REKLAMA
22.3 C
Siedlce
Reklama

Odszedł bardzo dobry człowiek

Najlepszy listonosz w Łukowie, niezrównany biegacz, społecznik.

W Łukowie w minioną sobotę spadła na ludzi przygnębiająca wiadomość. Po wielu tygodniach walki z koronawirusem zmarł Adam Burdach.

Za wcześnie odszedł – mówią jego znajomi.

Bardzo za wcześnie – napisał na Facebooku Arkadiusz Pogonowski, łukowski radny, prezes Stowarzyszenia „Alternatywa dla Łukowa”.

Adam Burdach był honorowym krwiodawcą, morsem i biegaczem. Startował w maratonach w barwach adamowskiego klubu biegacza. Pochodził z tej miejscowości, ale od lat mieszkał w Łukowie, gdzie podjął pracę w urzędzie pocztowym jako doręczyciel. Nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że w mieście był jednym z najlepszych, najsympatyczniejszych listonoszy.  Mieszkańcy osiedla Chącińskiego darzyli go szczególną estymą. Zawsze miał czas, by się na chwilę zatrzymać i zamienić choćby zdanie, życzyć miłego dnia i obdarzyć uśmiechem. Gdy szedł drugą stroną ulicy, z daleka pozdrawiał. Znał chyba wszystkich.

Na przełomie października i listopada Adam zniknął na dłużej. Zaraził się koronawirusem. Niestety, na własnej skórze odczuł niedomagania systemu polskiego lecznictwa. Gdy źle się poczuł, wożono go od szpitala do szpitala. Był przez pewien czas nawet w… Krakowie. Ostatecznie trafił do szpitala w Białej Podlaskiej.

Zdrowie mu mocno szwankowało. Jego żona i przyjaciele poszukiwali dla niego osocza krwi ozdrowieńców. Po podaniu osocza zdrowie Adama zaczęło się poprawiać.

Walczę zawsze do końca. Taki mam charakter – odpisał, gdy 18 listopada wysłałem mu życzenia powrotu do zdrowia. – Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Przed chwilą miałem tomografię, której wynik dużo powie o moich płucach. Dużo dobrego!

Czekamy więc na chwalebny powrót! – dodałem.

I tego się trzymajmy – to były ostatnie słowa, które przekazał esemesowo.

Po czasowym polepszeniu zdrowia, gdy było już wiadomo, że wirus został pokonany, pojawiły się komplikacje. Jak wcześniej z dnia na dzień było lepiej, tak teraz widać było, że pan Adam gaśnie. Rodzina i znajomi mimo wszystko nie tracili nadziei. Ludzie dawali nawet na msze, by listonosz Adam wrócił.

Nie wrócił. Dożył swych 49 urodzin, które obchodził 11 grudnia. A dzień później zasnął na zawsze.

Adaś był moim przyjacielem. Znaliśmy się od 15 lat. Mieliśmy podobne poczucie humoru, więc szybko znaleźliśmy wspólny język. Nie widywałem go smutnego. Potrafił pocieszyć każdego, poprawić humor na cały dzień. Zarażał pogodą ducha i optymizmem. To on zaszczepił we mnie fascynację bieganiem. Bardzo mi brak jego zawołań, rzucanych z progu sklepu, gdy przynosił mi przesyłki: „Cześć kolego sympatyczny, jak leci?” − wspomina Łukasz Bober, łukowski radny i lokalny handlowiec. − Widocznie w niebie musi być naprawdę smutno i ponuro, skoro Bóg zabrał nam Adama…

Dzisiaj,16 grudnia o godz. 8.30, w kościele NMP w Łukowie, odbędzie się różaniec. O godz. 9.00 nabożeństwo żałobne, po którym Adam Burdach zostanie pochowany na cmentarzu w Adamowie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Zwłoki 14-latka z Siedlec w pensjonacie w górach. Czy to ojciec zabił syna?

To przedsiębiorca z Siedlec miał zamordować swojego 14-letniego syna...

Zderzenie w Broszkowie. Droga nieprzejezdna (aktualizacja)

Na DK2 w Broszkowie zderzyły się dwa samochody osobowe. Kierujący...

Dachowanie w Pruszynie (aktualizacja)

W Pruszynie doszło do zderzenia samochodów osobowych.

Mińsk Mazowiecki: Robotnika przysypała ziemia

W Mińsku Mazowieckim podczas prac ziemnych na ul. Dąbrówki...

Pijana 23-latka dachowała skodą

Kilka dni temu w Przygodach (gmina Suchożebry) doszło do...

Ciąg dalszy sprawy z Brzezin – dziecko urodziło się żywe

Wykonano sekcję zwłok noworodka, którego ciało znaleziono w śmietniku...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje