W związku emerytów w Łosicach wrze. Niektórzy członkowie oskarżyli przewodniczącego o przekręty. Przewodniczący zrezygnował z funkcji. – Nie wiem, skąd w ludziach „60 plus” tyle wrogości – komentuje.
Zaczęło się od tego, że na ostatnim walnym zebraniu przewodniczącym oddziału rejonowego łosickiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów po raz kolejny został Stanisław Lipiński.
– Ale to walne odbyło się niezgodnie ze statutem Związku, bo przewodniczący nie wszystkich zawiadomił o zebraniu. Wywiesił zawiadomienie bez daty i podpisu – mówi Barbara Chalimoniuk, od niedawna kierująca komisją rewizyjną łosickiego Związku.
Dodaje też: – Zarząd nie
podjął uchwały o zwołaniu walnego,
zrobił to jednoosobowo pan Lipiński.
Sądzimy, że stało się tak, bo zależało
mu, żeby na zebraniu była większość
osób, która poprze jego kandydaturę.
Udało mu się zostać przewodniczącym,
ale uważamy, że głosowanie nie
przebiegało zgodnie z przepisami. Po
walnym pan Lipiński zabrał karty do
głosowania i spalił je w domu, więc
nie ma pewności, czy rzeczywiście
zdobył większość głosów.
Zarzuty się mnożą
Komisja rewizyjna ma kolejne
zastrzeżenia.
– W ubiegłym roku byliśmy na
turnusie rehabilitacyjnym w Mielnie.
Każdy miał zapłacić 950 zł. Pojechały
42 osoby, w tym przewodniczący
za darmo. Jedna z osób tuż przed
wyjazdem wpłaciła pieniądze panu
Lipińskiemu. Powinno być 41 wpłat.
A według faktur i rozliczeń, hotelowi
przekazano kwotę za 40 osób – opowiada
Barbara Chalimoniuk. I pyta:
– Gdzie jest 950 zł? Minął rok, a to
wciąż tajemnica.
Zdaniem Barbary Chalimoniuk
to nie wszystko. – Jakiś czas temu
zorientowaliśmy się, że przewodniczący
jeździł do siedleckiego Banku
Żywności. Produktów, które pobrał,
nie dowiózł do naszego magazynu.
A innym razem żywność została wydana
osobom spoza Związku, choć
one nie płacą składek. Tak nie powinno
być.
Barbara Chalimoniuk i jej poprzednik
pisali skargi do siedleckiego
oddziału okręgowego PZERiI. Twierdzą,
że je zbagatelizowano, więc
zwrócili się do Zarządu Głównego.
Były szef komisji rewizyjnej pojechał
nawet do Warszawy. Rozmawiał
z przewodniczącą ZG Elżbietą
Ostrowską i sekretarz Katarzyną
Lankiewicz-Piontek. Domagał się
usunięcia przewodniczącego. Jak
wynika z dokumentów, w rozmowie
padł m.in. zarzut o przywłaszczenie.
Skarga trafiła też do Rzecznika Praw
Obywatelskich. Odpowiadając rzecznikowi,
Zarząd Główny pisał, że autor
skargi „nie przyjął (…) do wiadomości
(…), że stawiane zarzuty muszą mieć
potwierdzenie w faktach, dokumentach
i ewentualnie w oświadczeniach
świadków” oraz „(…) wraca
do spraw, które były przedmiotem
kontroli. Tak można robić w nieskończoność”.
Żadnych pieniędzy
nie ukradłem
Podczas wspomnianej kontroli
sprawdzono rozliczenie turnusu w
Mielnie. Okazało się, że brakowało
wpłaty 950 zł. Gdzie się podziała?
– Te pieniądze dostałem tuż przed
wyjazdem do Mielna. Nie zdążyłem
ich wpłacić przelewem na konto
Związku. I zapłaciłem za pobyt tej
osoby już w Mielnie, w drugim dniu
pobytu – tłumaczy Stanisław Lipiński.
Kontrolujący zobowiązali przewodniczącego,
by dostarczył dowód
wpłaty. W przeciwnym razie
miał wpłacić 950 zł do
kasy oddziału rejonowego.
– Żadnych pieniędzy
nie ukradłem. Skarbnik
siedleckiego zarządu
okręgowego wystąpiła
do organizatora turnusu
o duplikat faktury. Ten
duplikat jest w zarządzie
okręgowym. Ponownie
rozliczono turnus
i zgadza się co do złotówki
– zaznacza Stanisław
Lipiński.
Spaliłem, ale…
Kontrolerzy przyjrzeli
się wyborom na szefa łosickiego
oddziału. Podkreślili,
że 3-osobowa komisja
skrutacyjna była wybrana
przez walne zebranie, a prawidłowości
przeliczenia kart nie można
ocenić.
