REKLAMA
4.5 C
Siedlce
Reklama

Wrzesień 1939 w Siedlcach

„To bezchmurne, pogodne – bodaj to szlag trafił! – niebo nad wyjątkowo uroczymi podówczas, bujnymi wrzosowiskami” – wspominał po latach wrzesień 1939 r. siedlczanin Lucjan Dmowski.

Poprzedni artykuł i komentarze na ten temat

Jako nastolatek przed wojną przeszedł szkolenie przeciwlotnicze, więc na niebo nad Siedlcami spoglądał okiem fachowca. Czyste niebo, tyle razy przeklinane przez tych, którzy tamten wrzesień przeżyli, było wtedy przekleństwem Polaków, ułatwiało bowiem działania Luftwaffe, niemieckiego lotnictwa. Wrzesień 1939 roku w Siedlcach to bombardowania i… tylko bombardowania. Właśnie opisy nalotów i bombardowań, pospołu z obrazami tułaczej wędrówki uciekinierów, dominują we wspomnieniach siedlczan. Wielu z nich zresztą także opuściło bombardowane miasto, chroniąc się w okolicznych wsiach. Stamtąd ze zgrozą obserwowano łuny nad płonącym miastem.
Siedlce nie były miastem bronionym. Nasze wojska opuściły je 11 września (niektórzy podają nawet – 10 września). Niemiecka grupa pancerna „Kempf” zajęła je 11 września.
Pierwszy tydzień wojny był jednak dla miasta straszliwy. Leżące na ważnym szlaku między Warszawą a Brześciem Siedlce stały się obiektem niezliczonych nalotów, mających sparaliżować komunikację drogową i kolejową w strategicznym węźle komunikacyjnym.


Bomby, bomby
„Rozpoczęły się także naloty, których celem było nasze miasto. Pierwsze bomby odrywające się od samolotów usiłowałem wypatrzeć podczas rozpoznawczego raczej nalotu, bodajże w poniedziałek. Maszyny szły jednak na bardzo wysokim pułapie, a bomby spadały niecelnie na wygon, gdzieś między Starą Wsią a ulicą Brzeską. Mówiono także o bombach, które zostały zrzucone w okolicy dworca kolejowego. Jak zwykle w takich przypadkach – nic nie było pewne” – zanotował Lucjan Dmowski w książce „Pod plecakiem 17 lat”.
Wrześniowe wspomnienia siedlczan to zapisy przerażających bombardowań. Stanisław Jaszczuk odnotował 5 września: „Alarm. Odbiegamy od budynków na teren starej cegielni. Lecą niemieckie samoloty, wysoko. Naliczyłem 12. Karabin milczy – zbyt duża wysokość. Na miasto lecą bomby. Ziemia podrywa się pod nogami, wnętrzności podrywają się do gardła i uderzają z hukiem w mózg. Druga fala. A może to te same zawróciły? Lecą niżej. Bombardują stację kolejową i chyba obiekty wojskowe. Lecą nad nami. Widzę czarne krzyże pod skrzydłami. Przyciskam się do ziemi, kilka metrów dalej leży Felek. W mrugnięcie okiem czarna plamka leci do ziemi. Gwizd i huk rozrywający ziemię i wszystko, co na niej. Wreszcie odleciały. Naszych samolotów nie widać”.
W książce Stanisława Jaszczuka „Kwiaty i plamy” jest więcej podobnie przejmujących wspomnień: „Paliły się domy po wschodniej stronie ulicy Kilińskiego. Płomień pożerał dachy i poddasza kamienic. Przysypane szkłem chodniki, powyrzucane ze sklepów towary, które walały się aż na jezdni. Miejska straż ogniowa z pomocą ludności gasiła pożary. W bramach kamienic gromadki żydowskich dzieci przytulały się do ścian i wyglądały na ulice. Przy kościele garnizonowym obok kawiarni Fałdowskiego leżała na bruku wyrwana gdzieś z dachu długa dymiąca belka. Na tej belce z drugiej nie palącej się strony siedziała półnaga, z długimi, czarnymi, zmierzwionymi włosami oszalała kobieta. Nieruchomo wpatrzona w jakiś punkt, co jakiś czas – równo odmierzony (pół minuty) – wydawała z siebie nieludzki, przeciągły krzyk dzikiej rozpaczy. Tak straszny, że wszyscy omijali ją z daleka. Ona jedna straszniejsza była od dziesiątków trupów wynoszonych na ulicę Pułaskiego”.

