REKLAMA
1.9 C
Siedlce
Reklama

Diany na łowach

Blisko trzydzieści pań należy do kół łowieckich zrzeszonych w okręgu siedleckim.
I nie są wcale traktowane przez myśliwych jak maskotki. Gdzież by się tam dały!
Polują na zwierzynę, startują w zawodach strzeleckich, uczestniczą w pracach na terenie obwodu
łowieckiego i nader chętnie włączają się w edukację proekologiczną oraz pracę z młodzieżą.

– Panie są jak najbardziej mile widziane w naszych szeregach! – zapewnia Adam Wróblewski, urzędujący członek Zarządu Okręgowego PZŁ w Siedlcach.
Kobieta ze strzelbą i licencją myśliwego nie jest już ewenementem, zaś środowisko myśliwych dawno stało się otwarte na płeć piękną.
– Mamy w szeregach zarówno doświadczone seniorki, jak też młodziutkie kandydatki, które z zapałem włączają się w pracę kół terenowych. Panie na polowaniach to wcale nie duch współczesności. Kobiety udawały się na łowy od dawien dawna – przekonuje Adam Stępniak, prezes siedleckiego okręgu PZŁ.

Diany spotkamy między innymi w kołach: z Adamowa, Bojmia, Mińska Mazowieckiego i oczywiście z Siedlec.
Co kobiety wnoszą w myśliwską brać?
– Łagodzą obyczaje… – z uśmiechem mówi Adam Stępniak. – Są nieocenione w pracy edukacyjnej z młodzieżą, konsekwentne i sumienne w działaniach  – dodaje z uznaniem.

Pasja po tatusiu
Co kobiety ciągnie do myślistwa? Większość z nich złapała bakcyla w rodzinnym domu. Przejęły pasję po dziadku lub po ojcu. Wyrosły w domach głęboko przesiąkniętych tradycjami łowieckimi.
Tak było z Magdaleną Królak
z Mińska Mazowieckiego. Poluje w tym samym kole, co jej dziadek i ojciec. U niej zaczęło się od towarzyszenia panom podczas polowań i uroczystości. Jechała z aparatem, aby na łonie przyrody naładować akumulatory, ukoić nerwy, dotlenić organizm. Aż dała się uwieść pasji. Dziś bez emocji na polowaniu, bez obowiązków w obwodzie łowieckim, bez spotkań z młodzieżą nie wyobraża sobie swojego życia. W lesie odreagowuje stresy i specyficzne zmęczenie intelektualną pracą za biurkiem.
– Gdy przychodzi wolny weekend, ciągnie mnie do lasu, w pole… – przyznaje pani Magda.
Przez mężczyzn czuje się traktowana normalnie, bez taryfy ulgowej, bez zbędnej kurtuazji, ale też bez przewrażliwionej, męskiej ambicji.
– Koledzy nigdy nie usiłowali udowadniać mi, że są lepsi, że  w czyś im nie dorównam. Czuję się traktowana po partnersku. Inaczej by mnie tu nie było – śmieje się pani Magda. 
Tylko czasem podczas zawodów strzeleckich lub spotkań w większym gronie czuje na sobie czyjeś zdziwione spojrzenie.

