Właściciele niepublicznych żłobków i klubów malucha w Siedlcach twierdzą, że są na granicy opłacalności.
Właściciele dziesięciu niepublicznych żłobków i klubów malucha w Siedlcach zwrócili się do prezydenta i radnych o zwiększenie dofinansowania. Ostrzegają, że jeśli nie będzie pozytywnej decyzji, to będą musieli podnieść wysokość opłat dla rodziców. Dofinansowanie od miasta utrzymuje się na tym samym poziomie od 8 lat.
W Siedlcach znajduje się tylko jeden żłobek publiczny. Dostanie się do niego graniczy z cudem, bo miejsc jest zbyt mało. W tym roku ma pod opieką 110 dzieci w wieku od kilku miesięcy do 3 lat. Większość rodziców szuka więc miejsca w żłobkach prywatnych. Płacą tam opłatę stałą (ok. 500-600 zł miesięcznie) i stawkę żywieniową – ok. 10 zł dziennie. Właściciele niepublicznych żłobków dostają dofinansowanie z miasta – 600 zł na każde dziecko.
Za roczne
utrzymanie żłobka miejskiego miasto
płaci 2 mln zł, więc średni koszt
utrzymania w nim dziecka wynosi ok.
1515 zł miesięcznie. Dopłata do żłobków
niepublicznych (600 zł) została
ustalona w 2013 roku i od tego czasu
nie była podnoszona.
– Jesteśmy już na granicy opłacalności
– mówi właścicielka żłobka
Zameczek w Siedlcach, Wioletta
Baranowska. – Nie chcemy podnosić
cen rodzicom, bo zdajemy sobie
sprawę, jaka jest w Siedlcach wysokość
pensji. Ale gdy porównamy ceny
żłobków z innych miast, zauważamy,
że nasze są dość niskie.
Właściciele żłobków chcą
podwyższenia dofinansowania
do 850 zł.
– Wiemy, jaka jest sytuacja
miasta, ale przypominamy,
że dofinansowanie
utrzymuje się na takim
samym poziomie od 8 lat.
W tym czasie podrożało
niemal wszystko. żywność,
prąd, gaz, paliwo, wynajem
lokali, pensje personelu.
Z wyliczeń wynika, że
w 2013 roku najniższa pensja
wynosiła 1,6 tys. zł brutto, a
w tej chwili wynosi 2,8 tys. zł brutto.
– Koszty utrzymania pracownika
w placówce niepublicznej wzrosły
o 75% – zwracają uwagę właściciele.
– Ale od 2013 roku dofinansowanie
z miasta nie wzrosło ani o złotówkę.
Wioletta Baranowska wskazuje
również, że placówki niepubliczne
mocno straciły w trakcie pandemii.
– W czasie lockdownu rodzice występowali
o obniżenie opłat stałych
w żłobkach. Tymczasem my mieliśmy
koszty stałe, jak chociażby pensje
i czynsz za lokale. Podczas pierwszego
lockdownu dostaliśmy pomoc ze
strony państwa, podczas drugiego
już nie.
– Dużym szokiem było wyliczenie
tego, jak w ciągu 8 lat wzrosły
nasze koszty – dodaje właścicielka
żłobka Jaś i Małgosia, Małgorzata
Lewczuk. – Dofinansowanie do
niepublicznych przedszkoli wynosi
900 zł miesięcznie, ale dla żłobków
600 zł. A to my mamy wyższe koszty.
Musimy mieć więcej pracowników, bo
zajmujemy się najmniejszymi dziećmi.
W dodatku ludzie wolą pracować
w przedszkolach, gdzie jest krótszy
dzień pracy, a dzieci są komunikatywne.
W przedszkolach nie trzeba już
zmieniać pampersów i wykonywać
czynności pielęgnacyjnych. Najlepiej
byłoby, gdyby kwota dofinansowanie
była rewaloryzowana co roku, ale
tak się nie dzieje, więc musimy prosić
o podniesienie stawki.
Dopłata do klubów malucha wynosi
300 zł. Właściciele proszą o podniesienie
jej do 700 zł. Argumenty
podają takie same – wzrost kosztów
utrzymania placówek.
Nad apelem właścicieli żłobków
i klubów malucha radni będą dyskutować
we wrześniu.
– Traktujemy to jako wniosek do
budżetu na przyszły rok – mówi naczelnik
wydziału spraw obywatelskich
urzędu miasta, Leszek Borkowski.
Justyna Janusz