Gdzie nasze orły?
Siedlecka obrona przeciwlotnicza okazała się nieskuteczna. Nie odnotowano zestrzelenia ani jednego niemieckiego samolotu. Polskich samolotów, mogących bronić miasta, również nie było.
„Naszych stalowych orłów z biało-czerwonymi szachownicami na skrzydłach – wbrew optymistycznym zapowiedziom z kursu OPL – również jakoś nie było widać” – zanotował z goryczą Lucjan Dmowski. – Gdy jednak wreszcie pojawił się jakiś jeden samolot nad Siedlcami – i to lecący dość nisko, by można było zidentyfikować jego znaki rozpoznawcze – ze zgrozą ujrzeliśmy, jak nasi żołnierze zaczęli pruć do niego gęstym ogniem z broni ręcznej oraz maszynowej. Uważali zapewne, opierając się na smutnym doświadczeniu z pierwszych godzin wojny, że wszystko co lata – musi być niemieckie (…) Wkrótce również i my wiedzieliśmy – już z własnego doświadczenia – że trasy rajdów bombowców z krzyżami na skrzydłach przecinają się nad naszymi głowami niekiedy nawet w odstępach kilkuminutowych. Bezkarnie ciągnęły niemieckie eskadry na bombardowanie lub wracały z niego, widoczne w postaci sunących wysoko sylwetek, najczęściej około 10 maszyn.” (…)

Nasz świat zawalił się
„Po trzech dniach bombardowania Siedlec całe śródmieście leżało w gruzach, wiele domów się paliło. Mówiono o tysiącach zabitych, leżących pod gruzami zwalonych domów. Zaopatrzenie dla ludności nie istniało, wodociągi miejskie, elektrownia, straż pożarna były rozbite. Szpitale pełne rannych. Nasz świat zawalił się całkowicie. Dom, w którym mieszkaliśmy przy ul. Wojskowej 2, szczęśliwie ocalał. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że Niemcy świadomie nie bombardowali budynków, które zamierzali użytkować dla własnej administracji. Więzienie i budynek Banku Polskiego były im potrzebne, a szczęśliwie nasz dom stał w ich sąsiedztwie” – pisze William Dunwill (Witold Duniłłowicz) w książce „Trzy kolory mojego życia”.

„Witamy Armię Radziecką”
Budynek siedleckiego banku rzeczywiście przydał się Niemcom. Wprowadziła się do niego okupacyjna administracja. Nie na długo, bo zgodnie z paktem Ribbentrop- -Mołotow Siedlce miały znaleźć się pod okupacją sowietów. „27 września u wylotu ulicy Brzeskiej i Floriańskiej (obok figury Matki Boskiej Kodeńskiej) cieśla Piotr Huk, Jan Szulc i właściciel restauracji przy ul. Floriańskiej Władysław Tomaszewski zbudowali z brzozowych bali bramę powitalną. Zawieszono na niej transparent: Witamy umiłowaną Armię Radziecką – wspomina Zofia Martyniuk w książce „Moje Siedlce”. – „Pobiegliśmy zobaczyć, co się tam dzieje. Staraliśmy się dostać jak najbliżej, ale stale nas przepychano i przeganiano. Kotłowały się gromady Polaków i Żydów. Żydowscy komuniści ubrani w czarne skórzane kurtki, z pistoletami za pasem pilnowali porządku. Nagle zdrętwiałam ze strachu. Z czerwoną opaską na rękawie, z bukietem kwiatów kroczył środkiem ulicy na czele rozwrzeszczanego tłumu Żyd, który wygonił mnie spod studni, gdy chciałam napompować wody. Brat złapał mnie za rękę i pociągnął na chodnik obok piekarni Rytla. Bałam się okropnie, ale ciekawość była silniejsza. Nagle podszedł do nas były pracownik ojca, komunista Wasilewski. Klapnął Tadka w ramię i powiedział: – Tadeusz niech zabiera Zosię i ucieka, bo może być gorąco! (…) Po godzinie wrócił Tadeusz. Opowiadał, z jaką radością witano brudnych, źle umundurowanych żołnierzy Armii Czerwonej. Z ulicy dobiegały wrzaski, śpiewy, strzały” .

