– Najważniejsze są chwile, które dzielimy z innymi ludźmi – mówi laureatka srebrnej nagrody ISSA dla Międzynarodowego Songwritera roku (ISSA Award 2022), utalentowana dziewczyna z Siedlec, Ewelina Borkowska.
Ma wszystko, czego potrzebuje piosenkarka: ciepły, liryczny głos, talent wokalny, wrażliwość muzyczną i dużo naturalnego wdzięku. Jeśli dodamy do tego dar komponowania (sama pisze muzykę i teksty) oraz umiejętność gry na instrumencie (pianino), wydaje się, że kariera stoi przed nią otworem.
Ewelina Borkowska pochodzi z Siedlec. Pierwszą piosenkę napisała, gdy była jeszcze dzieckiem.
– To prosta rymowanka, którą dedykowałam tacie – opowiada.
A potem przyszedł buntowniczy okres dojrzewania i zaczęła pisać hiphopowe piosenki. Już wtedy grała na pianinie.
– Nie mogę powiedzieć, że jestem pianistką, raczej samoukiem. Potrafiłam tworzyć melodie, nie znając akordów. Dopiero później zaczęłam uczyć się teorii. Maciek Turkowski, mój szkolny nauczyciel, zawsze mi mówił: „Masz pasję, ale nad techniką musisz jeszcze popracować”.
NIE WOLNO SIĘ PODDAWAĆ
W ostatnich latach napisała sporo osobliwych piosenek, utrzymanych w konwencji pop-rocka, ale przez długi czas trzymała je w szufladzie. Dlaczego? Na świecie nie brakuje utalentowanych ludzi, których kariera skutecznie omija. Myśl o tym blokuje i nie pomaga początkującym twórcom.
Ewelina mówi: – Dużo czasu zabrało mi, żeby uwierzyć w siebie. I nagle przyszła pandemia, refleksja nad kruchością życia. Pokazała, że nie można niczego odkładać na jutro, bo jutro jest niepewne. Pomyślałam: „Skoro Bóg dał mi jakiś talent, to na pewno wskaże mi też drogę, jak go rozwijać”.
W końcu ośmieliła się
pokazać swoje piosenki.
Nagrała płytę z brytyjskim
producentem (Barney Dine)
i udostępniła owoce pracy
na platformach streamingowych
(m.in. na Spotify).
Większość piosenek jest po
angielsku. – Łatwiej mi się
pisze i śpiewa w tym języku,
bo przez 10 lat mieszkałam
w Anglii. Pojechałam tam,
gdy miałam 24 lata – tłumaczy.
Poza tym jest to konieczne
w przypadku, gdy ma się
nadzieję na międzynarodową
karierę. Jedna z piosenek,
„Breaking These Walls”, opowiada
o przekraczaniu własnych granic
i wychodzeniu ze strefy komfortu
(takie uczucie towarzyszyło Ewelinie,
gdy zdecydowała się wyjąć z szuflady
swoje piosenki). Inna, „Over and over
Again” – o tym, że osiąganie wielkich
rzeczy nie dzieje się z dnia na dzień
i często trzeba na to długo pracować.
Po prostu nie wolno się poddawać.
SREBRO W ATLANCIE
Sukces jest jak domino: gdy jedna
rzecz się uda, nakręca następną i…
następną. W tym roku Ewelina postanowiła
spróbować sił w konkursie
na Międzynarodowego Songwritera
Roku (ISSA International Award
2022). Dowiedziała się o nim z internetu.
– ISSA to organizacja promująca
artystów niezależnych, takich jak
ja, bez kontraktów płytowych. Konkurencja
była niesamowita: około
100 młodych wykonawców z całego
świata. Już niezwykłe było to, że zostałam
nominowana w 5 kategoriach.
A potem dowiedziałam się o srebrnej
nagrodzie. Teraz wiem, że warto było
próbować i pokazać światu swoje piosenki
– mówi młoda artystka.
Rozdanie nagród odbyło się
6 sierpnia w Atlancie (stan Georgia,
USA). Ewelinie nie udało się tam dotrzeć
(nagroda przyleciała pocztą).
Uroczystość oglądała
w domu przez internet,
ubrana na galowo, bo,
jak twierdzi, trzeba
celebrować swoje sukcesy.
Ale pozostał mały
niedosyt. – Srebro to
duże wyróżnienie, zauważenie
i docenienie
młodego artysty. Ale
gdybym wygrała złoto,
to w 2023 r. występowałabym
w Atlancie
– tłumaczy Ewelina.
A ponieważ jest bardzo
ambitna, będzie znowu
próbowała w przyszłym
roku.
WIELE OSÓB CIERPI W CISZY
O sobie mówi, że jest wojowniczką.
26 sierpnia ukazał się jej nowy
singiel, zatytułowany „Warrior”. Piosenka
ma szczególne miejsce w jej
sercu.
– Adresowana jest do ludzi po
przejściach, którzy czują jak ja. Zadedykowałam
ją wszystkim osobom,
które kiedykolwiek przeżyły przemoc
emocjonalną. To problem, o którym
się nie mówi wystarczająco dużo,
ponieważ nie jest widoczny. Dlatego
wiele osób cierpi w ciszy. Chciałam
tą piosenką przywrócić ludziom nadzieję.
Powiedzieć, że zawsze można
odwrócić złe karty i nigdy więcej nie
pozwolić, aby ktokolwiek traktował
nas w taki sposób.
Do tej pory Ewelina wydała
12 piosenek, ale w szufladzie ma
jeszcze około 100. Jak wygląda proces
twórczy w studiu? – Jestem tylko ja
i producent Barney Dine. Ja piszę piosenki,
śpiewam i gram na pianinie,
a on jest gitarzystą i dodaje perkusję.
Przed nagraniem staram się mu wytłumaczyć,
o czym jest piosenka, żeby
wiedział, który fragment szczególnie
podkreślić, kiedy są emocje. Kiedy
jest złość, a kiedy ból. Na tyle długo
ze sobą pracujemy, że on już to wie
i często się śmieje: „Aha, czyli to ma
być Ewelina, styl Eweliny”. Uwielbiam
z nim pracować.
Dużą radość sprawia jej koncertowanie.
W tym roku zagrała minitrasę
klubową w Anglii: 5 koncertów
w ciągu tygodnia. Potrafi wzorem Eda
Sheerana czy Justyny Steczkowskiej
(zaczynała od śpiewania na ulicach
Brukseli) wyjść z podkładem muzycznym
na ulicę i śpiewać dla przechodniów.
Spotyka się z różnymi reakcjami.
– Najbardziej cenne są momenty,
kiedy śpiewam dla kogoś, i widzę, że
ta osoba się uśmiecha, albo ktoś mi
pisze, że miał trudny dzień, a ja potrafiłam
swoimi piosenkami to zmienić.
Najważniejsze są chwile, które dzielimy
z innymi ludźmi – mówi.
TOMASZ MARKIEWICZ