Młociarka, brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Tokio Malwina Kopron odwiedziła dzisiaj (5 października) społeczność Szkoły Podstawowej nr 8 w Siedlcach. Następnie odbyła spotkanie z wychowankami Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Wojnowie.
Znakomita sportsmenka przyjechała na zaproszenie Leszka Osika, tworzącego w Siedlcach Klub Olimpijczyka. W SP 8 poprowadziła zajęcia w ramach projektu „Lekcja WF z…”, nad którym patronat honorowy sprawuje Polski Komitet Olimpijski. Znalazła także czas na rozmowę z uczniami szkoły.
Malwina Kopron odwiedziła również Taurus FightClub, prowadzony przez Judytę Chomać-Rymarzak, zawodniczkę sportów walki, ale też wychowawcę w MOW Wojnów. Spotkała się z wychowankami ośrodka. Przywiozła ze sobą swój młot.
– Na pierwszy rzut oka nie wydaje się być ciężki, ale jak już się go rozbuja, to naprawdę swoje waży – opowiadała z uśmiechem lekkoatletka pochodząca z Puław.
Młodzież mogła wziąć w swoje ręce narzędzie pracy mistrzyni, jak również zdobyty przez nią krążek w Tokio. Widać było, że jest to dla nich duże przeżycie.
– To jest tyle wyrzeczeń, żeby zdobyć taką blachę, że nawet sobie nie wyobrażacie. Mnie prawie w ogóle nie ma w domu. Żyję na walizkach. Poświęciłam wszystko w swoim życiu, żeby sięgnąć po ten medal. To efekt 14 lat ciężkiej, codziennej harówki. Ale było warto – opowiadała młociarka. – Znajomi wielokrotnie próbowali wyciągnąć mnie na imprezę. Odmawiałam, dbając o formę. Oczywiście, że i im, i mnie było przykro. Później jednak te same osoby gratulowały mi sukcesu. Nic nie dostaje się za darmo, samo z nieba nie spadnie
Malwina Kopron przekonywała, że nigdy nie należy się poddawać. Mówiła, że w rzucie młotem jest sześć prób i nawet jak pierwsze nie wyjdą, wszystko można odwrócić w ostatniej. Opowiedziała też ciekawą anegdotę.
– Nic nie dzieje się bez powodu. Poznałam niedawno faceta, jest genialny. Jestem bardzo zakochana. Historia związana jest z nim taka, że miałam jechać z koleżanką na wakacje. W ostatniej chwili dziewczyna się wykruszyła. Napisałam więc do Mateusza, którego poznałam niewiele wcześniej, czy nie pojechałaby ze mną. Zgodził się, tam między nami zaiskrzyło i teraz jesteśmy parą. Gdyby nie koleżanka, która się wycofała z wakacji, być może nie mielibyśmy się z Mateuszem okazji lepiej poznać. Jak tu nie wierzyć w przeznaczenie? Szczęściu należy też jednak czasem pomóc i wykazać inicjatywę.
Po rozmowie każdy mógł sobie zrobić z medalistką olimpijską zdjęcie i otrzymać jej autograf. Świetna sprawa!
Autor zdjęć w SP8 – Leszek Osik.