52 obrazy można oglądać w Galerii Teatralnej Centrum Kultury i Sztuki w Siedlcach na retrospektywnej wystawie Marka Hołdy.
Wśród prezentowanych prac jest ta najwcześniejsza, od której wszystko się zaczęło. Są też obrazy, namalowane podczas ubiegłorocznego Międzynarodowego Pleneru Malarskiego “Barwy Mazowsza” w Domu Pracy Twórczej “Reymontówka” w Chlewiskach. Cztery z tych prac, przedstawiające: stary kościół, stary ratusz, bramę-dzwonnicę i katedrę (na każdym z obrazów jest inna pora roku) z czasów, kiedy nie robiono jeszcze w Siedlcach zdjęć, Marek Hołda ożywił postaciami, jakie mogły być ówczesnymi mieszkańcami tego miasta oraz… końmi, zaprzęgniętymi do furek, które malarz ten maluje po mistrzowsku. Nic dziwnego, że cały ten cykl znalazł już nabywcę – Hannę i Konstantego Strusów.
Mimo iż konie można dostrzec na wielu obrazach artysty, pan Marek zastrzega, iż nie czuje się “malarzem od koni”. Najbliższe są mu: pejzaże, z pięknie odmalowywaną zielenią drzew i głębią wód (w tym morza Bałtyckiego i rzeki Bug), w których lustrze może się tyle wydarzyć… Marek Hołda operuje światłem tak, jak mistrzowie malarstwa holenderskiego. Na swoich obrazach przemyca też niejednokrotnie okruchy wspomnień z miast bliskich jego sercu, w tym z rodzinnego, niegdyś wielokulturowego, Miechowa oraz… z Krakowa. Charakterystyczną bryłę nieistniejącego już miechowskiego ratusza można dostrzec na kilku obrazach.
Obraz, “pozszywany” niczym patchworkowa kołdra z 30 kolorowych kwadratów, nawiązuje do okładek płyt, które są bliskie sercu i fascynacjom muzycznym (od muzyki klasycznej po Leonarda Cohena) malarza. Kto by pomyślał, że ten wrażliwy, nieśmiały i jakże skromny mężczyzna był kiedyś… punkiem.
Prace Marka Hołdy przez najbliższy miesiąc będą gościły w Galerii Teatralnej CKiS. Warto je obejrzeć choćby dlatego, że są bardzo różnorodne tematycznie, stylistycznie i “technicznie”. Osoby, które widziały je na wernisażu, zachwycone mówiły zgodnie, iż… niemal wszystkie im się bardzo podobały.