Gmina Trojanów jest położona na skraju województwa mazowieckiego. Na skraju leżała również wtedy, gdy znajdowała się w województwie siedleckim. Z pozoru może wydawać się nieco zapomniana. Ziemia trojanowska ma jednak bogatą historię. I bardzo się zmienia.
Znalezione w Podebłociu gliniane tabliczki uznawane są za najstarsze na naszych ziemiach wykopaliska świadczące o obecności chrześcijaństwa. Około 1428 roku fortalicję w Trojanowie wzniósł Powała z Taczewa – rycerz spod Grunwaldu. Na jej kamienno-ceglanych fundamentach Bolesław Podczaszyński wybudował w 1868 roku dwór, który przez dziesięciolecia był siedzibą rodu Ordęgów. Po II wojnie światowej pałacyk i cały majątek liczący około 700 hektarów został znacjonalizowany. Szybko zaczął popadać w ruinę. Gdyby nie czasowe wykorzystywanie obiektu przez instytucje publiczne, prawdopodobnie byłby całkowicie zdewastowany, W każdym razie, w momencie upadku PRL-u był w opłakanym stanie.
Zarządzająca zabytkiem Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa nie miała możliwości odrestaurowania opuszczonego dworu. Jedynym ratunkiem było znalezienie solidnego inwestora. Chętnych do kupna nie brakowało. Ostatecznie właścicielem dworu wraz 3-hektarową działką został w 2004 roku Bogdan Talarek z Pruszkowa.
Pochodzę z sąsiedniej gminy, ale wcześnie stąd wyjechałem i przyznam się, że nawet nie wiedziałem, że w Trojanowie jest taki dwór – nie ukrywa pan Bogdan. – Mam w tych stronach dużo krewnych i pewnego dnia jeden z braci zadzwonił do mnie, informując, że jest do nabycia opuszczony pałacyk. Przyjechałem, zobaczyłem i… spodobało mi się to miejsce. Cena wywoławcza nie powalała z nóg, ale w trakcie przetargu kilkakrotnie wzrosła. To jednak i tak była kropla w morzu w stosunku do późniejszych nakładów na renowację odbudowę i rozbudowę.
W pierwotnych zamiarach nabywcy obiekt miał być miejscem rodzinnych spotkań dwa-trzy razy w roku. Wbrew pozorom dwór nie był zresztą duży. Miał tylko 700 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej. W grę wchodziła ewentualnie agroturystyka, ale wraz z postępem prac remontowych, wykonywanych ściśle pod nadzorem konserwatora zabytków, zmieniała się wizja właściciela.
Już podczas pierwszego remontu odsłoniły się możliwości zwiększenia powierzchni użytkowej dworu do 2 tysięcy metrów kwadratowych –opowiada Bogdan Talarek. – Padł wtedy pomysł, żeby zaadaptować go na dom spokojnej starości. Później przyszła myśl, że można tu zrobić ośrodek wypoczynkowo-rehabilitacyjny. Z myślą o takich usługach, rozbudowaliśmy obiekt do powierzchni użytkowej 7 tysięcy metrów kwadratowych. Wszystko pod nadzorem skrupulatnego, lecz, na szczęście, wyrozumiałego konserwatora. Rozmowy bywały trudne, ciągle przecież coś dobudowywaliśmy, ale zawsze dochodziliśmy do porozumienia.
W ten sposób w zabytkowych murach w Trojanowie powstał nowoczesny obiekt z szeroką gamą usług – Talaria Resort & SPA. Nazwa kojarzy się z nazwiskiem właściciela, ale jest to tylko, jak sam podkreśla, przypadek. W rzeczywistości nawiązuje bowiem do tradycji antycznych. Talariami nazywano skrzydlate sandały Hermesa, posłańca bogów. W hotelu jednorazowo może przebywać 120 osób. W 70 procentach są to goście z Warszawy, w 20 procentach z Lublina, ale bywają też siedlczanie. Powiększyło się otoczenie dworu. Posiadłość ma teraz 25 ha, w tym 7 ha stawów, ale to nie koniec planów pana Bogdana.
Ciągle coś odbudowujemy, dobudowujemy – informuje. – W najbliższych planach mamy wybudowanie na starych fundamentach po drugiej stronie drogi karczmy żydowskiej. Tamta była drewniana, a my zrobimy ją murowano-drewnianą. Będziemy serwować tradycyjne dania z lokalnych produktów, w tym potrawy z ryb z własnych stawów.