Za mężem

Podobna była też droga do myślistwa Magdy Kryski. Myśliwym był jej dziadek. Jednak pasją łowiecką zaraziła się bezpośrednio od narzeczonego, dziś – męża. 
– Przez kilka lat towarzyszyłam mu w polowaniach jako myśliwy niezrzeszony. Tak mnie to wciągnęło, że zapisałam się na kurs i zdobyłam uprawnienia myśliwego – mówi.
Od roku urocza pani Magda jest myśliwym z licencją. Poluje z bronią, startuje w zawodach strzeleckich  oraz dużo pracuje z dziećmi i młodzieżą w celu podniesienia świadomości ekologicznej, uwrażliwienia na potrzeby przyrody…
– Mam to szczęście, że moja praca w Nadleśnictwie Łuków łączy się z moją pasją myśliwską. Uzupełniają się one i splatają… – przyznaje z zadowoleniem.
Największą satysfakcję czuje pani Magda, gdy zabiera dzieci do lasu i odkrywa przed nimi jego tajemnice – ze śladów na śniegu, czy też omszałych pni drzew.
– Nie jestem wielkim myśliwym. Nie mogę pochwalić się ekscytującymi przygodami czy też cennymi trofeami. Ostatnio skupiłam się najbardziej na wyszkoleniu psa – labradora. On był najważniejszy. Wyjazdów na polowania było zdecydowanie mniej – przyznaje pani Magda.
Najlepiej czuje się na strzelnicy. Lubi spokój, wiatr we włosach i poruszenie pod sercem, gdy pojawi się w zasięgu wzroku zwierzyna. Czasem ją tylko obserwuje z mocniejszym biciem serca. Zafascynowana za każdym razem tak samo…
W kołach Ziemi Siedleckiej jest więcej polujących małżeństw. Wspólna pasja na pewno łączy, cementuje związek.

Klub Dian
Magdalena Królak jako jedyna z członkiń siedleckiego okręgu PZŁ należy do Klubu Dian Polskich.
– To wspaniała  kompania! W klubie poznałam nietuzinkowe kobiety, które obok pracy zawodowej, a często także obowiązków żon i matek, poświęcają się z radością łowieckiej pasji, czerpią swoją siłę z bogatej tradycji myśliwskiej i jej kanonów etyczno-moralnych – mówi z zapałem Magda Królak.
Diany zrzeszone w klubie jeżdżą razem na polowania, spotykają się na oficjalnych konferencjach, ale też często nieoficjalnie – w ulubionych pubach, aby pobyć ze sobą, pogadać, pośmiać się i umówić na wyjazd do lasu.
Męża w domu zostawić
Kazać dzieci mu bawić
A my szybko w las

To fragment żartobliwie brzmiącego hymnu Dian Polskich. Fantazji i temperamentu polującym paniom odmówić na pewno nie można! Darz Bór, dziewczyny!

7 KOMENTARZE
  1. Nie, mordujcie zwierząt
    Myślę że problem leży kompleksach cywilów leczonych dostępem do broni palnej.
    Strzelanie do zwierzyny jest barbarzyństwem.
    Postrzelone, uciekające zwierze godzinami cierpi nim skona oszalałe z bólu i strachu.
    Chłop czy laska, mordujący zwierzynę leśną z broni palnej pod jakimkolwiek pozorem, np. pasji po tatusiu, są warci pogardy jak pijak kopiący psa na ulicy.
    Dla tzw. satysfakcji celnego oka należy strzelać na strzelnicy do tarczy, w warunkach bezpiecznych dla otoczenia a nie w szczerym polu, czy w lesie gdzie przypadek lub alkohol kule niesie.
    W 21 wieku dopuszczalne może być tylko symboliczne strzelanie do zwierząt z aparatu fotograficznego.
    Dokarmianie zwierzyny a potem strzelanie do zwierza z wieży ustawionej w pobliżu paśnika jest wynaturzeniem psychicznym.
    Działalność kół łowieckich na rzecz ochrony gatunków była by piękną sprawą, gdyby nie owe rytualne egzekucje organizowane w tzw. sezonie polowań.

    Militarystyczne oszołomy mogą odreagowywać kompleksy we własnym gronie i walić do siebie na wzajem żelowymi kulkami wypełnionymi farbą z pneumatycznych pukawek paintbool’owych.
    Według psychiatrów medycyny wojskowej, młodzieżowi fascynacji broni palnej i militariów, gdy dorosną są jednak najgorszymi żołnierzami, bo nie przewidywalnymi w akcji.
    Uprzywilejowani i notable, ludzie mali duchem i wzrostem, najchętniej noszą przy sobie małe pistoleciki.
    Sam Donek wyznał, że Kociprezes groził mu w windzie czymś takim.
    Pomylona nadzieja min. sprawiedliwości, najpierw chciała wysadzić pomnik Lenina, potem wyposażyć naród w dostęp do broni palnej, widać choroba nasila się z wiekiem.
    Broń palna, poza strzelnicą powinna być spotykana tylko w rękach zawodowców na służbie.
    PZDR, Jerzuś Czerwony

  2. ???
    Podobno kobieta na polowaniu to pech i prawdziwi mężczyźni w takim polowaniu udziału nie biorą. Kobiety docierały do myśliwych juz po fakcie, na bigosik, ale ja sie na tym nie znam.

