Jest uczennicą „Królówki”, a w Caro Dance tańczy od 10 lat. Eliza Kindziuk z Siedlec jest kolejną finalistką popularnego programu You Can Dance! Jak daleko uda jej się dojść? Jak poradzi sobie z presją? Bo z tańcem na pewno nie będzie miała problemu.
Eliza Kindziuk ma na swoim koncie najwyższe tytuły, jakie można zdobyć w tańcu: Mistrzostwa Polski, Europy i Świata. Od ośmiu lat tańczyła w duecie z Kubą Mędrzyckim, który wsławił się tym, że podczas ubiegłorocznych eliminacji do programu doprowadził groźnego jurora Michała Piróga do łez wzruszenia. W tym roku sama postanowiła spróbować swych sił i zgłosiła się na casting. – Dlaczego dopiero teraz? Rok temu zgłaszali się moi przyjaciele. Nie chciałam z nimi konkurować, tylko ich wspierać – rozkłada ręce. Pierwsze, co usłyszała po prezentacji tańca, to złośliwe stwierdzenie Piróga, że widać, z jakiej jest kuźni, ale brakuje jej tej iskry, jaką mieli jej poprzednicy z Siedlec. Jednak bilet do Lizbony otrzymała. – I tam chyba pan Piróg odnalazł jednak we mnie tę iskrę, skoro znalazłam się w finale – śmieje się z przekorą. Eliza śmieje się lub uśmiecha praktycznie przez cały czas. Jest pogodna, radosna i przepełniona niepoprawnym optymizmem. Taką już ma naturę. Uważa, że to dodaje jej sił. A psychiczna odporność to postawa w takim programie. W końcu na oczach milionów widzów ktoś ją będzie oceniał – chwalił lub krytykował. A o tym, że słowa potrafią ranić i łamać nawet prawdziwych twardzieli, wie już po Lizbonie.
– Niestety, to już taka formuła programu i taki sposób selekcji. Osobiście tego nie doświadczyłam, ale byłam świadkiem, jak mocne słowa padały wobec tancerzy, którzy nie zawsze potrafili się po nich podźwignąć. Jak ktoś pozwoli się złamać, to w takim programie przegrywa. – Czy jestem dzieckiem szczęścia? W życiu jakoś mi się układa, ale to z pewnością wynik ciężkiej pracy. Dziesięć lat tańca, to dziesięć lat wyrzeczeń. Gdy moi rówieśnicy chodzili do kina, ja całe godziny spędzałam na treningach. Trzeba było pogodzić szkołę z licznymi wyjazdami na turnieje. To ciężka praca. – W życiu pomaga mi odwaga. Mam chyba w sobie trochę męskich cech, przez co lepiej się czuję w towarzystwie kolegów niż koleżanek. Owszem, mam przyjaciółki, ale nawet w szkole zawsze siedziałam w ławce z chłopakami. Czy mam jakieś słabe punkty?… Oj, nie zdradza się takich rzeczy! Owszem, mam takie, ale mam nadzieję, że ich nie widać. I nic o nich nie powiem! Ps Emisja programu „You Can Dance” z udziałem Elizy Kindziuk dziś, 8 kwietnia o godz. 21.30 w TVN.
Czy sama nie boi się takiej chwili? Przecież nikt jej po głowie głaskać nie będzie. Ma rywalizować i walczyć o siebie.
– Nie potrafię przewidzieć, jak potoczą się moje losy w programie. Wiem tylko, że chcę i muszę pozostać sobą. Kamera wychwyci od razu każdy fałsz. Ci, którzy udają innych niż są naprawdę, przegrywają. Jestem spontaniczna i na pewno moje reakcje będą wypływały z serca i duszy. Czy to się spodoba? W tym programie niczego się nie przewidzi i nie założy z góry.
Eliza ma 158 cm wzrostu i drobniutką buzię. Jej oczy zajmują pół twarzy – ogromne, błyszczące, roześmiane. Widać w nich wszystko: szczęście, ból, zakłopotanie, radość. Faktycznie, nie będzie umiała niczego udać, zakamuflować. Oczy zdradzą wszystko, co czuje i myśli. Pierwszym wrażeniem, jakie pozostawiają, to serdeczna naturalna łagodność.
Jej mama jest znanym w Siedlcach lekarzem. Czy naciskała, by zdolna córka poszła w jej ślady?
– Och, tak! Kochana mama. Chyba już się pogodziła z tym, że nie zostanę lekarzem. Po prostu nie czuję powołania, mimo że jestem w klasie biologiczno-chemicznej, czyli przygotowującej mnie do studiów medycznych. Ale jeśli mama jest rozczarowana, to nie daje tego po sobie poznać.
Elizie bliżej jest do zawodu taty, który jest dziennikarzem. Kilka lat na scenie zaowocowało ogromną swobodą zachowywana przed kamerą, publicznością. Eliza bez tremy odpowiada na pytania dziennikarzy, potrafi się świetnie zaprezentować. Geny ojca, czy doświadczenie sceniczne? Pewnie jedno i drugie.
Eliza maniacko zbiera puszki po coca coli. Jej znajomi o tym wiedzą i często wiozą jej takie trofea przez tysiące kilometrów. To niewątpliwie jej wielka słabość.
Jak poradzi sobie w programie? Zapewnia że tak, jak tylko będzie umiała. W tym roku tylko ona reprezentuje Siedlce. Liczy na wsparcie i sms-y. Obiecuje, że da z siebie wszystko. Kochani, więc telefony w dłoń! Mamy kolejny powód do dumy. I to wyjątkowo sympatyczny.