnia pełnej, niezbędnej kwoty na podwyżki pensji nauczycieli.
KOMUNIKACJA I SALOMON
To, o czym mówi burmistrz Marcin Jakubowski, jest zapowiedzią trudnego roku dla wielu samorządów miejskich i gminnych. Może nawet trudnych lat. Burmistrz i radni Mińska Mazowieckiego starali się, by w nadchodzącym roku utrzymać bezpłatną komunikację miejską dla mieszkańców. I na razie im się udało. Ale jeśli kłopoty finansowe będą rosły, być może za bilety autobusowe trzeba będzie płacić. Burmistrz mówi, że z pustego i Salomon nie naleje. Sesja budżetowa w Mińsku Mazowieckim jest planowana na połowę grudnia.
PIOTR GICZELA
Już bliski koniec PO
Takie to rządy pełowca
Jakubowski jak Trzaskowski
To ciekawe, że tym z PO zawsze brakuje.. W Warszawie tak samo.
A moze
Zatrudni Pan byłą ekipę PIS z Siedlec – oni są SUPER gospodarzami.
To świetni specjaliści – 12 lat rządzili i pół miliarda długu wykręcili.
Proponuję
zatrudnić wwl-a, będzie miał chociaz pozytywne komentarze, nie jest drogi ponoć
ECH…
Zrobił autobusy za darmo to i pieniędzy nie ma.
mm
A co ten ktoś zrobił dla Mm, nie przyciągnął żadnych inwestorów przez tyle lat rządzenia peowców z peeselem, przed wyborami pokazały się autobusy miejskie -ciekawe jak długo, widoczna jest tylko propaganda “kulturalna””w postaci wywieszanych afiszy że coś tam się dzieje w domu kultury, to zresztą najłatwiejsze!”
mm
A co ten ktoś zrobił dla Mm, nie przyciągnął żadnych inwestorów przez tyle lat rządzenia peowców z peeselem, przed wyborami pokazały się autobusy miejskie -ciekawe jak długo, widoczna jest tylko propaganda “kulturalna””w postaci wywieszanych afiszy że coś tam się dzieje w domu kultury, to zresztą najłatwiejsze!”
biedę widać od razu
nima kasy na maszynke co by troche oskrobać twarz
nima kasy co by krawat sobie kupić
🙂
hejt
przestańcie wreszcie szczekać, to jest obrzydliwe – mamy CUDOWNEGO Burmistrza i to nie jego wina, że jest jak jest tylko obecnego rządu
Premie i nagrody w Mińsku
Burmistrz i jego koledzy kierujący jednostkami organizacyjnymi miasta oraz spółkami rozdali w ostatnich latach miliony nagród a teraz płaczą że nie ma. W budżecie przyrost pieniędzy z podatków rok rocznie wzrasta o kilka milionów, pytanie gdzie są.?