  3. Prawdziwe kobiety
    Prawdziwa kobieta nigdy nie strzeli do zwierzątka.
    Owszem,pogłaszcze boberka,wymizia jenota,ofuknie borsuka,weźmie pod włos rosomaka,utapiruje szopa,przepierze skunksa,podsunie orzeszki wiewiórce,wysmyra kitę lisowi.
    Ale wytoczyć juchę z futrzaka? Nigdy!
    Moim zdaniem, najmłodsze w kole łanie, stawiają wnyki na byki, bo byk ostro bodzie a jelenia z porożem trzymają na zagrodzie.
    Starsze klempy pilnują zaś swoich łosi, by trzymali się z dala od młodych łań,które instynkt po matecznikach nosi.
    Najstarsze członkinie dokarmiają bezzębne kabany i chronią je przed samopostrzeleniem, aż kac minie.
    Natomiast kobiety, które jednak mordują faunę brenekami prawdopodobnie od dzieciństwa chciały być chłopcami.
    A może świadomość ciepła w dłoni od dymiącej flinty ślicznej, to jakowaś fiksacja tęsknoty falicznej?

  4. Do Jerzuś Czerwony
    Jerzuś, powiem Ci jedno. Znam osobiście ok 18 myśliwych, tak dobrze, nawet powiem, bardzo dobrze, znam jeszcze kilku tylko trochę, ot tak na cześć, i co Ci powiem?????????? Masz CHŁOPIE 100 % racji. To co napisałeś, pasuje jak ulał. NIC dodać, nic ująć. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że często widzę tam nauczycieli naszych dzieci. To tak, jak bym ich na włamaniu do sklepu zobaczył. Ale to tylko moja opinia. Pozdrawiam nie myśliwych.

  5. .
    Niestety to co napisal Jerzus to prawda, choc opieram sie na znajomosci tylko kilku mysliwych, znajomosci ograniczanej do minimum. Z edukacja ekologiczna, dbaniem o przyrode czy zwierzyne maja ci panowie tyle wspolnego co klusownicy. I jeszcze to strzelanie do objetych calkowita ochrona ptaków drapieznych. Bydlo a nie mysliwi.

  6. DO CZYTELNIKA
    no Panie, troch e chyba przesadzasz. porównanie myśliwych do kłusownikow to obelga. Czytelniku zapamietaj, MYŚLIWI MAJĄ MUNDURY. a to juz jak poadawanie długości członka razem z kręgoslupem. :):) pozdrawiam czytelnika szczerze i z uśmiechem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Potrącenie kobiety na ul. Piłsudskiego. Nie udało się uratować życia kobiety (aktualizacja)

Na ul. Piłsudskiego, nieopodal Urzędu Miasta Siedlce doszło do...

Śmiertelny wypadek na Terespolskiej

Na ul. Terespolskiej doszło do zderzenia samochodu osobowego z motocyklistą.

Siedlce: Pasażer autobusu przystawił 15-latkowi nóż do gardła, żądając pieniędzy

Dzięki odważnej reakcji kobiety kierującej autobusem siedleckiego MPK policjantom...

Uratowała nastolatka przed nożownikiem. Agnieszka Kuryłek z MPK Siedlce nagrodzona

Agnieszka Kuryłek - kierowca autobusu MPK Siedlce wykazała się...

Śmiertelne potrącenie. Sprawca uciekł

Po godz. 18 doszło do śmiertelnego potrącenia pieszego. Sprawca...

Miał 3 promile alkoholu. Uderzył w drzewo

13 stycznia o godz. 10 w miejscowości Krześlin doszło...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje