REKLAMA
15.2 C
Siedlce
Reklama

Krnąbrni i spolegliwi

Coraz większa grupa pracowników siedleckiego zakładu Polimex-Mostostal, tych obecnych, a także zwolnionych w kolejnych etapach restrukturyzacji, ma już dosyć pustych obietnic i nieustannego upominania się o należne im pieniądze.

Swoich racji dochodzą w firmach windykacyjnych i przed sądem pracy. I okazuje się, że takie formalne, zdecydowane działania przynoszą efekty. A gra idzie o poważne kwoty. Średnia wysokość niewypłaconych premii, tylko za 2012 rok, wynosi około czterech tysięcy złotych. Są oczywiście i tacy, którym spółka nie wypłaciła znacznie większych pieniędzy. A sprawa dotyczy, choć w różnym stopniu, niemal całej załogi Polimexu, czyli około trzech tysięcy osób.

Do siedleckiej firmy windykacyjnej „Przysowa Inkaso” pracownicy siedleckiego zakładu Polimex-Mostostal zgłaszają się już od dwóch lat. To przede wszystkim pracownicy umysłowi, ci najbardziej zdesperowani i znający przysługujące im prawa, a także dobrze poruszający się w przepisach.

– W tej chwili przed sądem pracy toczy się kilkadziesiąt postępowań, dotyczących wypłaty zaległych premii – mówią w „Przysowie Inkaso”. – W tej grupie jest sporo osób, które w pierwszej kolejności zostały objęte redukcjami zatrudnienia, a spółka nie wywiązała się wobec nich z należności finansowych. Domagają się one wypłaty rocznych premii regulaminowych za 2012 i 2013 rok. Nie jest to premia uznaniowa. Wynika ona z umów o pracę i jest stałym składnikiem wynagrodzenia. Prawie do końca 2011 roku pracownicy otrzymywali co miesiąc zaliczkę na poczet premii. W kolejnym roku po zatwierdzeniu wyniku finansowego spółki, około sierpnia, następowało końcowe rozliczenie i wypłata – zróżnicowana w zależności od stanowiska i indywidualnych wskaźników. […]

Więcej w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 7.

Zbigniew Juśkiewicz

 

Miesięczna zaliczka była wypłacana regularnie. Potem jednak kondycja finansowa Polimexu zdecydowanie się pogorszyła. Natychmiast odbiło się to na zarobkach załogi, często w sposób drastyczny. Jeśli ktoś zarabiał np. dwa tysiące złotych, a został pozbawiony pięćsetzłotowej premii, to jego wynagrodzenie spadło o 25 procent. W szczególnie trudnej sytuacji są pracownicy umysłowi – może dlatego, że zazwyczaj nie używają oni „broni strajkowej”.

– Pracownicy umysłowi nie otrzymali w ogóle premii za 2012 rok albo otrzymywali ją z opóźnieniem i w ratach – mówi aplikant radcowski III roku, Zofia Gałązka, która w firmie „Przysowa Inkaso” prowadzi sprawy pracowników Polimexu-Mostostalu. – Jak widać, nie wszystkie grupy zawodowe w spółce są traktowane jednakowo. Praktyka pokazuje, że ci pracownicy, którzy naciskają na spółkę i podejmują formalne działania, są w stanie wyegzekwować zaległe należności. Ci, którzy spokojnie i cierpliwie czekają, często nie dostają ani złotówki.

Jednym z klientów „Przysowy Inkaso” był inżynier, który został zwolniony z Polimexu. – Ma trójkę dzieci i był jedynym żywicielem rodziny. Tymczasem za 2011 rok dostał tylko jedną trzecią należnej premii, a za rok 2012 ani złotówki. Wreszcie wysłał do spółki formalne wezwanie dotyczące zapłaty, ale nie przyniosło to żadnego skutku. Trafił wreszcie do „Przysowy Inkaso”, a jego sprawa stanęła przed sądem pracy. I efekt był niemal natychmiastowy. Na drodze ugody sądowej ze spółką otrzymał wszystkie zaległe świadczenia, rezygnując jedynie z wypłaty odsetek. To swego rodzaju precedens, który gra na korzyść innych, także byłych, pracowników Polimexu. – Podczas rozprawy przed sądem pracy, pełnomocnik Polimexu-Mostostalu zapowiadał, że kwestię zaległych premii spółka zamierza rozwiązać w pierwszej połowie lutego tego roku – mówi Zofia Gałązka. – Wiemy od naszych klientów, że do dzisiaj nie otrzymali oni ani złotówki z zaległych świadczeń. Trudno się więc dziwić, że coraz częściej występują na drogę sądową. I jak wskazuje praktyka, te sprawy są przez nich do wygrania. A warto wiedzieć, że w sądzie pracy powództwa pracowników są zwolnione z opłat.

Sąd to ostateczność, ale może się okazać jedyną skuteczną możliwością odzyskania pieniędzy. Pracownikom, którzy w ubiegłym roku wysyłali do spółki wezwania do zapłaty premii za 2012 rok, spółka wyjaśniła, że premia została naliczona w wysokości (tu jest podana jej kwota) i będzie wypłacana w ratach począwszy od października 2013 roku.

Pracownicy mogli się więc spodziewać pieniędzy. Tymczasem zamiast nich 27 listopada ubiegłego roku otrzymali z Polimexu kolejne pismo, które z pewnością mogło ich mocno zaskoczyć. Oto bowiem spółka informowała ich, że poprzednie wyliczenia premii były wykonane na podstawie niekompletnych danych, a sama metoda obliczania premii budzi uzasadnione wątpliwości. Na zakończenie napisano: „Temat premii ma charakter priorytetowy i spółka dołoży wszelkich starań, aby możliwie szybko był wyjaśniony”.

– Z punktu widzenia prawa roszczenie pracowników za 2012 rok stało się wymagalne już na początku września 2013 roku – wyjaśnia Zofia Gałązka. Można więc przypuszczać, że pisma, które otrzymali pracownicy, są jedynie próbą uspokojenia nastrojów i odwleczenia wypłaty premii. To gmatwanie sprawy, i to w sytuacji, kiedy wszystkie kwestie dotyczące wypłat premii za 2012 rok są już jasne. Trudno się też oprzeć wrażeniu, że spółce zależy na zniechęceniu pracowników do składania przez nich wniosków do sądu pracy.

Zbigniew Juśkiewicz

15 KOMENTARZE
  1. Jak tak dalej Warszawa będzie rządzić, to siedleckie zakłady czeka upadłość. Do całej sytuacji cegiełkę dorzucił Zarząd Miasta, sprzedając ziemię na nowy zakład Polimexowi, zamiast szukać nabywcę w postaci firm konkurencyjnych, co byłoby dobre dla Siedlec, dla rynku pracy, byłaby konkurencja i to pracodawcy by bili się o pracowników, co przełożyłoby się na lepszą płace. A tak wszystko dla jednej firmy, (pada i kilka tysięcy pracowników bez pracy, a jak wygląda rynek pracy, to każdy wie). Do zawieski to tylko iści pod kamerami siedzieć.

  2. Dla pracowników oczywiście nie ma jak zawsze pieniędzy, a jak bodajże w październiku, albo grudniu odszedł prezes, to zainkasował odprawę 3-6 milionów. Ot taka sprawiedliwość.

  3. Nie rozumiem ludzi, którzy korzystają z usług firm windykacyjnych, a tym bardziej w tego typu sprawach.
    Najczęściej prowadzą je ludzie bez wykształcenia prawniczego, siłą rzeczy nie mogący udzielić fachowej pomocy.
    Uważam, iż lepiej (i paradoksalnie często taniej -chociaż ludzie nie zadają sobie trudu, by to sprawdzić) jest skorzystać z pomocy adwokata czy radcy – może nie super drogiego i z tzw. “nazwiskiem”, ale jestem przekonany , iż prawie każdy, nawet młody adwokat czy radca będzie o niebo bardziej profesjonalny i skuteczny niż firma windykacyjna.

  4. Napiszcie coś o przedsiębiorcy budowlanym z Rakowca ilu ludziom nie wypłacił wynagrodzenia nie ma w Siedlcah hurtowni w której nie wisi kasy , zawiesił firmę otworzył spolkę zoo i naciąga następnych …

  5. Żaden sąd ani przysowa im nie pomoże, prawnik, radca czy adwokat.. nie tylko pracownicy mostostalu są pokrzywdzeni w tych układach, ale dobrze,że zabrali się za odzyskiwanie pieniędzy wcześniej. Pracownicy ZPP Auto (dzisiaj w upadłości)od sierpnia 2011 roku do dnia dzisiejszego nie dostali ani jednego złamanego grosza od syndyka. Firma w upadłości, zarządzana przez syndyka, nadzorowanego przez komisarza sądowego, sprawy sądowe – część z prawomocnymi wyrokami, większa część sprawy w I instancji wygrane, wyroki nieprawomocne bo sąd się ociąga. Syndyk zachowuje się jak na swoim prywatnym podwórku i nie ma siły. Długi wobec pracowników nikogo nie interesują. Te pieniądze tęż się byłym pracownikom należą, bo tez wynikały z umów o pracę i co????? odpowiadam krótko i NIC.

  6. Kto miał trochę oleju w głowie, to sam się zwolnił. Wziął odprawę i pracuje w innej firmie, albo na swoim tak jak ja.
    Prawda jest taka: GDZIE PREZESÓW SZEŚĆ TAM NIE MA CO JEŚĆ…
    Szukajcie innej pracy, nie czekajcie!!! W życiu nie ma nigdy nic na zawsze!!!

  7. Gdzie prezesów sześć tam niema co jeść!!!

    Jeszcze raz powtarzam prezes powinien zarabiać max dziesięciokrotność średniego wynagrodzenia w swojej firmie. Teraz zarabia ponad 200 000 zł. Czy to czasem nie za dużo???
    Patrz PKP, stocznie polskie (już rozłożone), PLL Lot. Spółki są drenowane maksymalnie, ile się da. W Polimexie przesadzili z drenowaniem. Ilu prezesów było?? Ilu dyrektorów, ilu zbędnych kierowników…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Zarzut zabójstwa i tymczasowy areszt dla matki dziecka, którego ciało znaleziono w śmietniku w Brzezinach

Sąd zastosował tymczasowy areszt na trzy miesiące wobec 18-letniej...

Mińsk Mazowiecki: Robotnika przysypała ziemia

W Mińsku Mazowieckim podczas prac ziemnych na ul. Dąbrówki...

Dachowanie w Pruszynie (aktualizacja)

W Pruszynie doszło do zderzenia samochodów osobowych.

Pijana 23-latka dachowała skodą

Kilka dni temu w Przygodach (gmina Suchożebry) doszło do...

Pijany jechał na samych felgach

16 września (poniedziałek) po godzinie 20 dyżurny garwolińskiej komendy...

Ciąg dalszy sprawy z Brzezin – dziecko urodziło się żywe

Wykonano sekcję zwłok noworodka, którego ciało znaleziono w śmietniku...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje