Uważają, że za ich datki na funkcjonowanie parafii proboszcz zapewnia wystawne życiegospodyni i jej rodzinie mieszkającej na plebanii. Kilka tygodni temu protestowali po mszy, a niedawno spotkali się z biskupem. Jeśli ten do najbliższej niedzieli nie spełni ich żądań, są gotowi na drastyczne kroki.
2 października, po niedzielnej mszy, przed kościołem św. Stanisława w Serokomli zebrał się spory tłum.
– Ksiądz jest kłamcą, ale nie był przez nikogo rozliczony! – usłyszał proboszcz ks. Henryk Domański (słowa zarejestrowano m.in. na krążącym w internecie filmiku).
„Tygodnik” dotarł do mieszkańca, który zgodził się wypowiedzieć w tej sprawie, ale bez ujawniania danych.
– Ks. Domańskiego przydzielono do naszej parafii w 2013 r. Jego pierwszą decyzją było wprowadzenie koparek na cmentarz i sprzedawanie nowych miejsc. To się ludziom nie spodobało, więc najpierw wstrzymał ten „biznes”, ale potem po cichu do niego wrócił – przypomina sobie mężczyzna.
I dodaje: – Cały czas się nawarstwiały sprawy, które nas denerwowały. A to zbiórka na ogrzewanie kościoła, które grzeje słabo albo wcale, a to „remont” salki katechetycznej, który mimo że po zrzutce było 20 tys. zł, skończył się na odmalowaniu ścian. Albo sprawa sprzed 5 lat, kiedy ówczesny wikary, chodząc po kolędzie, zebrał we wsi Poznań 3100 zł, ale proboszcz na mszy powiedział, że to tylko 1100. I to, że niedawno wygonił kolejnego wikariusza z lokalu na plebanii.
Zdaniem naszego rozmówcy, spora część parafian wiedziała o tych wszystkich incydentach, ale nikt nie chciał mówić głośno.
– Słyszałem głosy: „Jak ci się nie podoba, zawsze możesz dać mniej na tacę” albo „Może się zmieni”.
Ale, według mężczyzny, ks. Henryk Domański się nie zmienił. Czarę goryczy przelała kilka tygodni temu sprawa budynku przy ul. Warszawskiej, który należy do parafii. Teraz na górze mieszka wikary, a na dole mieszczą się zakład fryzjerski i mały sklep spożywczy. Od ponad 30 lat prowadzi go starsze małżeństwo, bardzo lubiane przez miejscowych. Proboszcz nagle rozwiązał z nimi umowę najmu. Podobno w miejsce sklepu ma powstać nowa sala katechetyczna. To z tego powodu mieszkańcy Serokomli protestowali przed kościołem, a w liście do mediów napisali, że nie pozwolą, „żeby ksiądz Domański tworzył z własności parafialnej swój prywatny biznes i uciszał niewygodnych dla niego ludzi”.
– Tak się nie robi, zwłaszcza jeśli jest się osobą duchowną – komentuje nasz rozmówca.
PRYWATNY FOLWARK?
To niejedyny zarzut w mailu
przysłanym do „Tygodnika”. I nie
najpoważniejszy. Jak piszą miejscowi,
gdy dom parafialny oddano do
użytku, „było tam miejsce na 2 sale
katechetyczne, w których zbierały się
kółka różańcowe, odbywały się próby
dziecięcej scholi. Ponadto znajdowało
się tam również mieszkanie dla
księdza wikarego i duże mieszkanie
dla proboszcza. Teraz cały dom (około
300 m2 albo więcej) zamieszkuje
ksiądz ze swoim folwarkiem”. Tego
uszczypliwego sformułowania autorzy
maila używają, pisząc o długoletniej
gosposi ks. Domańskiego i jej
rodzicach.
Mieszkaniec wsi, z którym rozmawialiśmy,
ma w tej sprawie trochę
mniej pewności. – Nie wiadomo, kto
mieszka na tej plebanii. Może to rodzice
gospodyni proboszcza, może jego
samego, a może ktoś jeszcze – mówi.
A po chwili zauważa już zdecydowanym
tonem: – Pewne jest tylko,
że co wieczór palą się światła w całym
budynku. Jakby tego było mało,
ksiądz ma nowiutki samochód, a pani
gosposia miała też swój, a jakiś czas
temu kupiła drugi, nowy.
Spora cześć wiernych z Serokomli
uważa, że ich datki, które mają służyć
utrzymaniu parafii, są wydawane na
potrzeby lokatorów plebanii. W mailu
napisali: „ogromny dom parafialny służy
prywacie księdza proboszcza. Ksiądz
czuje się bezkarny i na prośbę parafian,
żeby wpuścił ich do swojego domu,
odmawia, bo cały dom jest urządzony
pod potrzeby jego i gosposi”. A nasz
rozmówca dodaje gorzko: – Proboszcz
zachowuje się, jakbyśmy byli chłopami
pańszczyźnianymi, pracującymi na
utrzymanie jego folwarku.
KURIA BADA
Ks. Henryk Domański nie chce
rozmawiać z mediami. „Tygodnik”
próbował się z nim skontaktować,
Nie pozwolimy księdzu!
wielu powinien przestać w ogóle być
duchownym. Chcemy, żeby wyniósł
się stąd razem z tymi, którzy z nim
mieszkają. Wtedy parafia odzyska
salkę katechetyczną, a wikariusz swoje
mieszkanie – mówi.
Te same żądania powtórzyli wierni,
którzy przyszli przed plebanię,
gdzie odbywało się spotkanie. – Było
nas około setki, dużo więcej niż na
proteście 2 października – mówi
rozmówca „Tygodnika”. – Powiedzieliśmy
też biskupowi, że jeśli nie usunie
stąd proboszcza, to w niedzielę,
23 października, nie wpuścimy ks.
Domańskiego do kościoła. Przystał
na nasze warunki i obiecał, że wtedy
sam przyjedzie do nas z decyzją.
Wcześniej porozmawia z księżmi, którzy
służyli w naszej parafii za rządów
tego proboszcza.
A co, jeśli biskup zdecyduje, że ks.
Domański ma jednak pozostać w Serokomli?
– Będziemy blokować kościół
do skutku, jeśli trzeba będzie, to
nawet 2 czy 3 tygodnie. Na plebanię
nie wejdziemy, bo to już forteca – odpowiada
parafianin. – A jeśli nie pomoże
biskup, to jest arcybiskup. Może
nawet do papieża z tym pójdziemy
– kończy mężczyzna.
BARTOSZ SZUMOWSKI
Nie możemy tam wejść, bo to forteca – mówią o skrytej
za drzewami plebanii parafianie z Serokomli.
ale bez skutku. Do zarzutów parafian
i protestu z 2 października
ustosunkował się tylko w ogłoszeniach
podczas mszy tydzień później.
Jak wtedy mówił, jeśli takie „naganne
zachowania”, godzące w dobro
jego i parafii, się powtórzą, podejmie
„prawem przewidziane działania”.
O komentarz poprosiliśmy ks.
Jacka Świątka, rzecznika prasowego
kurii siedleckiej. Na pytanie,
kto oprócz ks. Domańskiego i jego
gospodyni mieszka w domu parafialnym
w Serokomli, odpowiada:
– O wspomnianej sytuacji władze
diecezjalne są poinformowane. Nie
jest to jedyny przypadek, gdy na
plebanii zamieszkują rodzice księdza
lub osób posługujących na parafii. Ze
względu jednak na złożoność sytuacji
władze diecezjalne monitorują również
i ten aspekt sprawy, dążąc do jak
najszybszego wyjaśnienia wszystkich
wątpliwości.
Dodaje przy tym, że kuria bada
także, czy lokatorzy plebanii mieszkają
tam kosztem wikarego. – Zdarza
się często, że kwestia zamieszkiwania
wikariuszy i proboszcza w różnych
budynkach jest uznawana za dogodną
zarówno przez wikariuszy,
jak i proboszczów (osobiście posługiwałem
na parafiach, gdzie były praktykowane
oba rozwiązania). Nie jest
to zatem żadne kuriozum – zauważa
rzecznik kurii.
