Dochodziła siódma rano. Po kwadransie bezowocnego dobijania się do drzwi zapada decyzja: trzeba wezwać ślusarza, by otworzył zamek. Dwóch policjantów, inspektorzy Sanepidu i zarządca budynku przy Młynarskiej 7 w Siedlcach wchodzą do mieszkania. Starszy pan podnosi głowę na swoim legowisku.
– Co tu robicie? O co chodzi? – pyta. Widok mieszkania jest przerażający i smutny. W każdym pomieszczeniu piętrzą się stosy śmieci. Jedne sięgają sufitu, inne są wysokości człowieka. Jest tu wszystko. Ramy okienne, szmaty, elementy popsutych sprzętów. Nawet w przestrzeń między szafą a ścianą powtykane są stare torby, reklamówki. Wanna zżarta warstwami brudu. Obok na sedesie stary telewizorek przyciska klapę. – Może tak broni się przed szczurem? – przemyka przez myśl inspektorowi Sanepidu. Przy legowisku w sypialni leży główka kapusty, dwa jabłka, stoją napoje chłodzące. – A gdzie pan myje szklanki? – pyta inspektor. – Nie myję. Piję prosto z kartonu – starszy pan wzrusza ramionami. Nakaz Po wielomiesięcznych bojach Heleny Bartnik, zarządcy bloku przy Młynarskiej 7, prokuratura wydała nakaz wejścia do mieszkania starszego mężczyzny, który od lat gromadził w domu śmieci. O wydanie nakazu wystąpił siedlecki Sanepid. – To dla mnie precedensowa sprawa – przyznaje Hanna Śnieżek z Sanepidu. – Wszyscy uczymy się na tym przypadku. Wcześniej prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie niezgodnego z prawem gromadzenia w mieszkaniu odpadów. I okazało się, że wszyscy są bezradni. W XXI wieku nie było raptem instytucji, która poradziłaby sobie ze starszym człowiekiem, znoszącym śmieci do domu. Dopiero na kolejne monity zarządcy bloku, przy pełnym monitoringu mediów, siedlecka prokuratura wystosowała pismo do Sanepidu, a Sanepid wniosek do prokuratury o wydanie nakazu wejścia do problematycznego mieszkania. Lokator nie wpuszczał bowiem nikogo. Ostatni moment Helena Bartnik alarmowała od dawna, że w mieszkaniu starszego pana nie były robione przeglądy instalacji gazowej. Ze względów bezpieczeństwa są one obowiązkowo prowadzone co roku. Okazało się, że cały blok po prostu siedział na bombie. – W mieszkaniu wyraźnie wyczuwało się woń gazu… On się ulatniał… Natychmiast wezwaliśmy pracownika gazowni, który odciął dopływ gazu do tego mieszkania – mówi zarządca bloku. W budynku przy Młynarskiej jest jeszcze stary typ instalacji gazowej. Systematyczna konserwacja jest tam bezwzględnie potrzebna. Sprawdza się przewody, ale też szczelność kuchenek. – Ten pan pali papierosy. Naprawdę nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby ta sytuacja potrwała dłużej – Helena Bartnik nawiązuje do bezskutecznych wielomiesięcznych starań o umożliwienie wejścia do mieszkania staruszka. Protokół Inspektor sanitarny sporządził protokół z wizji lokalnej oraz wydał decyzję nakazującą uprzątnięcie mieszkania i przeprowadzenie profesjonalnej dezynfekcji i dezynsekcji. Decyzja ma rygor natychmiastowej wykonalności. Starszy pan nie chciał przeczytać ani podpisać dokumentu. Został mu on odczytany. – Czy pan zrozumiał? – pyta inspektor. Mężczyzna kiwa głową. Bierze protokół do podpisania, ale ostentacyjnie zgina go w pół bez czytania. – To trudna sprawa – wzdycha Hanna Śnieżek. – Rygor natychmiastowej wykonalności oznacza, że ten pan już powinien zacząć oczyszczać mieszkanie ze śmieci. Czy to zrobi? On uważa, że wszystkie zgromadzone tam przedmioty to jego rzeczy użytkowe. My uważamy, że to śmieci. Stan sanitarno-higieniczny tego pomieszczenia jest naprawdę dramatyczny. Sąsiedzi alarmowali zarządcę, że starszy pan od lat znosi do domu rzeczy znajdowane na śmietnikach. Gromadzone odpady powodowały, że latem na klatce i w sąsiednich mieszkaniach dokuczał wszystkim okropny fetor. Problemem stało się rozchodzące się wszędzie robactwo. Co będzie dalej? Czy starszy pan wykona polecenie Sanepidu? – Przypuszczam, że będziemy musieli wydać decyzję o zastępczym wykonaniu decyzji, czyli do porządków zabiorą się służby, a kosztami operacji zostanie potem obciążony lokator – mówi Hanna Śnieżek. Do dziś dźwięczą jej w uszach spokojne słowa starszego pana: – Czy to pani powymyślała te fantazje? Mariola Zaczyńska PS W poniedziałek, gdy składaliśmy gazetę, pracownicy Sanepidu mieli przeprowadzić inspekcję, czy starszy pan dostosował się do zaleceń.
brrrr
,
tragediaaa
czy starszy pan jest mądry, czy nie? po prostu fuuu