Mieszkańcy są zaniepokojeni. Łączą siły, by znaleźć przyczyny zatrucia wody w lokalnym wodociągu. Piszą do instytucji, zawiadamiają policję. Niektóre ustalenia są zaskakujące. A niektóre niepokojące. W efekcie ich działań policja skierowała zawiadomienie do prokuratury.
– Niestety, to wszystko bardzo długo trwa, a my boimy się o swoje zdrowie – mówią mieszkańcy okolic Czepielina.
W Czepielinie, leżącym na pograniczu gmin Mordy i Paprotnia, znajduje się ujęcie wody pitnej. To zawsze
była duma gminy Mordy, bo wodę czerpie się z głębokich pokładów, przez co zawsze uchodziła za zdrową i dobrze zmineralizowaną. Tak było do jesieni ubiegłego roku, gdy nagle sanepid wykrył zanieczyszczenia groźnymi bakteriami. Burmistrz Mordów Łukasz Wawryniuk w błyskawicznym tempie zorganizował dowóz butelkowanej wody pitnej dla mieszkańców, potem także w beczkowozach.
– Na początku wszyscy przyjęli to ze zrozumieniem: gdzieś pojawiła się jakaś nieszczelność, bakterie dostały się do wodociągu – wspominają mieszkańcy.
Ale okazało się, że mimo natychmiastowych działań naprawczych, czyli chlorowania wody i czyszczenia urządzeń, w Mordach rozpoczęła się trwająca wiele miesięcy, epopeja… Badania wody stale wykazywały obecność bakterii, które są charakterystyczne dla rolnictwa, występują na przykład w gnojowicy.
Pióra w lesie
W grudniu, tydzień przed świętami, mieszkańcy przypadkowo odkryli w lesie miejsce, które wyglądało
jak nielegalne wysypisko odpadów pochodzenia zwierzęcego. Zrobili zdjęcia, na których widać białe pióra, kurze lub indycze, a w koleinach gruntowej drogi brunatną ciecz, jakby zabarwioną gnojówką lub krwią.
– Natychmiast powiadomiliśmy policję, powiatowy inspektorat weterynarii, burmistrza Mordów, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, Sanepid – wyliczają mieszkańcy.
Jak i kiedy zareagowały instytucje?
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i e-wydaniu (KUP TERAZ) “TS” nr 5.