Jak podkreśla, „wieloaspektowo
i całościowo” rozpatrywany jest
również zarzut, jakoby wierni utrzymywali
osoby, które, choć nie pracują
dla parafii, mieszkają na plebanii
w Serokomli. – Kwestia finansów
parafialnych oraz uczciwego i rzetelnego
ich rozliczania podlega kontroli
władz diecezjalnych, a o ich ustaleniach
informowane będą strony sporu
– informuje.
KSIĄDZ MUSI ODEJŚĆ
Po proteście przed kościołem wierni
wysłali list do kurii, „żeby zareagowała
na poczynania księdza”. A 14 października
rada parafialna spotkała się z bp.
Kazimierzem Gurdą. „Tygodnik”
chciał poznać efekty tej rozmowy, ale
już przed nią ks. Świątek oświadczył,
że niczego nam nie zdradzi. – O ustaleniach
oraz podjętych krokach, w tym
administracyjnych, w pierwszej kolejności
zostaną poinformowane strony
sporu. Działania podejmowane przez
Diecezję Siedlecką są kierowane
pragnieniem rozwiązania tej sytuacji
z poszanowaniem wszystkich
osób, z dbałością o dobro wspólnoty
parafialnej oraz z uwzględnieniem
jedności wspólnoty Kościoła oraz zasady
sprawiedliwości. Dlatego przekazywanie
osobom trzecim ustaleń
co do sposobu rozwiązania sporu nie
wydaje się dzisiaj najlepszym działaniem
– podkreślił.
Bardziej rozmowny jest mieszkaniec
Serokomli, z którym rozmawialiśmy.
Jak mówi, w miniony piątek
biskup dostał listy parafian o „przechodzących
ludzkie pojęcie” czynach
proboszcza. – To kilkanaście świadectw
osób nieładnie potraktowanych
przez księdza przy pobieraniu
opłat za ślub czy pogrzeb. Z tego co
wiem, w pismach przekazanych biskupowi
była też informacja, że wygórowane
stawki, które musimy płacić
w naszej parafii, idą na utrzymanie
lokatorów plebanii. Zebraliśmy także
ponad 900 podpisów pod wnioskiem,
żeby ks. Domański jak najszybciej odszedł
z naszej parafii, choć zdaniem
Parafia serokomla
W celu doprecyzowania biskup spotkal sie tylko z księdzem gosposia i jej rodzina oraz “rada parafialna”” wybrana przez ksiedza i mu sprzyjająca. Nikt z parafian nie zostal wpuszczony na spotkanie. Mozna wiec smialo rzec ze spotkanie bylo jednostronne a jego wynik nadal nie zostal opublikowany. “
W kwestii formalnej
Ja nie chodzę do kościoła, jestem agnostykiem i dobrze mi z tym
Do WWL
To tłumaczyłoby twoja impotencję intelektualną, którą widać w każdym komentarzu:-)
Ten ksiądz jest
jak biznesmen
Przez takich młodzi ludzie nie chodzą do kościoła.
do zz
jesteś amebą tylko jak napisałeś coś co jest synonimem 3 rewolucji przemysłowej ale to dla ciebie wtf
Jesteśmy Homo Sapiens.
“Kto wątpi ma szansę odkryć Prawdę”” Gdyby nie ludzie myślący to panowałoby jeszcze Średniowiecze.”
Żenada
Tygodnik” dotarł do mieszkańca, który zgodził się wypowiedzieć w tej sprawie, ale bez ujawniania danych – nie musi ujawniać danych bo oglądając filmik wiadomo o kogo chodzi, i nie każdy lubi Państwa Adamczyków. Ciekawe czy jak będzie nowy proboszcz czy Wam tak zejdzie z ceny ze wszystkim.
ksiądz i koniec
Na wsi rządzi ksiądz. Tak było i będzie.Wczoraj nie byłąm w swoim kościele, czuję się lepiej. Wieczorami prZed wyborami księży odwiedzają przyszli wójtowie. Obiecują a to kawałek parkingu. W O …ksiądz nawet przeczytał list z ambony byłego radnego powiatowego . Żenada.Że też pleban dał się tak wmanewrować.
Nie wiem
Nie wiem czy to nie nagonka na ksiedza
właśnie: prywatny folwark?
biskup nie powinien dać im teraz żadnego księdza
My nie chcemy!!!
Nie chcemy tego księdza w dziewulach!