– Spaliłem te karty, ale nie dlatego,
by niszczyć dowody. Po zebraniu
pytałem prowadzącego, co zrobić z
kartami do głosowania. Odpowiedział:
„Weź spal”. Teraz wiem, że powinniśmy
zalakować karty – tłumaczy
Stanisław Lipiński. Dodaje też:
– Został protokół z liczenia głosów,
kresek. Zarzuca się, że w komisji skrutacyjnej
była moja siostra i policzyła
je na moją korzyść. Ale w komisji byli
jeszcze inni. A kresek nie da się dostawić,
bo przecież każdy używa innego
długopisu.
Zarzut, że nie wszyscy wiedzieli
o walnym, były przewodniczący komentuje:
– Mam listę powiadomionych,
gdzie jest godzina, nazwisko i
sposób zawiadomienia: telefonicznie
albo smsem. Ogłoszenia były wywieszone.
Na jednym może nie było pieczątki,
moje przeoczenie. 97 procent
członków było zawiadomionych. Niezależnie,
czy to wróg, czy przyjaciel.
W dniu wyborów rozdawano ulotki,
które mnie szkalowały. Na niewiele
to się zdało, bo ze 120 głosów nie
dostałem tylko kilkunastu.
Rozdawałem po domach
Stanisław Lipiński podkreśla też,
że kontrola prowadzona przez okręg,
nie potwierdziła zarzutów na temat
żywności z darów.
– Część emerytów, którym te
produkty się należą, po prostu ich
nie odbiera. Mimo to jeździłem po
domach i rozdawałem je. Zależało
mi, by trafiły do ludzi. Pilnowałem,
żeby każdy podpisał i otrzymał tyle,
ile się należy, bo przecież jeden drugiemu
powie, co dostał. Może mój
błąd polegał na tym, że jeździłem po
dary sam i rozwoziłem je, zamiast w
obecności magazyniera przewieźć do
magazynu – mówi.
Stanisław Lipiński zrezygnował z
funkcji przewodniczącego. On i jego
żona wystąpili ze związku.
– Zrobiono ze mnie złodzieja. A co
tu kraść? Można najwyżej zjeść o dwa
batoniki z darów więcej. A tak na poważnie…
Jak zostałem przewodniczącym,
nasz związek zrzeszał 141
osób. Gdy odchodziłem, było ich 425.
Gdybym był złodziejem, nie byłoby
ich aż tylu. Przychodzili, bo za moich
rządów zaczęliśmy organizować
wycieczki, turnusy rehabilitacyjne,
rozdawaliśmy dary. W pierwszym
roku działalności
mieliśmy 500 zł na
koncie, teraz było
9 tys. Gdy zostałem
przewodniczącym,
przez 11 miesięcy
nie brałem diety
(300 zł) ani nawet
delegacji za paliwo.
Kilka osób szuka
dziury w całym.
Zastanawiam się,
czy nie pozwać ich
do sądu, bo w skargach,
które piszą,
jest wiele pomówień.
Niedawno zarząd
okręgowy
p r z e p r owa d z i ł
kolejną kontrolę.
Z protokołu pokontrolnego wynika,
że turnus w Mielnie został dobrze
rozliczony. Wyrywkowo analizowano
rozliczenia kilku imprez – zastrzeżeń
nie było. Sprawdzono też działania
komisji rewizyjnej. Okazało się, że jej
przewodnicząca prowadząc kontrole
popełniła kilka błędów formalnych.
– Komisja w dwuosobowym składzie
(przewodniczący i zastępca) od
początku nie miała racji bytu, o czym
zarządy okręgowy i główny doskonale
wiedziały – ripostuje Barbara
Chalimoniuk. – Komisja rewizyjna
zbierze się 9 października i zgodnie
z zaleceniami zostaną powołani jej
członkowie, byśmy mogli zacząć pracę
w trybie zgodnym ze statutem.
Nie odpuścimy i przy udziale Banku
Żywności przeprowadzimy kontrolę.
Jest wiele wątpliwości, trzeba je wyjaśnić.
– Nikt nie jest idealny – komentuje
Stanisław Lipiński. – Ja też nie
jestem ideałem, ale nie jestem i nie
byłem złodziejem. Trochę mi żal, że
odszedłem, choć dziś już nie jest mi
tak przykro, jak wtedy, gdy zaczęły
się oskarżenia. Rozgoryczenie mija.
Tak jak wszystko w życiu.
Milena Celińska
temat zastępczy
Co nas obchodzą emeryci, i słusznie, bo to temat zastępczy. A ostatnia sesja taka ciekawa, i cisza, a był uśmiechnięty Michał i radna co za stówę przeszła na drugą stronę, delikatnie mówiąc.
A wyborcy jak baranki mają siedzieć cicho, głowa w piasek ii udawać, że teraz już wszystko w porządku.