Na gruzach
Po zawarciu kolejnego porozumienia między Niemcami a Związkiem Radzieckim, Armia Czerwona wycofała się na linię Bugu. „Oficjalne przekazanie miasta Niemcom odbyło się przed budynkiem Banku Narodowego. Oficerowie obu armii okupacyjnych uścisnęli sobie dłonie” – pisze historyk Edward Kopówka w książce „Stallag 366 Siedlce”. W zamieszczonym tam wykazie budynków zniszczonych na skutek bombardowań Siedlec we wrześniu 1939 r. figurują: 453 domy (258 murowanych i 195 drewnianych), 473 budynki gospodarcze (93 murowanych, 380 drewnianych) oraz 52 budynki usługowo-handlowe (43 murowane, 9 drewnianych).
Najwięcej zniszczonych murowanych domów było przy ulicach (podajemy obecne nazwy): Pułaskiego – 81, Sienkiewicza – 50,  Świrskiego – 19,  Piłsudskiego – 17. Dla porównania w trakcie walk o Siedlce w 1944 r.
zniszczono „tylko” 123 murowane domy, czyli o połowę mniej.
Według historyka Edwarda Kopówki, w trakcie bombardowań miasta i w potyczkach w okolicach zginęły 152 osoby. „Nie jest znana liczba zabitych uciekinierów, którzy znaleźli się w mieście i w okolicy. Dane te nie obejmują również żydowskich mieszkańców miasta. Podczas nalotów została zniszczona północna strona dzisiejszej ulicy Pułaskiego, licznie zamieszkała przez Żydów. Straty w ludziach przy tak ciężkich i intensywnych bombardowaniach byłyby większe, gdyby nie to, że w Siedlcach była duża ilość schronów i rowów przeciwlotniczych, w których kryli się mieszkańcy miasta. Skwery, place, park miejski oraz wszystkie ogrody prywatne pokryte były siecią rowów i schronów”.
Niezabliźnione rany
Wrześniowe rany nigdy się w Siedlcach nie zabliźniły. Nie mamy w mieście Nowego Ratusza, który kiedyś zamykał perspektywę ul. Kilińskiego. Ani stojącego za nim starego Magistratu. Oba budynki zostały zburzone w 1939 r. Z ulic miasta zginęły ulice: Przejazd, Przejście i Kozia (biegnąca równolegle pomiędzy ulicami Piłsudskiego i Pułaskiego). Wielki, do dziś jedynie prowizorycznie zagospodarowany plac gen. Sikorskiego, oraz skwer przed domem towarowym Atlas to „pamiątki” wrześniowych bombardowań.

16 KOMENTARZE
  1. Idiotyzm!
    Co za idiota wymyślił, aby o 4.45 włączyć syreny alarmowe? Jest tyle sposobów, aby uczcić tę rocznicę, ale akurat postawić na nogi całe miasto, bo ktoś wpadł na taki “genialny” pomysł? Prześciganie się w wymyślaniu coraz to wyrazistych formach świętowania rocznic nie przyniesie zamierzonego efektu, więc gdzie tu logika? To pytanie głównie do włodarzy naszego miasta.

