– Tu nie dochodzi do naruszenia przepisów o ruchu drogowym – mówi rzecznik policji.
W Łukowie, jak w wielu miastach Polski, coraz trudniej o znalezienie miejsca parkingowego. Tymczasem w zatoczkach podległych Zarządowi Dróg Wojewódzkich ktoś urządza sobie komisy samochodowe. Czy można na to coś poradzić?
Do Łukasza Bobera, łukowskiego radnego, zgłosili się niedawno mieszkańcy zatroskani o zatoczkę parkingową niedaleko sklepu „Biedronka” na ul. Międzyrzeckiej. – Jest notorycznie zajęta przez coś, co już w poprzedniej kadencji nazwano, choć w odniesieniu do innego miejsca, „mobilnym komisem samochodowym”. Prawie zawsze na całej jej szerokości stoją pojazdy opatrzone karteczkami z napisem: „Sprzedam” i numerem telefonu. Ostatnio nawet pojawiła się tam przyczepa kempingowa! Reszta kierowców nie może parkować, więc oburzają się, bo przecież jest wiele miejsc, gdzie legalnie da się wystawić wóz na sprzedaż – relacjonuje pan Łukasz. Radny podejrzewa, że za wszystkim stoi „pomysłowy” właściciel któregoś z łukowskich komisów. – Ale nie przeprowadzałem śledztwa, które by to udowodniło – przyznaje.
Zlikwidować proceder
Kilka lat temu łukowscy radni już interweniowali w podobnej sprawie. Zarząd Dróg Wojewódzkich odpowiedział wówczas, że niewiele może zrobić. Interwencja jednak pomogła, bo „mobilny komis” na jakiś czas przestał funkcjonować.
Z nadzieją, że i tym razem będzie podobnie, pod koniec sierpnia radny wystosował interpelację do burmistrza Łukowa. Napisał: (…) w imieniu mieszkańców proszę o prawne przeanalizowanie możliwości likwidacji tego typu procederu. Proszę o współpracę w tym zakresie z zarządcą drogi, tj. Zarządem Dróg Wojewódzkich w Lublinie, a także o zwrócenie uwagi Urzędowi Skarbowemu, w zakresie m.in. możliwości prowadzenia nierejestrowanej działalności gospodarczej przez osoby dopuszczające się powyższych praktyk. I zaproponował: Być może rozwiązaniem faktu powstawania nieformalnych komisów samochodowych na parkingu przy ul. Międzyrzeckiej będzie choćby utworzenie strefy ograniczonego postoju, która da służbom, takim jak policja, możliwość egzekwowania przestrzegania przepisów przez posiadaczy ww. pojazdów.
Wykonalne czy nie?
„Tygodnik” o opinię w tej sprawie poprosił Ryszarda Szczygła, radnego wojewódzkiego, a na co dzień dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych. – Podobne sytuacje to problem dla zarządcy, ale da się go rozwiązać – odpowiada. – Żeby właściciele zabrali samochody, które długotrwale zajmują miejsce, należy zgłosić sprawę na policję. W ZDP wielokrotnie korzystaliśmy z tej możliwości, choćby wtedy, kiedy pojazdy parkowały na trawnikach w pasie drogowym. Mundurowi nie zawsze wystawiają mandaty, często skutkuje samo pouczenie.
Wywołany do odpowiedzi rzecznik łukowskiej policji, asp. szt. Marcin Józwik, studzi entuzjazm obu radnych. – Temat „mobilnych komisów” w naszym mieście wraca co jakiś czas, a my za każdym razem powtarzamy, że w naszej ocenie nie dochodzi do naruszenia przepisów o ruchu drogowym. Po pierwsze, w polskim prawie nie istnieje znak drogowy, który zakazywałby wystawiania samochodów na sprzedaż na publicznym parkingu. Po drugie, jeśli w danym miejscu nie obowiązuje zakaz zatrzymywania się lub postoju, można postawić tam pojazd, niezależnie od celu, w jakim się to robi. Dlatego w wielu punktach Łukowa stoją i będą stać, często długie tygodnie, samochody z karteczką: „Sprzedam”. My, jako policja, nie mamy prawa dochodzić, czy odpowiada za to właściciel komisu, czy może mieszkaniec pobliskiej posesji.
Czyżby zatem interpelacja radnego Bobera miała pozostać bez echa? Kamil Jakubowski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie, daje trochę nadziei w sprawie „dzikiego komisu” na ul. Międzyrzeckiej w Łukowie. Jak mówi, ZDW dysponuje narzędziami, które mogą całkiem zlikwidować problem. – Wolę jednak teraz o nich nie mówić, by osoba, która te samochody sprzedaje, nie wiedziała o tych możliwościach – podkreśla. I uzupełnia: – Na pewno pewne działania zostaną w najbliższej przyszłości przez nas podjęte. Ale, co najważniejsze, na początku musi do Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie zostać przesłane oficjalne pismo, np. od radnych miejskich, burmistrza czy nawet od mieszkańców miasta, z informacją o tym zjawisku oraz z prośbą o interwencję.
Tak jest już od dawna …
Jakby internet nie istniał….wystawiajcie sobie swoje graty w internecie. Mandaty powinny być i koniec kropka
Powinna być pobrana opłata targowa
a może to prywatny ktoś chce sprzedać…
Fajna przyczepka dzięki za reklamę prawie sprzedana
Podobnie sprawa ma się z busami kurierów.
Blokują miejsca na i tak ciasnych parkingach osiedlowych.
Dokładnie to już jest plaga. U nas pod blokiem stoi takich busów 6.
Co ten Jóźwik gada od rzeczy ,a to że przyczepa zajmuje trzy miejsca postojowe ,ponieważ stoi w poprzek to nie jest naruszeniem przepisów .
Podobny cwaniak przy Kaufie w Siedlcach stawia swoje złomy.
trzeba ma lakier odświeżyć to zabierze dziady