  2. DO SIEDLCZANINA
    I ZNOWU NARZEKANIE, TAK BYŚ PRZESPAŁ CAŁĄ NOC I NAWET NIE POMYŚLAŁ ŻE 70 LAT TEMU WYBUCHŁA WOJNA I WTEDY NIKT NIE MYŚLAŁ O WYSPANIU SIĘ A TAK PRZYNAJMNIEJ CZĘŚCIOWOMOŻE POCZUJESZ CO MOGLI CZUĆ WTEDY LUDZIE.
    A TO JUŻ I TAK JEST RANEK PORA DO WSTAWANIA

  3. zgadzam się tu z Siedlczaninem
    włączenie syren o 4.45 rano to po prostu głupi pomysł na upamiętnianie – zakładam, że o tym, że cos takiego będzie dowie się ok 10% mieszkańców – ciekawe jak zareaguje pozostałe 90% jak usłyszy syreny? pomyśłał ktos o tym? kłopotu pewnie nie bęzie bo pewnie z 1 syrena gdzieś na dachu jakiegoś urzędu jest tylko czynna, reszta to pewnie złom – tak czy owak można odpalić syreny ale w dzień, w trakcie uroczystości, a nie w środku nocy!!!!

  4. film
    “Zwieńczeniem dnia będzie projekcja filmu „Generał Nil” o godz. 21.30 (NoveKino Siedlce)” trzeba miec jakies bilety ? czy jak? na stronie kina nic nie jest napisane na ten temat…

  5. bilety na “Generała Nila”
    Bilety na ten film kosztują od 12 do 18 zł, tak jak na każdy wyświetlany w NovymKinie od poniedziałku do czwartku film, tzn:
    18 zł – normalny, 15 zł – ulgowy, 14 zł – studencki i 12 zł – grupowy (dla minimum 15 osób). 1 września film będzie wyświetlony w NovymKinie po raz pierwszy. 2 i 3 września film ten zostanie pokazany o godz. 21.00, a od 4 do 10 września będzie grany dwukrotnie w ciągu dnia – o godz. 10.15 i 20.30.

  6. pomnik Wolności
    co były pomnik wolności ma do wybuchu II wojny światowej.
    Jakiś historyk chyba się za bardzo wychylił.
    Wyburzone miejsca we wrześniu 1939r. to tak ale nie pomnik Wolności.

  7. pomnik
    porozbijali pomniki, coćby ten przed pałacem, “poległym w latach 1939-1945” i inne a teraz kwiaty i hołdy składają pod niemieckim pomnikiem.
    Coć nawieszacie na nim jeszcze 20 tablic, zawsze to będzie niemiecki pomnik.

  8. k woli ścisłości
    Autorem tekstu “Wrzesień 1939 w Siedlcach”, którego zakończenie znajdziecie Państwo w jutrzejszym, 36 numerze “Tygodnika”, jest Dariusz Kuziak.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Potrącenie kobiety na ul. Piłsudskiego. Nie udało się uratować życia kobiety (aktualizacja)

Na ul. Piłsudskiego, nieopodal Urzędu Miasta Siedlce doszło do...

Staczający się autobus przygniótł mężczyznę

Przed godz. 13 w Mokobodach kierujący autobusem próbował zatrzymać...

Zginął młody mężczyzna. Wybuchy w stodole – nowe fakty!

W pożarze drewnianej stodoły w Ryczycy (gm. Kotuń) zginął 20-letni...

Śmiertelne zderzenie w Mlęcinie (aktualizacja)

18 czerwca ok. godz. 18 w miejscowości Mlęcin na skrzyżowaniu drogi powiatowej 2212W Jakubów-Dobre z drogą gminną doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych.

Śmiertelny wypadek na Terespolskiej

Na ul. Terespolskiej doszło do zderzenia samochodu osobowego z motocyklistą.

Kontrowersyjne „alkotubki” – alkohol w opakowaniach przypominających musy dla dzieci

W polskich sklepach pojawiły się alkohole sprzedawane w tubkach,...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje